- Kto z kim idzie? - Kenning powtórzył pytanie Gaccia. Zdawać by się mogło, że niedawno o tym wspomniał. Mówił w każdym razie o większości osób. Ale trudno wymagać od kogoś, kto miał na głowie ważne sprawy, zajmował się takimi drobiazgami jak szczegóły wymknięcia się z miasta. A przecież nie było ważniejszych spraw niż dwie śliczne niewiasty, z którymi spędziło się noc.
Nic dziwnego więc, że ich mocodawca był bardzo roztargniony, skoro tuż obok siebie miał dwa piękne 'rozpraszacze'.
- Dziewczyny idą z Romualdo. Dobrze by było, gdybyś Romualdo, podał w tej chwili imię, jakim będą cię nazywać dziewczyny. Waszą bezpośrednią eskortę będą stanowić Vincent i Hibbo. Cypio, jako prawie niewidoczny i na pozór nie stanowiący żadnego zagrożenia, będzie naszą tajną bronią. Sam jeden wystarczy do unieszkodliwienia każdej liczby strażników, którzy będą usiłowali przeszkodzić naszym trzem paniom w wydostaniu się z miasta.
- Hibbo powinien mieć ze sobą dodatkową broń i a jej zorganizowanie pozostawiam tobie, Gaspaccio - mówił dalej Kenning. - Ciężka sakiewka pełna złota stanowi cudowny oręż. Nie tylko można przekupić strażnika, czego bym w tej sytuacji nie radził robić, ale można również dać komuś w łeb. A rzucona pod nogi tłumu garść złota jest w stanie wywołać większe zamieszanie, niż kula ognia.
- Jak wygląda sprawa z transportem? - zwrócił się do Gaspaccia. - Za bramę powinny czekać konie czy wóz. Bez względu na to, w jaki sposób mamy podróżować, trzeba to załatwić odpowiednio szybko, zanim ruszymy w podróż. Mam nadzieję, że o tym pomyślałeś? |