Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2010, 20:23   #9
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Aria starała się jak mogła. Robiła dobrą minę do złej gry; i trzeba przyznać, iż owa mina była dodatkowo nadzwyczaj słodka i generująca nagłą chęć roztoczenia nad niefortunną gospodynią płaszcza czułej ochrony. Baww.
Jednak mimo jej dzielnych starań, było jak na dłoni widać, iż cała ta sytuacja definitywnie ją przytłacza. Gdzie “cała ta sytuacja” niemal równała się “Cesarskiemu najazdowi”.
-[i]Nie nie, szlachetna Qiūfēng zhī gē, nie przeszkadzasz! Wręcz, wręcz przeciwnie, wieść o Twej wizycie była najaśśniejszym momentem dzisiejszego dnia!/i]
Być może nie kłamała. W jej oczach tańczyła pewna iskra fascynacji i zaciekawienia, gdy w końcu odważyła się otwarcie spojrzeć na cudzoziemkę; starannie, a może nawet nieco bezczelnie, spenetrowała wzrokiem każdy zakątek fantazyjnego stroju swojego gościa.
Z drugiej strony, osoba Hildy, mimo iż teoretycznie nie miała zbytnio czym przyciągać do siebie ariowego wzroku, omal nie wywołała w biednej gospodyni zeza rozbieżnego. Być może to przez te tak rzadko spotykane ognistoczerwone włosy, które najłatwiej ujrzeć można podczas opowieści barda, który ubarwia ją małym iluzyjnym pokazem, mającym pomóc wyobrazić sobie bohaterów. W końcu, nagle i po diable, zebrała się w sobie, zupełnie niczym dziewczęcie mające podejść do swojego bardziego idola i podreptała do Drachensang.
-Jestem winebowzięta! Naprawdę nie wierzyłam, że pani zgodzi się przybyć...już teraz czuje się bezpieczniej.
Z niemal namcalną ulgą wypuściła powietrze z płuc. Chwileczkę później przybył obiad, na co z dziecięcą radością niemalże podskoczyła, stukając o siebie kolanami i niemalże przyklaskując kucharzowi za genialne wyczucie czasu. Do posiłku zasiadła z energią, której jeszcze przed chwilą nie posiadała, a najwyraźniej posiłek wypełniał nie tylko jej żołądek, ale również pewność siebie.
-Proszę o wybaczenie, drogie panie - wypalił kucharzyna lustrując stół i półmiski. Widać było że nie był zadowolony z tego co było na stole, co przedstawił kilkoma grymasami- ale proszę wyrozumiałość. Czas naglił, a nie chciałem pań odprawić z pustymi żołądkami. Mam nadzieję że nie macie nic przeciwko mojej osobie przy tym stole, i że posiłek i zakąski do wina będą spełniały wasze gusta. Wino jest młodej daty, niedawno obchodziło swoje piąte urodziny, lecz jego cierpkość nagradza podniebieniu słodkość tutejszej papryczki
-]Mmm...przepyszne. Panna pokiwała głową i posłała bardzo zadowolone spojrzenie kucharzowi. Była na tyle wspaniałomyślna, iż w geście popularnym pośród niektórych poszukiwaczy przygód, uniosła kciuk do góry. Wtedy jednak jej uwagę zwróciła Drachensang.-I hm? Kilka słów na osobności? Z przyjemnością!
Prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że pozostali goście mogli to odebrać na tonę sposobów, nie wszystkie pozytywne. A jeśli wiedzała, to robiła to albo z premedytacją, albo najzwyczajniej w świecie miała w nosie.
-Ah, gdyby tak jeszcze dodać do tego wszystkiego dźwięk muzyki! Potrafi które z was grać na instrumencie?
Najwyraźniej pani Aria nie sądziła, by interesy były dobrym tematem do rozmów przy stole.
-Może pani Qiūfēng zhī gē zaszczyciłaby nas jakąś pieśnią, melodią bądź poematem? Uwielbiam sztukę Cesarstwa! W razie potrzeby, mogę nawet zawołać po odpowiedni instrument.
Nothis siedziała w miejscu, kończyła już gulasz, a informacji ze strony pani Arii nie było dalej. Zdenerwowała się.
-Do diablą! Powie pani wreszcie coś konkretnego...

Ku zaskoczeniu wszystkich egzotyczna przedstawicielka Cesarstwa, uprzejmie podziękowała za potrawy delektując się jedynie winem. Jawne wyzwanie rzucone przez wielką kobietę zwaną Hilda otwarcie trzymającą miecz zaszczyciła rozbawionym spojrzeniem zza wachlarza. Zwykle zarezerwowanym dla dzieci które zrobiły coś głupiego ale wybacza się im no bo to tylko dzieci…

-Zaprawdę z pokorą przyznaję, że nie zostałam wyszkolona na komediantkę.-kwaśno stwierdziła kobieta patrząc na panią Arię jakby ta właśnie napluła jej do wina. ~Prosić mnie o pieśni i wiersze jakbym była jakąś wędrowną aktorką zabawiającą gawiedź! Albo jest głupia, albo ma niesamowity tupet, albo jest piekielnie cwana i wie co robi, no dobra gąseczko chcesz wiersza? Masz tylko się nie udław.~- Pozwól Pani, że zadeklamuję dzieło jednego z mych ulubionych poetów Li Bai. Ponieważ jednak w krajach barbarzyńskich język cesarstwa nie jest rozpowszechniony więc postaram się na miarę swych możliwości przetłumaczyć.-
Kobieta wstała spokojnie, składając ręce w rękawach swej szaty, lekko uniosła głowę i rytmicznym pewnym głosem zaczęła deklamować przymykając oczy:

-Zmierzch. Czas najwyższy, schodzimy więc z góry.
Za nami śmiało księżyc wierny stąpa.
Patrzę za siebie - na przebytą drogę:
Tam szarość tylko rozciąga się skąpa.
Z Hu ręka w rękę idziemy do chaty.
Syn jego już furtkę otwiera dla taty.
Pędy bambusa gęsto zdobią drogę,
Ich sieć zahacza lekko nasze szaty.
O, jakże miło usiąść i rozmawiać,
Dobrego wina krople strząsać z czarki
I razem śpiewać, a na to nie bacząc,
Że Yu feng kołczan już włożył na barki.
"Byłem się upił i tyś wesół także.
W szczęściu się smutki zapomina wszakże."


- Yu feng to jeden z naszych gwiazdozbiorów, nie jest on w tych dzikich stronach widoczny.-wyjaśniła kobieta siadając z powrotem na miejscu- zaś kołczan to grupa trzech gwiazd które pojawiają się przed świtem, gdy według legend Niebiański Myśliwy rusza na łowy. Hu to imię przyjaciela z dzieciństwa autora, z którym udało mu się spotkać po wielu latach które spędził na Dworze. Piękny wiersz prawda? Tak prosty a jednocześnie pełen radości… Niestety Li Bai nie zaszczyca już Dworu swymi pieśniami. Zginął podczas rzezi jednej z osad granicznych gdy próbował pertraktować z jednym z tamtejszych plemion. Wspominam go jako gorącego zwolennika pokoju pomimo różnic jakie dzielą nadal nasze narody na każdej płaszczyźnie. Pewnie dlatego tak mocno pamiętam widok jego wykastrowanego ciała, bez rąk i nóg, miał również obcięte uszy nos i język, a także wypalone oczy. Co ciekawe, - zimnym tonem kontynuowała kobieta nie zwracając uwagi na bladość twarzy pani Arii ani jej minę gdy zakrywała dłonią usta.- wszystkie te rany zostały opatrzone nim wbito go na pal więc zdołał przeżyć na nim jeszcze osiem dni, niestety pomimo wysiłków naszych uzdrowicieli zmarł w miesiąc później. Może zechcecie państwo usłyszeć jeszcze jakiś jego utwór?-zapytała niewinnym tonem rozkładając wachlarz i osłaniając nim twarz jakby chroniła się przed zapachem krowiego łajna. Po czym zerknęła zza niego na zebranych zimnym, pogardliwym wzrokiem.

Ognistowłosa wbiła widelec w kawałek mięsa z siłą tak wielką, że metal potarł o porcelanę, wyzwalając drażniący pobliskie uszy zgrzyt. Dokładnie przeżuła ostatni element posiłku, po czym podniosła wzrok i obdarowała recytującą osóbkę pełnią swojej uwagi.
- Hmmm. Jeśli zdolności dyplomatyczne tego autora były równie imponujące co jego artystyczna kreatywność, to biorąc pod uwagę wszystko co mu zrobili… i tak obeszli się z nim nader litościwie. Przykro mi to mówić, ale pijany, bezzębny bard ze slumsów Alvirath posiada więcej talentu. No chyba, że całe piękno owego dzieła uleciało w przekładzie.
Hilda poświęciła nieco czasu aby równo ułożyć sztućce na talerzu.

Spijał wino nie odrywając kielicha od ust wrywszy wzrok w gobelin. Przysłuchiwał się uważnie pięknemu poematowi damy z cesarstwa.
' Piękny poemat z ust pięknej damy, ale... '
Z zamyślenia wyrwał go jad, jaki właśnie toczył się przy stole. Polityka. I to na dodatek zagraniczna. Ehh...

-Cierpkie - skomentował, odrywając w końcu kielich od ust - ale wiersz za to przedni. - skiną głową posyłając damie skromny uśmiech - Zaciekawiła mnie pani anegdota ap ropo świętej pamięci Li Bai, dyplomaty Cesarstwa. Przykry los go spotkał, ubolewam w duchu, ale czy prowadzenie pokojowych rokowań z plemieniem zdenerwowanych barbarzyńców, czy też dzikusów jak ich wcześniej określano nie było ryzykiem nazbyt pewnym? Zaiste, polityka cesarstwa jest mi obca, i te wszystkie zawiłości plączą się ze sobą także, ale jego zdolności dyplomatyczne można wsiąść pod rozważanie. Chyba nie uraczył Wielkich Wojowników na powitanie poematem? - skrzywił się spoglądając ukosem na ognistowłosą - Od pewnego czasu stąpam po tym świecie, i zwiedziłem nie jeden jego zakątek. Kraje barbarzyńców, jak pani raczyła ich nazwać, przemierzyłem kilkakrotnie. Są to ludzie, którzy cenią sobie siłę, honor, odwagę i pamięć przodków. Oni nie są dyplomatami. Dla nich rozstrzygnięcie sporu wiąże się z pojedynkiem, starciem a już w ostateczności rokowaniem. Rokowaniem wodzów, bądź też starszych których legenda wyprzedza życie. Tak więc istnieje szansa, że mogli poczuć się urażeni, i stało się tak, jak się stało - z finiszował ze stoickim spokojem dopijając resztkę wina. Grunt, to zrównoważyć i wyciszyć sprzeczne tematy przy tym stole, zanim polecą w powietrzu sztućce.

~Kim ty właściwie jesteś Lisku? Nie służący, raczej nie szpieg, jakbyś stał z boku i przyglądał się tylko…~ Pomyślała kobieta ostentacyjnie ignorując wypowiedź Hildy, ~Widać, że się dziewuszka stara jak może, cud prawdziwy, że nie przebiła tego talerza na wylot. Szkoda by było, ładna zastawa…~

-Nie zostaliśmy chyba sobie formalnie przedstawieni,-tu Qiūfēng wymownie spojrzała na gospodynię.- więc nie wiem w jakiej formie rozpocząć. Jedyne co mogę powiedzieć w sprawie Li Bai to że przez sześćdziesiąt lat swego życia zdobył sobie sławę zarówno poety, jak i stratega, oraz przetrwał intrygi Dworu Cesarskiego. Osobiście miałam też okazję podziwiać jego umiejętności walki, zdecydowanie nie ustępował większości widzianych przeze mnie kobiet i mężczyzn z tutejszych wybrzeży. Lecz prawda o tym co spowodowało tą tragedię pozostaje niestety poza naszym zasięgiem.-Westchnęła z żalem kobieta.- Jeśli dobrze pamiętam, uderzenie odwetowe zatrzymało się dopiero na granicy ziem innego klanu, z którym Li Bai z sukcesem zawarł kilka umów handlowych, zostawiając po sobie tylko wodę, niebo i ziemię. Niestety mimo iż mój lud ceni opanowanie i spokój potrafimy całkiem żywiołowo reagować na różne sprawy. Ale, opowieści o bitwach i innych przygodach wojennych można chyba zostawić na później. Jeśli się nie mylę moja recytacja wstrzymała ważną rozmowę Pani Arii, jeśli to możliwe proszę mi wybaczyć i kontynuować.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline