Krasnolud powstał z kupy ludu leżących obok. Z zadowoleniem stwierdził, że kłębowisko dymu znów pojawiło się wokół jego fiolki, a zbroja nie wydawała się już tak ciężka jak wcześniej. Odetchnął powietrzem czystszym niż w zwyczajnych miastach, jednak nie tak idealnym do jakiego przywykł w swoim życiu. Jego węch został zaatakowany tysiącem różnych zapachów często nie przyjemnych i drażniących jego śluzówkę nosową. Skrzywił się widocznie i splunął na ziemię. Nie przepadał za miastami.
Owo nie wielkie przyprawiało go o dreszcze, jednak szybko pogodził się zmyślą straty ukochanego środowiska. Ach, ci bogowie. Wpierw wchodzi do lasu, by nagle znaleźć sie w mrowisku ludzkim.
- Odmiana, odmianą. Jo wolałem los. Tam czułem se bezpieczny. - rzekł zgryźliwie krasnolud po czym spojrzał na niedźwiedzia leniwie ziewającego. Na ten widok kilku mieszkańców doszło do wniosku, że mleko na palenisku zostawiło. - Muniek! ni strosz panów! - rzekł - Tu cu tera? Spróbujemy wyjść z tego ulu? Ciekawe co je poza granicom miasta...
Z pewnym trudem spod kłębowiska ciał zdołał wyczołgać się Profesor, z wyraźnie zdegustowaną miną. Nie przepadał za tak bliskim kontaktem z innymi, jednak gdy tylko zobaczył otoczenie w jakim się znalazł irytacja została zastąpiona zaciekawieniem - wyjął z kieszeni ubrania monokl i założył go, lustrując tłum i mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem. Gdy usłyszał pytanie Graffena odpowiedział
- Nie sądzę, by opuszczenie miasta było dobrym pomysłem. Wiem, że nie przepadasz za skupiskami ludzkimi, ale według mnie to miejsce może być cennym źródłem informacji, koniecznych w naszym zadaniu. Na sam początek powinniśmy ustalić gdzie i kiedy tak naprawdę jesteśmy. Czy to iluzja, potężne zakłócenie przestrzeni, rodzaj teleportacji wstecznej czasowo czy inne zjawisko, którego natury jeszcze nie znamy? Wygląda jak to miasto w którym byliśmy, ale nie słyszałem jeszcze o tak odległych podróżach czasowych, by pozwoliły nam wrócić do czasów jego świetności...
__________________ Why so serious, Son? |