Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2010, 22:36   #23
Slywalk
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
Ravarr szybko doszedł do wniosku że pomoże Pavosowi w walce, raz że był najbliżej, a dwa że to właśnie nim zajął się worg. Zamierzał dokończyć to co zaczął. „Może kiedy się go pozbędziemy to inne uciekną w popłochu” - pomyślał jeszcze wojownik i z uniesionym w górę mieczem rzucił się na worga, próbując ponownie trafić mieczem w głowę lub choćby w jej okolicę. Ponieważ bestia była zajęta Pavosem, nie zdążyła na czas zauważyć opadającego miecza. Miecz gładko rozorał grzbiet zwierzęcia.

Jednak worg jeszcze się nie poddawał, rzucił się po raz drugi na wojownika, ale był już chyba zbyt słaby i zamiast wylądować na nim to wylądował u stóp Ravarra. Półelf zwykle nie marnował takich okazji, gdy przeciwnik sam kłania się do stóp. Uśmiechnął się i wyprowadził cięcie znad lewego ramienia w kierunku głowy zwierzęcia. Miecz uderzył dokładnie w szyję bestii, prawie oddzielając głowę od reszty ciała, , najpierw wgniatając i tnąc skórę, później przechodząc z głośnym chrupnięciem przez kręgi szyjne i wyrzucając na końcu w powietrze kępę sierści. Worg nawet nie zdążył poczuć, że umiera.

-Trzeba było skończyć to co zacząłeś - powiedział wojownik i splunął na stygnące ciało worga.

Tuż obok Pavos upadł właśnie na ziemie pod ciężarem wilka, którego próbował wcześniej z siebie zrzucić. Przygnieciony, leżąc na śniegu w ciężkiej zbroi nie miał szans by się bronić. Było tylko kwestią czasu, aż wilk dobierze się do jego gardła.
Widząc że Pavos przewraca się pod naporem wilka, Ravarr ruszył mu na pomoc.

-No co, chcesz spróbować zmierzyć się z pogromcą twojego szefa - zapytał wojownik, uśmiechając się pogardliwie.
Wilczur spojrzał na Ravarra oczami rządnymi krwi, obnażył długie kły i warknął wściekle. Zupełnie jakby chciał dać do zrozumienia, że przeszkadza mu się w posiłku.

Ruszył na wilka w biegu zasłaniając się tarczą i przygotowując miecz do ataku. Kiedy był już blisko, wyprowadził szybkie pchnięcie znad tarczy.
Jednak sztuczka się nieudała i wilk odskoczył na bok, a następnie sam zaatakował, zanim wojownik odzyskał rezon. Po chwili zatopił kły w ręce wojownika, krew kapała na śnieg. Ravarr poczuł koleją falę bólu od zranionej ręki, prawie upuścił miecz. Odskoczył od wilka, by zyskać na czasie. Spojrzał na rękę „ Nie jest dobrze”- pomyślał po czym znów rzucił się do ataku na przeciwnika. Tym razem wyprowadził atak z prawej strony celując w bok wilka. Uderzenie, chociaż wykonane nie do końca sprawną ręką, prawie zmiażdżyło bok bestii, łamiąc żebra i rozcinając głęboko skórę. Do nozdrzy półelfa, dobiegł okropny smród wydobywający się z brzucha wilka.

Zwierzę jeszcze żyło, co dowodziła para wydobywająca się z pyska. Sapnął ze zmęczenia , ten atak nadwyrężył jego poranione ramię. Chociaż wilk chciał go zabić i pewnie zjeść, to Ravarr nie mógł go tak zostawić, by zdychał w mękach. Zatoczył mieczem koło i szybko wykonał cios łaski.

Rozejrzał się po „polu bitwy”, kilkanaście metrów dalej Draugdin, odpierał ataki watahy za pomocą swojej magii, wojownik poszukał wzrokiem Pavosa, widok był przerażający, wojownik-mnich był cały uwalony własną krwią, a do tego miał nogę wygiętą pod nienaturalnym kątem. Półelf znów spojrzał na maga, ale w miejscu gdzie powinien się znajdować były już wilki. Ich skóra wisiał tylko na samych kościach, były wygłodniałe to pewne. Jeden z wilków obrócił wzrok w kierunku wojownika i z nisko pochylonym łbem ruszył w jego kierunku

„ Szykuje się ciężka walka”- pomyślał - „Są głodne i zdesperowane, to czyni je bardziej niebezpieczne ”.
 

Ostatnio edytowane przez Slywalk : 12-11-2010 o 22:35. Powód: prośba MG
Slywalk jest offline