Karawana ciągnęła się mozolnie. Do czasu. Wielka bestia pojawiła się na horyzoncie. Wyglądała strasznie. Hans zamarł na sekundę. W następnej chwili demon siał już śmierć i zniszczenie. Łowca zwrócił się do klaczy, szepcąc jej do ucha - Wiesz, że możemy z tego cało nie wyjść ?
Ta w odpowiedzi tylko zarżała i stanęła dęba na tylnych kopytach, tak że człowiek mało co nie spadł. Uśmiechnąwszy się do siebie zmierzył demona wzrokiem. Był wielki prawie jak czterech rosłych mężczyzn. Potężna i emanująca magią laska była śmiertelnie niebezpieczna, ale i piękna. Kunszt w demonicznym wydaniu. Chwyciwszy kuszę kontem oka zobaczył co robią towarzysze. Położył kolbę na ramieniu, przymknął lewe oko, wstrzymał oddech i nacisnął spust. Kilka bełtów pomknęło w stronę bestii. Wbiły się, lecz były zbyt słabe. Posłał też kilka w stronę nóg demona, zotawiając sobie blisko pół magazynka. Zarzuciwszy kuszę na ramię podjechał do "Siwobrodego". Zdawało się, że widział w jego oczach przez sekundę jakiś dziwny blask, ale może tylko mu się zdawało. - Magu, mam plan. Słuchaj ...
Dalszą część rozmowy słyszeli już tylko oni, ponieważ zgiełk bitewny zagłuszył to co Łowca mówił do maga, oraz jego odpowiedź.
__________________ Także tego |