Posiłek w karczmie "Czerwona Kotwica" okazał się prawie całkowitą porażką. Prawie, gdyż występ niziołków - jakkolwiek nie był zaplanowanym elementem dnia - dostarczył kobiecie wiele przyjemności i przywołał tyle wspomnień...
Kiedy tylko nadarzyła się rozsądna sposobność opuściła przybytek podążając za nieznajomym. Rozmowa była dziwna - tak chyba należałoby ją określić. Z jednej strony chłopak przekazał jej jakieś ostrzeżenie, z drugiej - nie wyjaśnił dlaczego pokazywanie się w mieście z pierścieniem jest niebezpieczne.
Chłopak pożegnał się szybko, jakby nie chcąc kontynuować rozmowy, aby nie powiedzieć za dużo i podążył w swoją stronę.
*****
Przemierzając - w większości puste - ulice miasta, Sroka myślała o tym wszystkim co zaszło w ciągu ostatnich godzin. Jeżeli za dobrą monetę wziąć słowa chłopaka o niebezpieczeństwie płynącym z pokazywania się z pierścieniem w Cruar's Cove - może napaść, której była świadkiem w dokach również nie była zwykłą napaścią?
Jednak... Jaki ktoś mógł mieć cel w ostrzeganiu jej jeżeli - najwidoczniej - nie był zainteresowany poszukiwaniem właściciela pierścienia. Chłopak nie zadał przecież żadnego pytania, które mogłoby naprowadzić go na ślad tego co stało się poprzedniego wieczoru w porcie.
*****
Mężczyzna, który wyszedł, a właściwie wybiegł zza rogu prawie ją zaskoczył. Pojawił się tak nagle, jakby biegnąc za kimś i równie gwałtownie zatrzymał. Ellandriel była na szczęście przyzwyczajona do takich sytuacji. Zatrzymała się również - niby przy wystawie jakiegoś niewielkiego sklepiku i obserwowała rozwój wydarzeń...