- Niech mnie kule. Tego się nie spodziewałem po niziołku, po rycerzu tak, ale nie po Panu. - krasnolud uśmiechnął się w kierunku Tasselhofa na znak akceptacji. - Też miałem ochotę sprać tego moczymordę, ale skąd miałem wiedzieć czy się z tym zamysłem zgodzicie. Mimo wszystko wolałem nie interweniować, gdyż człeka nie znam.
Gaurim spuścił wzrok ze wstydem. Tak jakby na ziemi pod butami miał odnaleźć zagubiony honor. - W sumie teraz jest mi głupio. Głupio i wstyd. Może to przez cały ten brud, gnuśność i chamstwo jakie się w Imperium szerzą. No cóż, mogę jedynie Panów przeprosić i obiecać jedno.
W tym momencie Gaurim się wyprostował, spojrzał na kompanów, po czym solidnie uderzył pięścią w pierś i z pełną powagą w głosie rzekł. - Na brody przodków obiecuję Panom, że puki Gaurim Mordrinson gości w tym domostwie włos panience z głowy nie spadnie. A niech no szuja spróbuje czegoś to już ja mu pokażę twardą szkołę. - zagroził pięścią, ocierającemu krew z twarzy, warchołowi.
Po chwili dodał jeszcze. - Dobrze, że są jeszcze na tym świecie osoby, które przypominą w momentach słabości o wartościach, które powinny kierowac człowiekiem.
Ostatnio edytowane przez Nahgraz : 14-11-2010 o 12:30.
|