Gaurim był wręcz oburzony zachowaniem opoja, zwłaszcza drażnił go sposób w jaki traktuje kobietę. W społecznościach krasnoludzkich nie do pomyślenia było by tak potraktować niewiastę, nawet po dużej ilości alkoholu. Poza tym wychowanie, kultura i szacunek nie pozwalały żadnemu z jego ziomków w ten sposób postąpić. Natomiast od czasu gdy opuścił rodzime mury Karak Kadrin zdarzało mu się być świadkiem takowych zachowań i trzeba tu rzec, że za każdym razem wywoływało to w nim takie same odczucia odrazy do chama, który nie potrafi się zachowa w obliczu kobiety, jakakolwiek ona by nie była. Fakt, że nie jedna ludzka dziewka się źle prowadzi nie znaczy, że można je traktować niżej jak psa.
W tym całym zamyśleniu przywołał w pamięci jak razu pewnego stanął w obronie pewnej panny lekkich obyczajów, której to naprzykrzał się pijany szlachetka. Może i była kurewką, ale za to miłą, a i całkiem powabnych kształtów jak na ludzką dziewkę. Sytuacja skończyła się złamanym nosem dla szlachetki, gdyż był zbyt pijany aby przyjąć do wiadomości inne argumenty jak pięści i twardą lekcję krasnoludzkiego wychowania. Śmiechu przy tym było co niemiara, do czasu aż szlachetka nazajutrz nie wrócił ze kilkoma mundurowymi. Ech dziwne to zwyczaje u ludzi bronic warchoła w strojnym wdzianku bez względu na winy, a kobiecie ubliżać i sprawiedliwość karać.
Krasnolud prędko odegnał myśli i jeszcze raz zmierzył pijanego gospodarza. Pogładził się po brodzie i postanowił niereagowań. Nie chciał przecie zrazić osoby u której miał nocowac, zapewne jego towarzysze by mu nie wybaczyli gdyby przyszło im spać w stodole o dziurawym dachu. Poza tym chamidłoa ten czas tylko pokrzykiwało, ale nich by spróbował dziewczynie krzywdę zrzrobićtego by już Gaurim nie stwstrzymał.
Gaurim postanowił się nie wtrącać, a całą sytuacje puścił jedynie z grymasem twarzy. Miast się denerwować postanowił rzucić okiem na przybytek, w którym mieli spędzić noc.
No tak 'jaki pan taki kram'. Obejście było strasznie zaniedbane, świadczyły o tym dziurawe dachy, krzywe i przegniłe ściany, jak i licho wyglądający zwierzyniec. Dom też nic lepszy, no może dach nieco solidniejszy i bez dziur, ale i tak nie umywało się to do krasnoludzkich budowli. Co prawda gdyby się przyłożyć dało by się doprowadzić ten folwark do stanu używalności, ale... I tu krasnolud spojrzał raz jeszcze na gospodarza. No właśnie, wystarczyło jedno spojrzenie i było już wiadome, że to nie wina deszczy, wilgoci czy innych nieprzychylnych czynników, a jedynie właściciela.
Gaurim pomruczał coś w khazalidzie pod nosem na znak niezadowolenia i jak tylko usłyszał: A niech będzie. Właźcie do środka. Na zimnie nie będziemy gadać! Ruszył ku wejściu.
Stojąc już w progu napotkał spojrzenie Franka i tu chyba po raz pierwszy zgadzał się z łowcą nagród.
- Masz rację. Nie ma co wszczynać awantury, przynajmniej dopóki gospodarz będzie się zachowywał. - cicho rzekł do Franka, po czym podał mu butelkę gorzałki, którą trzymał w plecaku.
Ostatnio edytowane przez Nahgraz : 12-11-2010 o 14:16.
|