Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2010, 19:48   #24
Callisto
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Paladyn spojrzał po dziewczynach i rzekł spokojnym tonem głosu.- A wasz towarzysz tutaj nie dołączy?
Po czym kontynuował wskazując dziewczynom miejsca przy ogniu.- Tak więc, po co jedziecie do Pyłów?
Maeve zabrała głos. - Towarzysz pilnuje rzeczy. Uważam, że przezorny zawsze ubezpieczony, więc poprosiłam by został. Dla odmiany, bo ostatnio wszystko zdaje się omijać. - Uśmiechnęła się lekko. - A czemu do Pyłów? Dostałam wiadomość, że mój dawny towarzysz tam jest. Koniecznie muszę go odnaleźć. - Dodała.
- Z tego co nam wiadomo długotrwałe przebywanie w Pyłach może skończyć się co najmniej szaleństwem - jak nie gorzej - powiedział zdziwiony Laure.
- Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie czym to się może skończyć. Muszę go odnaleźć. Wielokrotnie ratował mnie z opresji, więc tym razem może uda mi się odwdzięczyć. - Odpowiedziała rudowłosa Maeve, wzruszając ramionami. Nie chciała dłużej drążyć tego tematu, nie chciała w ogóle o tym mówić. Jednak z doświadczenia wiedziała, że półprawda jest lepsza niż kłamstwo.
- A reszta spośród Was? Czy również jesteście z tego samego powodu? - dopytywał Aesdil.
- Myślę - odpowiadała z zastanowieniem Tua - że Pyły są naszym przeznaczeniem. - Sama, tak na prawdę uwierzyła w to dopiero teraz, gdy spotkała jeźdźców ze snu i wolała na razie nie wdawać się w szczegóły, przynajmniej dopóki nie będą mogli zaufać obcym.
-Zabawne, bo my też za kimś jedziemy.-oparł paladyn to spoglądając w ogień, to znacząco na kapłana.- Jak ma na imię ten...towarzysz?
Nie skomentował słów Ligii, spojrzał na nią jedynie ze współczuciem. Cóż...osobiście bałby się takiego przeznaczenia.
- I jak, pani, brzmi Twoje imię? - zapytał Laure Maeve. Słowa o przeznaczeniu przywołały nieprzyjemne skojarzenia po spotkaniu z “falą”, kiedy to nimfy wspomniały o wojownikach wiary ... czy jakoś tak. A spotkanie z wróżami w Uran dodatkowo niechęć do takiej gadki pogłębiły.
- Na imię mi Marie. - Skłamała Maeve, przywołując pierwsze imię,które przyszło jej do głowy. - A poszukiwany przeze mnie towarzysz ma na imię Hourun. Wątpię byście go spotkali na swojej drodze, nie należał do specjalnie towarzyskich ludzi. - I znowu półprawda. Szczerze mówiąc to nie miała pojęcia, czy lubił towarzystwo, bo zwykle podróżowali tylko we dwoje...
Czarodziejka bojąc się, że ta rozmowa może trafić na kłopotliwy grunt, kiedy to będą musiały więcej kłamać, postanowiła przystąpić do ich planu. Podniosła głowę patrząc na jastrzębie i spytała:
- Czy te piękne ptaki należą do was?
Laure uśmiechnął się, zadowolony z pochwały. Spojrzał w górę, pomilczał chwilę przywołując jastrzębia i wyciągnął przedramię, na które z łopotem spłynął chowaniec.
- Ten akurat tak, to Kull, mój ... przyjaciel. Panie, choć oczywiście wolna droga przed Wami - bo nie sądzę paladynie byśmy mieli prawo komukolwiek jej wzbraniać, prawda? - to może razem wybierzmy się do Pyłów, dla bezpieczeństwa? - powiedział spokojnie i spojrzał na Raydgasta, mając nadzieję że i on dostrzeże korzyść z wzięcia gromady podróżników pod obserwację. Choć ostatni przykład, “brania Alehandry pod obserwację”, może być nieco zniechęcający...
-Nie możemy wszak zostawić was samych. Dwójka dziewcząt i chłopak. My podróżujemy licznie, a i tak obawiam się, że może to nie wystarczyć.- rzekł wzruszając ramionami. Następnie dodał.- Skoro jednak uparłyście się narażać życie, to cóż...rozumiem wasze powody, ale wolałbym nie narażać młodych dzierlatek na upiory z Pyłów.
Tui nie spodobały się słowa paladyna o dzierlatkach. Już chciała dodac coś o tym, ze pozory mylą, ale na szczęście w ostatniej chwili ugryzła się w język. Jeszcze obudziłaby jakieś podejrzenia...
- Twój przyjaciel, pani, kim jest z zawodu? - dodał naraz Laure zwracając się do Marie.
Maeve uśmiechnęła się pod nosem. Nigdy nie pomyślałaby o sobie jako o młodej dzierlatce. Nie była stara, w końcu miała ledwie 20 lat, ale nie była też młoda jak Tua.
- Z tą młodą dzierlatką to chyba nie do mnie było adresowane,co? - Zaczęła żartobliwie Maeve. - Tak się składa, że z moich towarzyszy jestem chyba najstarsza. Co, oczywiście nie oznacza, że najmądrzejsza. A co do Houruna... Nie miał jakiegoś szczególnego zawodu, jeśli dobrze pamiętam. Chwytaliśmy się najróżniejszych robót, gdyśmy razem podróżowali. - Dodała, nieco roztargnionym głosem. Odciągnięcie tego jedngo mężczyzny od ogniska okazało się być trudniejsze niż myślała. Mówiła Tui, że ma złe przeczucia.
Młodsza z kobiet roześmiała się słysząc komentarz Meave, że nie jest najmądrzejsza z grupy. Chyba nikt z ich drużyny ostatnio nie wykazał się rozsądkiem. Kalel wypijając eliksir uzdrawiający, Sorg chcąc za wszelką cenę ujawnić swoją tożsamość przed nieznajomymi, a Tua w czasie jej próby w lesie. Tylko Meave nie popełniła ostatnio żadnej gafy.
-A po co ów Hourun udał się do Pyłów?- spytał paladyn spoglądając wprost na Maeve. Po chwili uśmiechnął się dodając.- Z moich towarzyszy zapewne też jestem najstarszy, ale staruszkiem się nie czuję.
Maeve roześmiała się na “staruszka”. Nie mogła się powstrzymać, co nie zdarzało jej się często. Jednak biorąc pod uwagę to wszystko, co ich czekało i miało czekać może dobrze byłoby trochę “rozładować” smutek.
- Jeśli mam być szczera - nie mam pojęcia po, co ani jak tam trafił. My... - Urwała na chwilę i zagryzła wargę. Wkraczała na bolesny temat, nie chciała otwierać się przed obcymi, ale oni z kolei nie chcieli przestać zadawać pytań. - Nie widziałam go od pewnego czasu... Rozstaliśmy się ze względów bezpieczeństwa. - Powiedziała, tonem wyraźnie dającym do zrozumienia, że nie życzy sobie dalej ciągnąć rozmowy o Hourunie. To była ciągle świeża rana, czy tego chciała, czy nie.
Paladyn skinął głową dodając.- My i tak musimy jechać do Pyłów. Więc poszukując Sticka, możemy i poszukać tego.. Houruna. Nie ma powodu, by i wy też musiały tam jechać. To naprawdę nie jest miłe miejsce.
Maeve poczuła się jakby potraktowano ją jak niesamodzielną i słabą dziewczynkę, którą się nie czuła. Czuła się silną kobietą i nie miała zamiaru ustępować.
Czarodziejka poruszyła się nerwowo słysząc imię Sticka. “Trzeba się pospieszyć.” pomyślała
- Dziękuję za tę ofertę, ale Hourun nie zaufa obcym. Nie ma takiej możliwości. Poza tym, dzięki niemu nie jestem słabą dziewczynką, to on zrobił ze mnie osobę, którą jestem i choćby w ten sposób mogę mu się odwdzięczyć. - Ucięła temat Maeve, a przynajmniej miała nadzieję, że ucięła.
-Nie o to chodzi.- zaśmiał się krótko paladyn po czym dodał.- To nie kwestia siły czy samodzielności. Tylko miejsca. Pyły to... cóż... gdybym miał wybór, to bym nigdy tam się nie udał.
Maeve uniosła brwi. - Cóż, widocznie ja jestem inna. Nie pierwszy raz z resztą. Hourun potrzebuje mojej pomocy, ja mu jej udzielę. Koniec kropka.
Paladyn uśmiechnął się kwaśno... nie chciał mówić na głos, jaką pomoc można udzielić tym, którzy zbyt długo przebywają w Pyłach.
- Chwileczkę - westchnął Laure - zmierzch zapadł, a Wasi towarzysze ciągle tam tkwią, w ciemnościach i daleko od ognia. Może podejdźmy, Iulusie, do ... - z zakłopotaniem Laure zdał sobie sprawę że do tej pory nie dowiedzieli się kim jest “osoba potrzebująca pomocy”.
Siedzący obok Manorian pokiwał głową od razu kontynuując wątek towarzysza, choć do tej pory był milczący i raczej bacznei przyglądał się obcym:
- Jeśli wasz towarzysz ranion, lub chorobą zmorzony, chętnie pomogę, choć Tyr sprawiedliwy panem jest prawa, wszelako łaskę leczenia swym kapłanom udziela na równi z innymi bóstwami - pierwszy raz uśmiechnął się ciepło do kobiet, a jego wzrok złagodniał, choć w duszy jego wciąż tlił się zalążek podejrzenia.

- Faktycznie należałoby po nich pójść, ale może ja to zrobię - Tua podniosła się - Ale jeśli nie miałbyś panie nic przeciwko, to chciałabym żebyś mi towarzyszył - zwróciła się do Złocistego, bojąc się, że ten się nie zgodzi lub jego przyjaciele zwietrzą jakiś podstęp - Chciałabym ci przy okazji pokazać coś, co być może cię zainteresuje.
Aesdil zatrzymał się w pół słowa. Nie trzeba specjalnie wybujałej wyobraźni by przypomnieć sobie zdarzenie w Wieży Urgula. Spojrzał znacząco na paladyna i kapłana i odpowiedział spokojnym, równym głosem, wdzięczny za to że Płomień w jego piersi gorzał pełnym ogniem.
- Oczywiście, pani. Iulusie, Raydgaście, gdyby potrzebna była Wasza pomoc bądźcie w pogotowiu - powiedział z naciskiem, mając nadzieję że chociaż Iulus zorientuje się co zacz - nadal nie miał zaufania do rozumu paladyna.
Kapłan skinął nieznacznie głową, a jego dłoń w pancernej rękawicy, niby to od niechcenia powędrowała w stronę leżącego obok niego miecza.

- Więc chodźmy - czarodziejce kamień spadł z serca. Już się bała, że elf będzie na tyle podejrzliwy, że przestraszy się krótkiego spaceru z nieznaną mu, młodą dziewczyną Tua ruszyła w stronę sań, oglądając się czy Aesdil idzie za nią.
Laure ruszył za Tuą, uważnie się rozglądając.
Paladyn niespecjalnie przejął się teatralnym niemal zachowaniem Laurego. Oczywistym było, że te dziewczyny coś ukrywają. Z jakiegoż powodu trzymałyby swój wóz w odległości od obozowiska. Czemu tak długo się naradzały?
Jedyną odpowiedzią było to, że nie mówiły całej prawdy. Raygast potarł czoło w zamyśleniu, splótł dłonie razem. I spojrzał na siedzącą przed nim Marie.- Czymże się parasz, kiedy nie wyruszasz na niebezpieczne wyprawy?
- Niczym szczególnym. Tym i owym. Swego czasu pływałam na statku. Oczywiście nikt wtedy nie wiedział, że jestem kobietą. - Odparła Maeve jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. - Jestem wolnym duchem i zwykle biorę to,co się nawinie pod rękę w danym miejscu o danym czasie. Nie jestem jakoś wybredna.
-Taa...pamiętam, te czasy.- uśmiechnął się paladyn do siebie.- Gdy dyscyplina zakonna nie była tym, co mnie krępowało. Bycie wolnym duchem ma swoje zalety. Ale potem...-westchnął spoglądając w ogień.- Z czasem wszystko się zmienia.
- Z czasem wszystko się zmienia. - odpowiedziała rozbawiona Maeve.
- To prawda...choć ponoć w Pyłach niewiele.- odparł paladyn, po czym zaczął opowiadać to co sam usłyszał. Dla siedzącego obok Iulusa, nie było to nic nowego. Wszak to samo rzekł im, zanim wyruszyli. Opowiedział o skażeniu ziemi, która sprawia że nic tam nie rośnie. O skażeniu które ma zgubny wpływ na przebywające tam osoby. O zniszczeniu w Splocie, o miejscach martwej magii, jak i dzikiej magii, gdzie każdy czar wyzwala ruletkę magicznych efektów. O duszach uwięzionych w Pyłach. O duchach które oszalały pod wpływem tego miejsca, a które błądzą tam, by wywrzeć swą zemstę na żywych. O legionach szkieletów, którym nikt nie może zapewnić ostatecznego spoczynku.
 
Callisto jest offline