Spokojnie chowając rece do kieszeni swojeo płaszcza obrócił się w stronę Vincenta.
- Jak sobie rzyczysz... Ty tu jesteś szefem. - powiedział, po czym powolnym i spokojnym krokiem udał się za nim. Ciekawe ile może mi dać za tą robotę... wygląda jakby miał kupę forsy no i ten samochód, kierowca... może by go tak... - dziwne myśli zaczęły się pojawiać w jego głowie - Nie, nie warto. Ma zbyt wielu ludzi... - dokończył.
Na jego czerwonych ustach pojawił się dziki uśmiech zaś słońce nadal prażyło jego przemęczony mózg. W końcu nikt nie jest doskonały... A tak na marginesie to ciekawy jestem co to za skunksy, które wbijają mi się w paradę. - pomyślał poraz ostatni nim skupił się całkowicie na Vincencie.
__________________ "I thought I found the road to somewhere
Somewhere in His grace
I cried out heaven save me
But I'm down to one last breath" |