Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2010, 18:55   #24
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Odrobinę dali się zaskoczyć. Wydarzenia potoczyły się może zbyt szybko niż byli na to przygotowani chociaż przecież na takie właśnie sytuację powinni być przygotowani.
W każdym razie chwilowo sfora miała nad nimi przewagę.

Draugdin widział to tu to tam ślady krwi. Nie był do końca pewien czy to była krew stworzeń czy też może jego towarzyszy. Pomodlił się szybko w duchu oby nie to drugie. Z drugiej strony doświadczenie podpowiadało mu, że rzeczywistość bywa okrutna. Jednocześnie gorączkowo szukał w myślach wśród zapamiętanych zaklęć tego, które będzie najskuteczniejsze w zaistniałej sytuacji. W końcu znalazł...

Wydarzenia toczyły się błyskawicznie. Widział jak Ravarr (chyba był ranny) pomagał w walce powalonemu przez wilki Pavosowi. Jedno ze stworzenie właśnie kończyło swój żywot pod mieczem wojownika.

Nagle ni z tego ni z owego Draugdina i barda zaatakowały worgi. Uderzyły parami po dwóch na każdego. Nie odczuwał, aby odniósł jakieś poważne rany, a jednak miał pewność, że któreś z atakujących go stworzeń musiało go drasnąć pazurami bądź też kłami. Miał jednak jedynie ułamki sekund na odebranie tych odczuć. Kątem oka zauważył, że pod naporem pozostałych dwóch wilków tuż obok niego bard padł powalony. Chyba stracił przytomność.
Na szczęście Przytomności umysłu nie stracił wierny chowaniec Czarodzieja. Pikujący jastrząb z impetem uderzył jednego z wilków dokładnie w środek czaszki. Wzniósł się, błyskawicznie zawrócił i w kolejnym nalocie przeorał szponami pysk drugiego ze stworzeń. Ptak wzleciał nie za wysoko i zaczął po niewielkiej pętli krążyć nad wilkami i swoim panem w każdej chwili gotowy do ponownego ataku.

Pierwszy z wilków, który otrzymał uderzenie pierzastego pocisku w łeb siedział lekko oszołomiony nie wiedząc właściwie co się stało. Drugi skamlał i łapą pocierał sobie zraniony, okrwawiony pysk. Jastrząb widział, że wiele to nie da, ale osiągnął to co chciał. Odrobinę czasu na reakcję i wyjście z zaskoczenia.
Jastrząb wysłał bezgłośny komunikat do czarodzieja.
- Draugdin potrzebne nas są twoje czary.

Draugdin znał swojego chowańca bardzo dobrze. Widział też że czas na podziękowania przyjdzie później. Błyskawiczny atak jastrzębia dał mu ułamki sekund na podjęcie akcji. Wprawnym i wyćwiczonym ruchem palców sięgnął do odpowiedniej przegródki na pasie z komponentami. Chwyciła szczyptę różnokolorowego piasku i chwilę później pierwszy czar tej nocy i tej walki stał się rzeczywistością.

Z palców czarodzieja wystrzelił stożek jaskrawych nakładających się na siebie kolorów. Elf dość dobrze obliczył kąt i zakres rzucenia czaru także czar zwany deszczem kolorów objął wszystkie 4 worgi – zarówno te koło niego jak i te nad ciałem nieprzytomnego Trivela. Draugdin wiedział, że o ile przynajmniej jedno ze stworzeń nie straci przytomności pod wpływem czaru to na pewno wszystkie będą oślepione i oszołomione przez ładnych parę chwil. Chwile to bardzo długo w porównaniu z sekundami i ułamkami sekund jakie czasem potrzebne są do wykonania wyćwiczonych i doskonale znanych ruchów.

Ledwie co oślepiający blask zgasł i znów zapadły ciemności, a czarodziej działał jak w transie. Rzucił tylko krótką myśl to jastrzębia – „Teraz nie atakuj”. Było to w sumie zbędne gdyż znali się dobrze, a ptak miał z góry dobre rozpoznanie sytuacji. Draugdin tym razem używał obu rąk. Lewą sięgnął do kieszonki po odrobinę sadła podczas gdy w palcach prawej ręki miał już odrobinę siarki pomieszanej z pyłem sproszkowanego żelaza. Przesunął się pół kroku w bok aby mieć dokładnie przed sobą oba oszołomione worgi, które chwilę wcześniej go atakowały i powołał do życia drugi czar. Czarodziej przywołał płonącą sferę, która w formie płonącej kuli szybko rosła w jego rękach. Gdy osiągnęła około 1,5 metra średnicy elf puścił ją tak, że objęła oba wilki tuż obok niego.

Wiedział, że przy tym czarze dotknięte nim stworzenia o ile nie zginą na miejscu, to będzie to raczej tylko kwestią czasu i śmierć nadejdzie szybko w wyniku odniesionych ran. Tym bardziej, że już było czuć w powietrzu zapach palonego mięsa i futra worgów. Elf wierzył, że zyskał odrobinę przewagi dla siebie i dla towarzyszy.

Odwrócił się szybko w kierunku pozostałych dwóch worgów, oszołomionych nad ciałem wciąż nieprzytomnego barda. Widział, że powoli ale jednak odzyskują zmysły. Szykował się do rzucenia kolejnych czarów. Tym razem musiał jednak być już bardziej uważnym aby nie zranić Trivela. Po cichu też miał nadzieję, że pozostali towarzysze również przybędą z pomocą swoich umiejętności i oręża.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline