Oj jakże miły zwrot spraw nastąpił na oczach elfa w ciągu minuty, lub dwóch. Ulżyło mu bo jak się okazało był iście beznadziejny w grożeniu komuś. Na szczęście dwóch z poprzednich towarzyszy niedoli pojawili się nagle i jeden z nich uratował skórę elfa i reszty swoją znajomością z panem Wiktorem.
~Od tej pory powinno być luźno.~ Pomyślał z ulgą elf.
Jeśli jacyś bogowie istnieli naprawdę to w tej chwili nabijali się z Elletara.
Mimo wszystko jeśli Serdelek miał im wręczyć łuk i inne sprawy to musieli najpierw zasłużyć na takie fanty. Nie żeby przeżycia były tak ciężkie by nie móc ich wspominać, ale jakoś ciężko było o tym mówić. Prawdopodobnie przez to, że elf nawet nie wiedział co się stało tam na placyku.
- No cóż. Skoro trzeba mówić to powiem. Mieliśmy zostać straceni i zebrał się spory tłum. Jednego z nas powiesili i wtedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Spod ziemi wylazł jakiś kraken, albo inne gówno a pojedyńczo ludzi zabijały jakieś istoty z piekła rodem (dosłownie). Ten, który został powieszony normalnie wstał i pałał rządzą zabicia nas. Udało nam się skorzystać z zamieszania i uciec.
Miał szczerą nadzieję, że nie powiedział za wiele i nie wpakował się w jakieś większe kłopoty.
- Mogę dostać jakiś łuk, strzały i parę monet za ta zajebistą opowieść?
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |