Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2010, 18:39   #31
Gnomer
 
Gnomer's Avatar
 
Reputacja: 1 Gnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie coś
"Szlag" - pomyślał Maks. Przeciw tym przeklętym chodzącym czołgom nie mógł wiele poradzić. Spojrzał pomiędzy gruzami. "Szlag" - zaklął w myślach jeszcze raz. Nie pomniejszając niczyich zdolności bojowych Maks raczej nie sądził by Henry, choć z nowym wyposażeniem, byłby w stanie coś zdziałać w miejscu do którego najwyraźniej "się pchał".

Wszyscy zresztą byli tu trochę nie na miejscu. Generalnie to Piotr najlepiej na tym wpadaniu w dziurę wyszedł. Przynajmniej nie musiał tutaj czekać w bezruchu, aż chodzące czołgi sobie nie pójdą. Mógł sobie pozwiedzać, no i miał maszynę do towarzystwa. Maks wiele by dał, żeby móc bliżej przyjrzeć się maszynie, której dziwny głos słyszał wcześniej z góry.

Maks rzucił wzrokiem na kolekcję sztyletów. Jeśli byłby w stanie coś uśmiercić taką bronią to znaczy, że mógłby to też rozdeptać. Z drugiej strony nóż to też narzędzie, a narzędzia Maks wręcz ubóstwiał. Jeśli tylko zaistniałaby taka możliwość porwałby jakiś sztylet z wąskim czubkiem, który mógłby służyć za mały łom lub śrubokręt.

-Harmian! Mam tu jednego! - głos z dołu wyrwał Maksa z lekkiego otępienia, w jakie popadł próbując zachowywać się jak najciszej.
-What the fuck?! - powiedział bezgłośnie, robiąc jednocześnie zdziwioną minę. Co znaleźli? Harmianina. Chyba wcześniej o czymś takim wspominał Joseph. Czy miało to coś wspólnego z zakrzyżykowanym terenem, być może dowie się później. Może przynajmniej ci żelaźni popaprańcy zabiorą to coś i sobie pójdą.

Maks na przemian zaciskał pięści i rozczapierzał palce. Ręce świerzbiły go - bynajmniej nie z chęci do walki - i ruszanie nimi zdawało się chwilami przynosić ulgę. W pewnym momencie gdy w swych "ćwiczeniach" skierował dłoń obok Jamesa, świerzbienie nasiliło się. Jednocześnie ściana "ożyła". A raczej nie ściana, tylko porastająca ją materia organiczna zaczęła się wznosić i poruszać. Tapety zaczęły pękać, gruz obsypywał się a kawałki tynku odpadały całymi płytami. Nie działo się to tylko w tym jednym miejscu. W wielu pobliskich budynkach rośliny ożyły by skierować swoje "odnóża" w kierunku skrzyżowania, gdzie znajdowały się chodzące czołgi i żołnierze.
- James, nie wiem jak ty, ale ja spieprzam stąd. - Powiedział Maks, nie za głośno, lecz też nie za cicho, podnosząc się jednocześnie ze swojej kryjówki. Według niego już za chwilę zbrojni będą mieli więcej na głowie niż tylko strzelanie do dwóch bezbronnych ludzi. A jeśli o strzelanie chodzi, to lepiej nie być w miejscu skąd te "macki" wyrastają, bo pewnie już za chwilę będzie tu jak na strzelnicy.

Jeśli tylko nic nie przeszkodzi i James będzie w stanie podążyć, Maks rzuci się w kierunku klatki schodowej by zbiec na dół. (Gdzieś po drodze łapiąc sztylet jeśli się da).
 
__________________
Errare humanum est. - Ludzką rzeczą jest się mylić
Gnomer jest offline