ojciec Conner
- Zamknij oczy synu, już niczym nie musisz się martwić. - To powiedziawszy, Kaznodzieja przesunął rękę z czoła Billa w dół, tym samym zamykając mu oczy. Wyjął jego stary rewolwer, sprawdził go dokładnie, odbezpieczył, przystawił do skroni i posłał umierającego Billa ekspresem na tamten świat.
Zabrał bron i kilka drobiazgów, które wcześniej znalazł przy Billu. Podniósł się, popatrzał na kobietę, która ciągle kucała przy ścianie i ruszył do samochodu czarnego. Po chwili wrócił z baniakiem benzyny, ropy, czy jakiegoś innego paskudztwa, na którym jeździł wehikuł czarnego. Oblał jego ciało i odstawił baniak na bok. Wyciągnął paczkę papierosów, odpalił jednego. Stał przez chwile palił i patrzał na ciało Billa. W końcu westchnął, podniósł baniak, zrobił parę kroków w tył i rzucił niedopałek. W momencie ciało Bila stanęło w płomieniach i prawie natychmiast, wraz ze smrodem palonego, ciała pojawiły się kłęby czarnego dymu.
Wrócił do samochodu, odłożył baniak, wsiadł za kierownice i odpalił silnik. Nim ruszył, przez chwile się nad czymś zastanawiał. Podjechał do palącego się ciała i kobiety kucającej pod ścianą. Przechylił się i otworzył drzwi od strony pasażera.
- Lil tak ??? Jedziesz ze mną, czy zostajesz ??? Bo zaraz może się tu zrobić gorąco, jeśli to w ogóle jeszcze możliwe, by było bardziej gorąco.
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |