Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2010, 23:56   #26
Slywalk
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
“Z każdą chwilą ręka coraz bardziej boli, trzeba szybko zakończyć tę walkę” - pomyślał Ravarr i z okrzykiem , który miał mu dodać sił, ruszył na spotkanie z wilkiem. Kiedy już był blisko, ciął mieczem z prawej do lewej, chcąc rozpłatać zwierzęciu gardło.
Miecz półelfa przeciął gardło bestii, z rany wytrysnęła krew, znacząc śnieg dookoła. Wojownik wyminął wilka, który idąc przed siebie coraz bardziej zwalniał, do uszu Ravarr dotarł nieprzyjemny charkot. W końcu zwierzę stanęło i zwaliło się na śnieg martwe.

Zmęczenie i długotrwały upływ krwi spowodowały że wojownik musiał oprzeć się na mieczu, żeby się nie wywrócić. Wojownika ogarnęło zwątpienie, z w miarę nadających się do walki został tylko on. Pavos najprawdopodobniej był martwy, nie miał czasu sprawdzić jego stanu, los Draugdina i Triviela jest niepewny, a do tego ... Tak Ravarr był już tego pewny do walki przyłączyła się nowa wataha wilków, zwęszyły krew i poszły za jej zapachem.

"Muszę sprawdzić co się stało z magiem i bardem, sam nie pokonam wilków" - pomyślał wojownik i podniósł się z ziemi. Nie miał problem ze znalezieniem miejsca w którym powinni znajdować się towarzysze, w końcu jeden z wilków, żerował na kimś. Ravarr miał tylko nadzieje, że to nie jest żaden z nich. Ruszył powoli, przyśpieszając stopniowo i kiedy był już blisko natarł na zwierzę tarczą. Był jak taran, którego nie można zatrzymać. Jego atak dość boleśnie odzucił wilka na kilka metrów dalej. Instynkt podpowiadał mu żeby kontynuować atak, ale coś w śniegu przykuło jego wzrok. Stanął jak wryty, wpatrując się w coś, co kiedyś było twarzą barda. Widok był przerażający, obgryzione policzki, brak jednego ucha. Wojownikowi zebrało się na wymioty, wiedział że to Triviel, bo poznał po ubraniu, które było całe we krwi.

Odwrócił się żeby, zatrzymać kolację w brzuchu i zdążył zobaczyć tylko lecącego w jego stronę wilka, którego uprzednio odrzucił. Po chwili, drugi raz tej nocy, leżał w śniegu. Tylko trenowany przez lata instynkt wojownika, sprawił że upadając, półelf wyrzucił kolana do przodu, wyrzucając tym samym zwierzę, które w przeciwnym wypadku wylądowało by na nim. Wilk poleciał dalej i zarył pyskiem w śnieg. Szybko przetoczył się na bok, nie zdążył jeszcze wstać, a już wilk nacierał na niego. W tej sytuacji zrobił najsensowniejszy z możliwych ruchów, wystawił lekko przed siebie miecz. Oślepiona szałem bestia nie zauważyła ostrza, dopóki nie przebiło jej brzucha. Ciemna posoka zaczęła spływać po mieczu. Impet atak zwalił wojownika na plecy. Tym razem upadek nie był szczęśliwy, jeśli jakikolwiek upadek można nazwać szczęśliwym, i głowa wojownika natrafiła na wystający z ziemi kamień.

Ból oślepił wojownika, szybko puścił miecz, powodując że truchło wilka bardziej go przygniotło i złapał się za tył głowy. Poczuł że coś lepkiego spływa mu po karku. Jak przez mgłę zobaczył że drzwi jednego z domostw się otwierają i ktoś przez nie wychodzi. Zrobiło mu się błogo, marzył by zamknąć oczy i pogrążyć się w leczniczym śnie...

"Nie! Nie mogę zasnąć!" - pomyślał Ravarr i zaraz zaczął trochę ostrzej widzieć. Zebrał ostatki sił i zrzucił z siebie zwłoki wilka. Powoli podniósł się, ból o mało nie rozsadził mu czaszki. Wstał chwiejąc się i złapał za rękojeść swojego miecza, powoli wyciągnął go z ciała bestii. Był gotów. Jego celem było znaleźć i pomóc Draugdinowi.
 

Ostatnio edytowane przez Slywalk : 13-11-2010 o 00:01.
Slywalk jest offline