- Ekhm... - odchrząknął Sephir. - Nie jestem specjalistą, ale każdy szczegół należy brać pod uwagę... Jakikolwiek czar zadziałał, jego katalizatorem były te enigmatyczne wersy.... Może warto poświecić im uwagę? - zagadnął łagodnie.
- Wszystko w swoim czasie, nie ma sensu się nad nimi teraz zastanawiać jeśli nawet nie wiemy gdzie i kiedy dokładnie jesteśmy i tym bardziej kto może nam tutaj pomóc. - Gabriel prowadził ten dialog poświęcając więcej uwagi okolicy niż rozmówcom.
- Wybacz Sephirze ale uważam że nawet znalezienie miejsca na odpoczynek i czegoś do zjedzenia może być niedługo ważniejsze - Znów zaczął się rozglądać próbując ocenić jak daleko mogli się cofnąć w czasie...
- To zrozumiałe, że mogę się mylić. Jestem tylko marnym skrybą, taki już mój los. - młodzieniec zaśmiał się, próbując obrócić swoje słowa w żart.
Gabriel roześmiał się również, lubił ludzi którzy mieli poczucie humoru i potrafili kłamać w dobrym stylu. Miasto… ludzkie miasto, przepełnione ludźmi – odrzekł centaur w głowie, gdy tylko zobaczył to co przed nim wyrosło. Wszystko co było przeminęło, a powstało coś zupełnie innego, wspaniałego ale zarazem przerażającego. Jaka potęga zmieniła to cudowne miasto w ruinę, w której cisza jest przerażająca bardziej niż cokolwiek innego? A ludzie... w końcu ich pozna, ich kulturę i zwyczaje… w końcu zasmakuje tak chwalonych przez jego przyjaciela potraw, które ponoć tylko ludzie potrafią przyrządzać. Cexeriel pochłaniał wzrokiem każdy szczegół miasta, każdy najdrobniejszy ruch. Nie miał zamiaru wdawać się w dyskusję, on już zdecydował… miasto – jego odwieczne marzenie, nie spełniony sen.
- Ja pozostaje w mieście – odrzekł niewyraźnie, z wyraźną nutą podniecenia. Przywołał swego wilka; który również, jak centaur zaskoczony był takim obrotem sprawy, i po chwili podszedł do straganu mężczyzny, który uciekł nie wiedzieć dlaczego i wziął dwa owoce. W jednego wgryzł się momentalnie, delektując się słodkim smakiem, którego tak bardzo mu brakowało od dawnych czasów. Drugi owoc natomiast powędrował wprost w pysk wilka, który pożarł go kilkoma kęsami. I tak stał ze swym wilczym przyjacielem wpatrując się przed siebie w cud, który go spotkał… |