Wątek: Czerwony Piasek
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2006, 21:02   #9
LMGray
 
LMGray's Avatar
 
Reputacja: 1 LMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnieLMGray jest jak niezastąpione światło przewodnie
Vincent zdziwiony popatrzył w kierunku nowo przybyłego mężczyzny, który ośmielil się przerwać jego burzliwy monolog. Zatrzymał reką goryli i spokojnie przyjrzał sie wędrowcy, po czym robiąc nagły zwrót odwrócił się plecami do niego. Podszedł do rozdygotanego Martina, największej nadziei tego małego miasteczka i klepiac kierowcę po ramieniu odrzekł:
- Nic sie stary nie martw, idź wypocząć moje pokoje są dla Twojej dyspozycji, a o samochodem sie nei przejmuj. Widzę, iż mamy tu już kogoś kto się tym zajmie. Prawda? - robiac zwrot raczej stwierdził, niż zapytał Vincent. Podszedł do wycieńczonego podróżnika, spojrzał mimowolnie na jego przepięknie utrzymaną broń, po czym nie zwracając całkowicie uwagi na zastraszonych, lecz ciągle nadstawiajacych uszu mieszkańców dodał:
- Jak Cię zwą przybyszu, co tu robisz i ile chcesz za znalezienie tego pieprzonego zamachowca? Jeśli podasz rozsądną cenę, masz tą robotę, a narazie idź do Stretch-a, to ten budynek udający zajazd. Odpoczniesz, bo wygladasz jakby co najmniej połowa Huronów Cie goniła, a później zajmiesz sie zadaniem. - Vincent z wyraźnie poprawionym humorem zrobił kolejny zwrot w przeciągu kilku minut i już miał odejśc gdy zauważył drugiego wędrowca. Przeklął pod nosem, a głośno rzucił:
- Co kurwa, drugi przez przypadek zabłąkany bohater od siedmiu boleśc? Zlot jakiś macie, czy co? Chodź tu młodzieńcze, bo jeszcze ktoś Cię uzna za jakąś nieporzadaną osobę. Albo Bog istnieje, albo coś tu nie pasuje. - Vincent pokręcił wyraźnie znużony głową, czekajac na drugiego mężczyzne. W tym samym czasie z tyłu jeden z goryli szepnał coś płaczącej kobiecie, po czym pomógł jej wstać. Tym razem juz nikt z zebranych mieszkańców nie krył zaciekawienie niespodziewanymi podróżnikami. Dzieci powoli, z wyraźnym lekiem zblizały sie do obu mężczyzn, a starsi zaczeli wymieniac ściszone uwagi. Tylko Martin i matka chłopca, główni poszkodowani zostali spokojni, trwając w bezmyślnym odrętwieniu.
 
__________________
"Niektórzy patrzą na świat i pytają: Dlaczego?
Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?"
George Bernard Shaw
LMGray jest offline