Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2010, 20:45   #29
razdwaczy
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Leonardo ochoczo nalał sobie gorzałki i sięgnął po lewak. Ukroił sobie krzywą pajdę chleba i wziął trochę sera.

Lubił, kiedy nie musiał używać broni do czynienia krzywdy innym. Nie zawsze dało się to osiągnąć, ale zawsze należało próbować. Tak w każdym razie twierdził jego ojciec.

- Aaa... raffinatezza . - pochwalił posiłek. Zdawał sobie sprawę, że to kwestia głodu, ale i tak delektował się jedzeniem. Ileż w końcu można jeść suchą koninę?

Szybkim ruchem wlał sobie alkohol w usta.

- Ach. - westchnął. - Mocna.

Wysłuchał tego, co miał do powiedzenia gospodarz. Po czym zebrał się do odpowiedzi.

-Jesteśmy po prostu wędrowcami szukającymi zarobku, a jak bogowie pozwolą, to i swego miejsca na ziemi. A los chciał, że idziemy na Beresburg.

Skarcił się w myślach za sentymentalizm. I pretensjonalność. A także szereg innych rzeczy.

- A ten kto zacz? - wskazał nadgryzioną pajdą chleba na mężczyznę, którego gospodarz nazywał Ćwikłą. - Jakiś wasz sołtys, wójt, czy jak tam go w waszym kraju nazywacie?

- Nie wiem, kto to taki ten Izerai - Stwierdził -ale muszę cię zapewnić, że twoja żona zachowała się, jak na przykładną sposa. To jest - nie przyniosła ci żadnej ujmy. Natomiast twoje wcześniejsze zachowanie okryło cię wstydem i mimo że to nie moja sprawa, powinieneś bardziej ufać żonie. Nie jestem kaznodzieją i może gówno wiem o małżeństwie, ale traktowanie jej z większą życzliwością na pewno nie zaszkodziłoby. Nie dziwię się, że moi porywczy towarzysze nie mogli tego znieść ale sam też nie jesteś bez winy.

Ostatnie zdanie nie było prawdziwe. Dziwił się jak cholera, że Tass zareagował tak gwałtownie. O ile wiedział mniej więcej, czego spodziewać się po reszcie, to niziołek był dla niego coraz większą zagadką. A może po prostu lubił pastwić się nad słabszymi?

- A tu we wsi jak życie płynie? Wszyscy zdrowi?
 
razdwaczy jest offline