Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2010, 21:05   #106
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Zygfryd był zły. Niziołek okazał się niechętny do współpracy, a szykowała mu się przeprawa z tym zarozumialcem Richelieu. Co prawda nie bał się samej walki, ale teraz gdy miał szansę na zdobycie sporej władzy, jego własny tyłek stał mu się wyraźnie bardziej droższy. Tak czy siak nie miał teraz wyboru. Musi wyzwać tego bretońskiego wypierdka na pojedynek i mieć nadzieję że da radę skopać mu dupsko. Zygfryd wiedział jednak, że to tylko pobożne życzenie. Skurwiel nie mówiłby tak zadziornie gdyby nie potrafił machać żelastwem. Rycerz wiedział że musi coś wymyślić by gnoja załatwić. Wytężył mózgownicę aż go głowa rozbolała i coś w tej zakutej łepetynie mu się wykluło.

"Może mój pan Morr poratuje mnie z opresji" - pomyślał i rozejrzał się, ale Tupik już zniknął załatwić swoje sprawy. Podszedł więc do stojących dalej strażników i zapytał:

- Słuchajcie, wyście tutejsi i okolicę znacie. Powiedzcie mi gdzie tutaj w okolicy jest nawiedzone miejsce, takie że po zmroku nawet najdzielniejszy wojak ma pełne gacie, żeby tam pójść? Nie licząc oczywiście diabelskiej wieży.

Miał nadzieję że miejsce takie istnieje, zamiast pojedynku mógłby zaproponować bretońskiemu szlachciurze pewien rodzaj zakładu. Taki test odwagi w okolicznościach w których się czuł jak ryba w wodzie. Czekał na odpowiedź z niecierpliwością, choć gdyby takiego miejsca nie było może udałoby się coś zaimprowizować.
 
Komtur jest offline