|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-05-2006, 21:17 | #11 |
Reputacja: 1 | Z szerokim uśmiechem na twarzy poprawił karabin przypięty do kamizelki i zabezpieczył broń krótką. Obserwował wylewność wędrownych bohaterów, po czym zaczął kombinować, jakby tu wyrwać parę ładnych gambli. -Facet ma problem... ma forse... potrzebuje ludzi... – Myślał obserwując otoczenie. -Ma forse, ale nie ma ludzi... może warto by się przedstawić? Hmm...- Obserwował dwóch kandydatów do tej fuchy. -Ale czy warto pracować z takimi partaczami? ... Warto się narażać dla tych kilku gambli? ... Wtem rozmyślania przerwał mu wzrok właściciela samochodu, który przed chwilą najmował dwóch ludzi, chyba czekał, aż się przedstawi, albo przynajmniej powie, co tu do cholery robi. -Siergiej Ivanowicz, strzelec wyborowy. Widzę, że kompletuje Pan akcje poszukiwawczą.- Powiedział zaciągając z rosyjskiego. – Nie mam nic lepszego do roboty. ... Z chęcią pomogę. – Czuł, że tutaj będzie mógł zarobić.
__________________ "Daj mi kostki i podręcznik, a zagramy w co tylko zechcesz." |
10-05-2006, 21:26 | #12 |
Reputacja: 1 | Rozgląda sie wkoło szukając swojego pojazdu. po czym rusza żwawym krokiem w jego strone z myslą.Musze poszukać swoich narzędzi jeżeli mam się zabrać za ratowanie tego wraku.Moze jednak wziaść żywność. Zabezpieczył swojego deserta żeby czegos sobie nie odstrzelić i przyspieszył kroku. |
10-05-2006, 21:54 | #13 |
Reputacja: 1 | Vincent otarł spocone czoło jedwabna, czerwona chustką, po czym dodał do nowo przybyłych: - Nie bedziemy tu rozmawiać, kto jest zainteresowany za mną. - Odwrócil sie na piecię nie patrzac kto za nim idzie. Skierował natychmiast swe kroki w stronę rezydencji, rzucajac jeszcze na odchodnym do ochroniarzy, aby sprzatneli bałagan i wynagrodzili poszkodowanych. Doszedł do potężnych jeszcze przedwojennych drzwi, a otwierając je zawołał: - To idziecie, czy czekacie, aż was to cholerne słońce upiecze!
__________________ "Niektórzy patrzą na świat i pytają: Dlaczego? Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?" George Bernard Shaw |
11-05-2006, 07:09 | #14 |
Reputacja: 1 | - miło- mruknął pod nosem Lance i spokojnym krokiem udał się za Vincentem, przyglądając sie po drodze strzelcowi i jego broni.
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind, strengthen me against the desires of flesh. By the Blood am I made... By the Blood am I armoured... By the Blood... I will endure. |
11-05-2006, 07:39 | #15 |
Reputacja: 1 | Zabiera jeszcze pare żeczy z ciężarówki do plecaka i biegiem rusza za Vincentem.Zastanawiając sie o co może tutaj chodzić. |
11-05-2006, 18:16 | #16 |
Reputacja: 1 | Z początku nie traktował alternatywy przyjęcia tego zlecenia całkiem serio, raczej chciał się przekonać, czy ma taką możliwość. Stał na uboczu, obwieszony swoimi rzeczami i czekał. Nie miał zbytniej ochoty wtrącać się do dyskusji, nie chciał też prezentować swoich umiejętności, uznał jednak, że taki bogacz jak właściciel pięknego wraku, po stracie zabawki musi być poważnie wnerwiony, a co za tym idzie, zależy mu bardzo na naprawie szkody. Jeżeli komuś na czymś zależy, nie liczy się z kosztami... za to sam Koniov liczył się z nimi bardzo. Gdy Vincent ruszył w stronę rezydencji, podbiegł do niego i udał się wraz z nim na odprawę.
__________________ "Daj mi kostki i podręcznik, a zagramy w co tylko zechcesz." |
11-05-2006, 23:20 | #17 |
Reputacja: 1 | Spokojnie chowając rece do kieszeni swojeo płaszcza obrócił się w stronę Vincenta. - Jak sobie rzyczysz... Ty tu jesteś szefem. - powiedział, po czym powolnym i spokojnym krokiem udał się za nim. Ciekawe ile może mi dać za tą robotę... wygląda jakby miał kupę forsy no i ten samochód, kierowca... może by go tak... - dziwne myśli zaczęły się pojawiać w jego głowie - Nie, nie warto. Ma zbyt wielu ludzi... - dokończył. Na jego czerwonych ustach pojawił się dziki uśmiech zaś słońce nadal prażyło jego przemęczony mózg. W końcu nikt nie jest doskonały... A tak na marginesie to ciekawy jestem co to za skunksy, które wbijają mi się w paradę. - pomyślał poraz ostatni nim skupił się całkowicie na Vincencie.
__________________ "I thought I found the road to somewhere Somewhere in His grace I cried out heaven save me But I'm down to one last breath" |
25-06-2006, 11:15 | #18 |
Reputacja: 1 | Vincent zaprosił domniemanych poszukiwaczy przygód gestem ręki, zawołał jeszcze coś do ochroniarzy i również wszedł do środka. Korytarz kończył się schodami, a jedynie kilka par solidnych, brązowych drzwi zakłócało przygnębiający nastrój jaki tworzyły białe, puste ściany. Gospodarz otworzył najblizsze drzwi i wskazał każdemu krzesło. Duży stół zajmował praktycznie całość pomieszczenia, a jedynie zbieranina przeróżnych foteli dopełniała wnetrza pokoju. Tylko na jednej ze czterech ścian widoczny był wielki obraz przedstawiający, zakutego rycerza na koniu pędzącego po zielonych łąkach. Wszystko sprawiało wrażenie tak nie realne, iż dopiero szorstki głos Vincenta ożywił bohaterów: - Więc tak, co chcecie wiedzieć? Już na wstępie mówię, iz macie trzy dni, bo jak sami wiecie rusza za niedługo wyścig i nie mamy czasu. No słucham...
__________________ "Niektórzy patrzą na świat i pytają: Dlaczego? Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?" George Bernard Shaw |
25-06-2006, 11:30 | #19 |
Reputacja: 1 | Szedł powoli za Vincentem, cały czas rozmyślając, skąd by tu wytrzasnąć takie auto. Po dłuższym namyśle doszedł do wniosku, że nawet on, mając kontakty z rosyjskimi przemytnikami nie jest w stanie sprowadzić takiego cacka w trzy dni na środku pustyni. Usiadł na krześle i w milczeniu czekał na reakcję reszty nowych towarzyszy podróży.
__________________ "Daj mi kostki i podręcznik, a zagramy w co tylko zechcesz." |
30-06-2006, 18:14 | #20 |
Reputacja: 1 | Żółnierz usiadł na wskazanym krześle, przetarł spocone czoła i spytał : były jakieś pogróżki, czy właściciel wozu ma jakiś wrogów i czy ktoś skorzystałby na zniszczeniu auta?
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind, strengthen me against the desires of flesh. By the Blood am I made... By the Blood am I armoured... By the Blood... I will endure. |