Cris
Puścił mimo uszu wyraźna zaczepkę w słowach łowcy. Mógłby powiedzieć, że już nieraz widział takie rzeczy, ale skłamałby perfidnie. Widok, jaki mu oferowano przyprawiał go o mdłości, lecz wyćwiczony organizm powstrzymywał tą reakcję. Moloch niekiedy wysyłał na pole bitwy maszyny, które rozrzucały w około kawałki poległych wcześniej żołnierzy. To naprawdę nieprzyjemna rzecz dostać głową najlepszego przyjaciela. Trzeba się nauczyć. Bądź niewzruszony a przeżyjesz. Spokojnie odszukał przybory do szycia i zabrał się do roboty. Skóra była śliska od krwi nadal sączącej się z rany. Kilkakrotnie rwała mu się w rękach a łowca drgał nerwowo. Nie krzyczał. Był na to za twardy. Ścieg był nierówny i zupełnie nie taki jaki chciał by był lecz Rudolfowi zapewne było wszystko jedno. ~~W sumie i tak od tego nie zbrzydnie~~ pomyślał i zaczął chichotać zajęty robotą.
Gdy robota dobiegła końca z apteczki wyciągnął jeszcze strzykawkę, którą w ukryciu napełnił lekarstwem. Rudi był wielkim twardzielem a im większy paker tym bardziej boi się igły i zastrzyków. Beż ostrzeżenia wbił ją powyżej rany towarzysza szybko opróżniając z zawartości. - To lekarstwo na choroby zakaźne spowodowane przez zabrudzenie ran. Dzięki temu w razie czego nie trzeba Ci amputować kończyny.
Przyglądnął się jeszcze raz swojemu dziełu. Pokręcił głową z niesmakiem. - Skończone choć nie powiem że byłoby to moje najznamienitsze dzieło. Jak się czujesz?
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |