Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2010, 21:00   #31
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
- Hanu dużo opowiadał o Tobie. Można chyba powiedzieć ... że tam u Was nie ma nic innego tylko Ty. - uśmiech. Identyczny do tego stopnia ogłupił Hanu, że ... w zasadzie ciężko było się dziwić.

* * *

Łysy starzec nie zawiódł. Siedział tam, gdzie się go spodziewano. Gdy tylko dwoje młodych samurajów usiadło przed nim ... uśmiechnął się. Pomimo powitania - przez chwilę tylko przyglądał się. Najpierw jej, potem jemu. Potem ponownie jej.
- Tajemnice. Przynosicie ich dużo. Więcej niż pytań do mnie. Taaaak - pogładził brodę pociągłym ruchem - Wiśniowa Świeca przybyła pierwsza. Czy to znak? Jeżeli tak, to dzisiaj jedno z Was umrze. Albo nie. - uśmiech staruszka był irytujący co się zowie - Jeżeli to o Was chodziło ... ale - pytania. Zapewne o kradzieże. - pokiwał głową, a gdy chcieli jakieś zadać, gwałtownym ruchem uniósł otwartą dłoń. - Powiem tyle ile mogę. Ani słowa więcej. Powiem to jasno, bo nie ma z Wami Togashiego. Pierwsze to: "Zwycięzca wie, gdzie toczy się turniej." Drugie to: "Dziecko poprowadzi ścieżką krwi, a miłość - bólu." Trzecie to: "Wróg może zabić ciało, może zabić duszę. Ale nie honor. Honor może zabić tylko przyjaciel, brat i kochanka. Kto zachowa honor mając dwójkę lub trójkę w jednej osobie?" Czwarte to: "Jest jeszcze Maho." Teraz idźcie. Wasi towarzysze wzbudzili gniew Kami. Śpieszcie się. Tylko ja mam czasu w nadmiarze.
Chciał o coś zapytać ale ona uniosła rękę by go wstrzymać i zerwała się. Wybiegli.
- To Toga... - jej słowa zagłuszyło pierwsze uderzenie pioruna. Pobiegli.

* * *

Kami Wody były zagniewane. Nie chciały pomagać. Wreszcie - uparte shugenja zmusiły je do posłuchu. Pojawiła się wizja ...

... dom w lesie. Kilka ognisk dookoła. Kilkunastu ludzi. W oknach błyskają ogniki świec ...


Ciało Kayami powoli wygięło się do tyłu w łuk. Kami nie chciały do ognia i ... jeszcze czegoś.

... w domu setki świec, jakby mieszkańcy bali się własnego cienia. Na stole - miecz, gwizdek, amulet, piony do go i ... krew. W klatce na psy - dwuletnie dziecko. Bezgłośnie krzyczy ...


Dwie łzy pociekły po policzkach. Głośny jęk bólu.

... to świeca przypaliła wkraczającego ducha. Siedzący tyłem do niego mężczyzna obrócił się powoli i ... nie spojrzał w okno, gdyż właśnie otworzyły się drzwi. Stał w nich Doji Arashi. Za nim żołnierze z obnażonymi mieczami. Twarz Żurawia była martwa, niczym maska aktora. Stąpał sztywno.

A tym czasem zza drzwi pomieszczenia słychać było głosy.

- Muszę natychmiast widzieć się z Koso Kayami - powiedział Fujita.
- Ale się teraz nie zobaczysz. - odpowiedział Shosuro Tokage
- Ty mnie zatrzymasz Skorpionie? - zapytano poważnym tonem
- Nie. Miniesz mnie bez trudu. Nie będę Cię zatrzymywał.
- Tak myślałem ... odwaga Skorpiona ...
Kilka kroków. Dźwięk wyciąganej katany. Jedno zderzenie ostrzy. Szmer i głośny upadek ciała na deski.
- Kłamałem. Teraz przetestujemy panie Twoją cierpliwość. Gdy Koso-san zakończy to co robi - wyjdzie. Wtedy zobaczysz się z nią a ona zobaczy Ciebie. Będziesz mógł wypowiedzieć jedno zdanie. Do tego czasu ... nie oddychaj nawet zbyt głośno.

A wizja przemykała przed oczyma Żurawki.

... mężczyzna podszedł doń i delikatnie pogłaskał po policzku. Jak oblubieńca - kochanka. Dziecko przestało płakać i wyciągnęło rączki w stronę okna. Okada ... Duch pomknął spłoszony emocjami. Wzniósł się wysoko. Tak, że przez mgnienie oka zobaczyła las, miejsce z domkiem i daleko daleko od niego miasteczko turniejowe i brzeg oceanu.

Z głośnym krzykiem czarodziejka usiadła na macie. W jednej chwili oblał ją pot. Ale przecież nie był to Okada. To nieznane dziecko. Kami wody mściły się. Zaniosły ją jednak tak daleko, jak jeszcze nigdy. Nie mniej niż pół tuzina mil.

* * *

Spieszyli się. Zaczynało padać a gdy przeszli dziesięć kroków - lunęło jakoby niebiosa uznały, że to dzisiaj chcą przygnieść wszystko do ziemi. Na domiar złego - dziewczyna co krok potykała się. Mokre kimono przeszkadzało w marszu. Nim dotarli do pawilonu - przemokli do ostatniej niteczki. Ale zatrzymali się widząc scenę pod budynkiem.

* * *

Pod drzwiami pawilonu Tokage przyciskał do ziemi Takejiego. Twarz jeńca spoczywała w płytkiej, tworzącej się dopiero kałuży. Nie miał maski. Wakizashi Skorpiona spoczywało na gardle Lwa. Ten, gdy tylko drzwi przekroczyła Kayami wyrzucił z siebie: - Przynoszę prośbę od Koso Ischizo . - Shosuro popatrzył na shugenja i dodał. - W twych ustach życie tego samuraja.

* * *

Kami były gniewne jak nigdy. Zbierały się w głębi morza. Zbierały się i szykowały by zademonstrować swoja siłę. By wrócić tak, jak tylko woda potrafi powracać. I w jednym celu. By zgładzić zuchwalców. Nikt nie może narzucać Kami swojej woli. W żadnym celu!

* * *

- Kakita-san ... jesteśmy w jednej drużynie ale ... wyjmij broń. Czekam zbyt długo. Powinniśmy byli zakończyć pierwszego dnia.
- Nie. Nie będę z Tobą walczył.
- Będziesz. I zabijesz mnie. - miecz Matsu wysunął się z saja. Potem uderzyła. Żuraw chcąc nie chcąc wyjął swój. Mógł zwyciężyć ale ... nie zrobił tego. Miecze kilka razy zderzyły się ze sobą.

* * *

Uderzył piorun. W błysku dostrzeżono walczących w pawilonie. Grzmot przetoczył się po okolicy. Nie dosłyszano przez to odpowiedzi Kayami. Za to usłyszano chwilę później bojowy okrzyk Matsu. Jej ostrze opadało tak, by zabić. Żuraw mógł zabić, ale ostrze Kakita tylko odbijało ciosy.
- Powtórz proszę Koso-san, nie dosłyszałem. - ze stoickim spokojem powiedział Shosuro.
 

Ostatnio edytowane przez Bothari : 14-11-2010 o 21:05.
Bothari jest offline