Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2010, 00:26   #27
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Trzy krótkie gwizdy rozległy się tuż na granicy cienia rzucanego przez konary drzew, następne co było słychać to odległe parsknięcie i chrzęst śniegu pod kopytami wierzchowca. Obok drzewa stał tropiciel. Strzepnął śnieg z płaszcza szarego koloru i podszedł do ognia. Po chwili doczłapał jego wierzchowiec. Miał dostatecznie dużo czasu na dość bezczelne rzucenie okiem na ich gości lecz o dziwo najwięcej uwagi poświęcił swojemu towarzyszowi. Uśmiechnął się do niego ni to po przyjacielsku ni to ostrzegawczo.

- Prawdziwa noc cudów. Niespodzianka goni niespodziankę. Jestem Helfdan jednak jak mniemam mnie już znacie chyba bo chyba ktoś tu ma nieco za długi język… a może i piórko. Panie i panowie wybaczą jednak tak długo siedzieliście i pituszyliście, że w tej zaspie odmroziłem sobie to i owo. Pora się teraz nieco rozgrzać. Ruszył do swojego namiotu. W blasku ogniska wyraźnie było widać przemoczone buty, spodnie i rękawice. Na odchodne rzucił jeszcze do paladyna. – Nikt za nimi nie jechał… jelenia dzisiaj nie przywiozłem, chyba dostatecznie dużo siedzi przy ogniu.

Po chwili było słychać krzątanie w namiocie jasno i wyraźnie sugerujące, że nie miał ochoty dużej spędzić w tych mokrych łachach. Gdy wyszedł zza zasłony płótna był już w innych ciuszkach i innym nastroju. W ręku trzymał duży bukłak a w drugiej kociołek. Ewidentnie zbliżała się chwila na specjalność zakładu… grzane winko. Przezorny tropiciel zapewnił mu odpowiednią moc gwarantujące niezamarzanie, skrywaną jednak w dużej ilości korzeni, miodu i przypraw. Kociołek spoczął nad ogniem a półelf mieszał jego zawartość tak, żeby się nie zagotowała… jednocześnie przysłuchując się dyskusji.

Na Aesdila uśmiechy półelfa wpłynęły podobnie jak Płomień na ochronną sferę Alehandry.
- Pomóc Ci Sorg? Staniesz sama na nogi?
- Wszystko w porządku Sorg? Jak się czujesz? - zapytała zmartwiona Tua. Zignorowała pytanie kapłana i przybycie kolejnego mężczyzny do ogniska. Podejrzliwie tylko spojrzała na elfa, nie podobał jej się jego entuzjazm w pomocy Sorg. Z tego co opowiadała dziewczyna nie znali się w końcu długo... jakąś godzinę czy dwie. Skąd więc taka troska? Trzeba będzie mieć tego elfa na oku. Najpierw jednak musiała się dowiedzieć czy aby na pewno Kalel nie za mocno uderzył bardkę. W końcu dwa kilo monet w głowę to nie przelewki.
- Doznała niewielkiego wstrząsu mózgu po silnym uderzeniu - powiedział kapłan do Aesdila widząc, że kobieta nie bardzo się nim przejęła, nie wspominając o podziękowaniu za przywróceniu jej koleżanki do stanu użyteczności - powinna szybko stanąć na nogi, ale zalecam odpoczynek i nie przemęczanie przez przy najmniej jeden dzień. Wstrzymaj się narazie też z odpytywaniem, może być jeszcze chwile skołowana.
- Nie miałem nawet takiego zamiaru - odpowiedział elf, teraz już spokojny - Sam użyłem leczniczego zaklęcia, ale widać że co specjalista to specjalista - uśmiechnął się do Iulusa dziękując mu za pomoc.

Sorg zerkała po twarzach pochylających się nad nią osób. Słyszała ich pytania i starała się na nie odpowiedzieć. Po chwili uniosła dłoń i dotknęła obolałej szczęki.
- Co się stało?- udało jej się wyszeptać, krzywiąc się przy tym z bólu. Zerkała niespokojnie na Tuę starając się wyczuć jak powinna się zachować.
- Wszystko jest w porządku. - Tua uśmiechnęła się uspokajająco do Sorg. Sama też, słysząc głos dziewczyny poczuła się spokojniejsza.
- Dziękuję bardzo panie Iulusie. Pozwolicie, że rozłożymy może namiot i położymy tam Sorg, by mogła spokojnie odpocząć i dojść do siebie?
-Nie ma pośpiechu... równie dobrze możemy porozmawiać rano.- wzruszył ramionami paladyn spoglądając na niebo. Robiło się już coraz ciemniej. Laure jedynie uśmiechnął się do Sorg pokrzepiająco - jeszcze zdąży się nagadać.
- To w takim razie może ja z Kalelem rozłożymy namiot. Meave, zostaniesz z Sorg? - spytała czarodziejka.
Maeve skinęła głową na znak, że zgadza się. “Ktoś w końcu musi pilnować tej małej wariatki” pomyślała z lekkim rozbawieniem.
Nie wiedząc jak się zachować wśród obcych bardka zamknęła oczy udając osłabienie. Postanowiła poczekać aż znajdą się w namiocie i tam wypytać wspóltowarzyszy jak się przedstawia ich sytuacja. Czuła niepokój i lęk, ostatnie co pamiętała to dyskusję z Tuą i Kalelem, a teraz leży na saniach obolała a obcy mężczyźni dysputują o rozmowach. Miała dziwne uczucie, że te rozmowy będą dotyczyły jej, a dopóki nie wiedziała kim są nieznajomi nie zamierzała nic mówić.

Tua prędko poszła rozłożyć z Kalelem namiot. Szeptem wyjaśniła mu, że na razie chyba bezpieczniej będzie nie zdradzać się jej i Meave ze swoimi mocami, tak na wszelki wypadek. W końcu nie wiedzą na ile mogą ufać nieznajomym. Namiot został postawiany nieco z brzegu obozowiska, niedaleko ich sań, koni i muła, potem zaś chcieli zabrać się za transportowanie Sorg do jego wnętrza.
Paladyn przyglądał się tym wszystkim knowaniom ze stoickim spokojem. I to jak szybko owinęli sobie elfa wokół palca. Brakowało tylko smyczy, na której mogłyby Laure uwiązać.
Raydgast miał szczerą nadzieję, że jutro wszystko się wyjaśni i przynajmniej parę osób wróci do domu.

Helfdan upił łuk gorącego wina i ze zdziwieniem się przypatrywał całej tej scenie. Miłe słówka, gładzenie po główce i pytania o zdrowie… i to wszystko w stosunku do osoby, która szwendała się po królestwie z wrogiem numer jeden.

- A może jeszcze panience zagrzać stópki i utulić ją do snu!- Popatrzył na resztę. Co najmniej lekko zdziwiony - Czy tylko ja pamiętam o tym, że ta dzieweczka jeździła z bardem? Czy tylko ja widzę, że jej cholerna rana jest wynikiem jakiegoś taniego przedstawienia?

Siadać na zadkach i odpowiadać na pytania, a nie mościć sobie gniazdka! Mieli siłę szopki odstawiać to teraz będą mieli siłę odpowiadać na pytania.

-Nie... Jak masz pytania, to pytaj.- odparł paladyn tropicielowi, wzruszył ramionami. -Ale prawdy chyba nie usłyszysz. A ja tu za sąd robić nie mam zamiaru.

- Cieszę się, że przynajmniej ktoś ma równie zmrożone jajca żeby teraz o chędożeniu nie myśleć! - Helfdan rzucił paladynowi w podzięce na łaskawe zezwolenie. Widząc, że panienka nagle onieśmielona próbuje się wymknąć wstał i zagrodził jej drogę. - A teraz ślicznotko jak takaś do śpiewów chętna tedy słucham jak to z tym Stickiem było?
- Skoro pan taki niecierpliwy - wtrąciła się gniewnie Tua - i chce koniecznie dziś rozmawiać, to proszę chociaż pozwolić Sorg spokojnie usiąść. Ledwo co przytomność odzyskała po dość ciężkim ciosie! - po czym spytała przyjaciółki nieco spokojniejszym głosem - Zgadzasz się Sorg?
Czarodziejka nie chciała przemęczać dziewczyny i najchętniej by teraz po prostu ominęła tropiciela, ale wiedziała, że to oni są tu gośćmi, a mężczyźni maja nad nimi sporą przewagę Nie mogli za bardzo się stawiać.

- Ty mi damulko z uprzejmościami nie wyjeżdżaj. Nie ja ją tej przytomności pozbawiłem… jak mówię siadać na zadkach to znaczy siadać! Chyba, że macie ochotę żebym ściągnął pasa i was po nich wysmagać. - Tropiciel tracił cierpliwość z ♦tymi pannicami. Zupełnie jakby rozmawiali w jakimś zajeździe w najbezpieczniejszej części królestwa a nie w lesie na skraju największego cmentarzyska.

Maeve prychnęła rozeźlona. Nie znosiła gdy mężczyźni się zachowywali w ten sposób. Działało to na nią zawsze w jednakowy sposób - zachęcało ją do konfrontacji. A wszyscy, którzy ją znali wiedzieli, że nie odpuści dopóki nie dopnie swego
- Och, oczywiście. Wielki straszny mężczyzna przeciwko kobietom. Straszne, naprawdę. - Powiedziała ironicznie. - Czy to tak boli pomyśleć trochę, a nie atakować od razu? Może my zasypiemy ciebie gradem pytań, oczekując odpowiedzi i zaczniemy grozić jeśli jej nie dostaniemy. Co ty na to? Dziewczyna się dopiero obudziła, do jasnej cholery! Dajże jej chociaż dojść do siebie! - Prychnęła rozeźlona Maeve, zaciskając pięści. Musiała wziąć głęboki oddech by się uspokoić. Nie podziałało.- Zachowujesz się jak jakiś gówniarz, co natłucze biednej dziewczynie, bo nie była na siłach odpowiadać. No pogratulować, naprawdę! Pozwól mi sobie uścisnąć dłoń, bo właśnie dostałeś tytuł największego gbura! No, dalej, nie mogę się doczekać jakąż to kąśliwą uwagę teraz usłyszę. Co, uderzysz mnie również? Hm, czekam. - Dorzuciła.

- Prawdę powiedziawszy to mało mnie to obchodzi cukiereczku. Ja jej tego guza nie nabiłem… ale może się to dużo gorzej dla was skończyć jak dalej będziecie myślały, że możecie nie odpowiadać na pytania! Tropiciel próbował zakończyć ten bezsensowny harmider.

- CUKIERECZKU?! - Wrzasnęła Maeve. No nie, tego to już było naprawdę za dużo. - Czy ja ci, do jasnej cholery, wyglądam na jakiegoś cukiereczka. Może mam się ubrać w krótką sukieneczkę i dla ciebie zatańczyć, skoro jestem cukiereczkiem, co?! - Prychnęła. - Nikt nic nie mówi, że nie chcemy w ogóle odpowiadać na twoje cholerne pytania! W przeciwieństwie do niektórych po prostu szanujemy samopoczucie innych. Widocznie jednak ty nie potrafisz. To musi być bardzo wygodne, mieć tak ograniczone horyzonty, nie przejmować się samopoczuciem innych, co? Po namyśle - słowo gbur jest dla ciebie za lekkie określenie. Nie jestem gorsza od ciebie dlatego, że jestem kobietą i żądam szacunku dla siebie i moich towarzyszy, bo bez względu na to, co o nas sądzisz zasługujemy na niego.

- Obudź się dziewczyno z tego snu. Gdyby nas tu nie było już dawno leżałbyś pod jednym z tych najemników i byś czuła jak bardzo go interesuje twoje samopoczucie! W zadku mam wasze samopoczucie. - Półelf Popatrzył na nią ja na rozwrzeszczanego bachora któremu trzeba dać po uchu żeby oprzytomniał. – Cukiereczku na szacunek to trzeba sobie zasłużyć. To że nie masz kutasa między nogami i walisz koleżankę mieszkiem po głowie szacunku we mnie nie wzbudza.

Maeve roześmiała się złośliwie. No, tropiciel na prawdę nie wiedział z kim zadziera. Myśli, że jest delikatną kobietką, która nie umie się obronić? Oj, oj to się pomylił. - Och, naprawdę? Czyli powinnam być wdzięczna za ratunek? Powinnam ci paść do stóp i całować je z wdzięcznością, bo nie wiem jak sobie poradzić z wielkim, silnym i niebezpiecznym mężczyzną? - Powiedziała ironicznie. - Tak w ogóle, to pomyliłeś się. To nie ja ją uderzyłam, bo mam lepsze sposoby, żeby uciszyć ludzi. I na twoim miejscu nie chciałabym się o nich przekonać. - Prychnęła rozeźlona. Jeszcze chwila, a nie powstrzyma się i odpłaci mu się pięknym za nadobne. I to nie będzie przyjemne.

Heldfan zaniósł się długim i gromkim śmiechem. Ta dziewczyna była wściekła niczym rosomak. Przez chwilę zastanawiał się czy nie zamknąć jej jadaczki pocałunkiem i nie zaciągnąć jej do namiotu. Szybko jednak stwierdził, że mogłaby mu odgryźć język i może coś jeszcze… Zachowywała się zupełnie tak jakby nie otaczała ją zgraja najemników czekających tylko na pretekst żeby ją powalić na ziemię i dogłębnie przeszukać czy nie ma ukrytych jakiś ostrzy w gorseciku albo w majtkach. Machnął na nią ręką, tyle miał jej do powiedzenia co zawziętej osie chcącej dobrać się do soczystej gruszki.

Maeve wzięła głęboki oddech i zagryzła wargę do krwi. Ten mężczyzna irytował ją coraz bardziej. Do tego stopnia, że miała ochotę użyć magii. Nie chciała jednak się zdradzać tak szybko.

- Powiedzmy, że tym razem wygrałeś. Miej satysfakcję, ciesz się nią, chełp się nią, bo następnym razem, jeśli takowy będzie, równie łatwo nie odpuszczę.

- Jakie w ogóle ma pan prawo do przesłuchiwania i wymuszania odpowiedzi na Sorg? Coś więcej ponad własną pięść? - wtrąciła się rzeczowo Tua. Chyba ten mężczyzna nie będzie przemocą zmuszał bardki do zwierzeń w obecności paladyna i kapłana?!

- Tu gdzie jesteśmy to w zupełności wystarczy. - Opowiedział jej spokojnie tropiciel, jakby już zupełnie zapomniał o jej koleżance. Ba nawet uraczył ją odpowiedzią na tak naiwne pytanie. – Otóż poszukują was stróże prawa w połowie królestwa za konszachty z kimś kto próbuje obudzić wielkie zło. Jak się dowiedzieliście my poszukujemy tego kogoś i udało nam się już przelać sporo krwi w tej intencji. Niestety głównie naszej i naszych towarzyszy. W waszym najlepszym interesie jest to, żeby powiedzieć nam to co chcemy się dowiedzieć, a nie pytać się do czego mamy prawo. Czy to tak trudno zrozumieć?

- Przedstawiciel prawa, kapłan zezwolili na rozmowę jutro. Kim pan jest, że wszczyna pan burdę o przyspieszenie jej? - głos czarodziejki stracił tylko nieco na spokoju.

- Niestety moi towarzysze, zapomnieli o tym, że jak ostatnio odłożyli zadawanie pytań na później to ta osoba wypruła mi flaki. Ja nie mam takiej krótkiej pamięci i dlatego wolę zapytań wcześniej. I właśnie teraz jest odpowiedni moment na takie pytania. Jeżeli uważaliście inaczej to trzeba było posłuchać koleżanki i zamiast walić ją po łepetynie próbować nas unikać. Teraz nie bardzo macie możliwość wyboru. Popatrzył na nią tak jakby lepiej już nie mógł uzmysłowić jej ich położenia. Czwórka młodych podróżników i dziesiątka zaprawionych w bojach mężczyzn z czego na skórze każdego z nich zapisanych było kilka walk a ekwipunek nie pozostawał złudzeń co do swojej magiczności. Trzy kobitki i chłoptaś nie spotkali w lesie wiejskich głupków tylko doświadczonych zbrojnych z czego co najmniej połowa wyglądała jakby zgwałcili swoje matki a siostry sprzedali do burdelu. Ten nieogolony dryblas ze śmiesznym akcentem powtórzył to co już mówił podobnym jej dziewczynom setki razy. – To nie będzie bolało. Jak tylko szczerze odpowiecie na nasze pytania.
Słowa tropciela, choć w tak zawoalowany sposób, dały odpowiedź na pytanie Tui. Mężczyzna zaczął się kłócić po prostu ot tak, z powodu jego własnego widzimisię. Dziewczyna odwróciła się w stronę Iulusa z pytającym spojrzeniem. Czy zmienił zdanie i nie pozwoli skołowanej Sorg odpocząć, czy też będzie konsekwentny? Ten tylko uspokajająco kiwnął głową.

Paladyn tylko się uśmiechnął zerkając to na kobietę, to na tropiciela. Helfdan zawsze robił wrażenie na kobietach... co nie zawsze dobrze wróżyło tropicielowi. Za to najemnicy nie byli tak powściągliwi - od początku z zainteresowaniem (tym większym, że nie mieli pojęcia o czym mowa) przysłuchiwali się rozmowie, a teraz szczerzyli zęby i rechotali w głos słuchając, jak drobny rudzielec bezczelnie wtyka tropicielowi szpilę za szpilą, nie przejmując się zupełnie groźbami mężczyzny. Omalże w głos nie dopingowali dziewczyny - tylko surowa mina paladyna powstrzymywała ich przez radosnym pohukiwaniem i robieniem zakładów.

Stanowczy ton i sposób mówienia mężczyzny podziałał na bardkę jak przysłowiowa “płachta na byka”. Zacisnęła zęby krzywiąc się przy tym z bólu i oparła o Kalela. “Nic mu nie powiem, ciekawe czy też mnie natłucze?” pomyślała spoglądając na niego spod oka.
-Kto jak kto ale ja pamiętam o tym z kim Sorg podróżowała - zwrócił się do Helfdana kapłan - ale obiecałem też spokojną rozmowę z nią Aesdilowi. Ponadto mimo podchodów i wątpliwego źródła ran bardki - obrażenia były jak najbardziej prawdziwe. - zerknał na Aesdila - a groźby i agresja raczej niewiele nam tu pomogą. Co ważniejsze rankiem z pomocą Tyra i w jego majestacie będę mógł lepiej ocenić jej słowa i intencje. A dopiero jeśli to nie pomoże wrócimy do Twoich, Tropicielu, karczemnych sposobów. - burknął na koniec. Po czym dodał jeszcze - a straż przy ich namioce obejmą najemnicy pod moją i paladyna wodzą. Nie ulega to wątpliwośći.

- Obiecałeś mu to za nim wymieniał sekretnie z nią listy czy przed tym? - Helfdan popatrzył zdziwiony na kapłana. – Póki co chce jej zadać kilka pytań… nawet jej nie groziłem, nie mówiąc o wyciąganiu żelastwa. Więc nie ma co się pieklić bo to nie gówniarze podróżujący ze Sticikiem będą mi mówić co mam robić.
Kapłan skrzywił się i spojrzał na barda.
- Jakie znowu listy? O czym on gada?
Laure wyprostował leniwie nogi.
- Miałem znaleźć Sorg, jak widać łatwiej mi było nawiązać z nią kontakt niż tobie znaleźć ślady czyjejkolwiek bytności w Fortecy, tropicielu od siedmiu boleści. - Odwrócił się do kapłana. - Napisałem list, zachęcając Sorg do skontaktowania się z tobą i wyjawienia co wie o Sticku. Żałuję tylko że w innych osadach nie zostawiłem takowych, może prędzej byśmy się spotkali.

- To ty tak twierdzisz elfie. Póki co wydaje mi się, że każdy bard prowadzi do Sticka. Jak ktoś z nim nie podróżuje to się okazuje, że pisze listy odnośnie poczynań tych co za nim gonią… osobie lekko mówiąc nie chcącej udowodnić swojej niewinności. Helfdan cieszył się z nagłej wylewności barda. – A może chcesz być na przesłuchaniu, żeby słyszeć czy nie ma jakiegoś haka na ciebie? Roześmiał się w głos.

- Co ci się wydaje czy też nie, na szczęście niewiele mnie obchodzi - uśmiechnął się Laure.

- Jak na kogoś tak zaprawionego w bojach językiem spodziewałem się czegoś więcej… Odpowiedział rozczarowany Helfdan. – A nie potrafiłbyś tak dwunastozgłoskowcem zripostować?
- Za bardzo zmarzłeś, mógłbyś nie zrozumieć. Zwłaszcza że, jak sam powiedziałeś, jaja odmroziłeś - elf pokiwał z troską głową.

Tropiciel coś szybko przeliczył w głowie i po chwili odpowiedział ze smutkiem w głosie. - Zabrzmiało to tak jak wyzwiska impotenta skierowane pod adresem dziwki, że mu nie staje… a wina nie leży po jej stronie przecież. - Helfdan wzruszył ramionami. – Wystarczyło powiedzieć nie, nie potrafię. I już.

- Biedaku, naprawdę? A zawsze wydawałeś się taki ... gotowy - zdziwił się Aesdil.

- Jeżeli jedno zdanie wypowiedziane, przez takiego prostaka jakim ja jestem Powiedział tropiciel może wywrócić do góry nogami twój obraz rzeczywistości znaczy to ni mniej ni więcej, że teraz jest odpowiedni moment na rozmowę z bardką o jej mentorze.

- Niech żyje zgoda - skinął głową Laure w parodii potakującego ukłonu.
 
baltazar jest offline