Wątek: C E L A
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2010, 21:24   #61
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Gdy blondynka dotknęła delikatnie jego ręki, spiął się, jednak nie odsunął. Mówiła delikatnym głosem, ale jednocześnie stanowczo. Chciała go uspokoić, przekonać do swoich słów. A może nie? Kurt ścisnął mocniej pistolet, był gotów użyć go w każdej chwili. Oczywiście mógł go użyć tylko jako broni obuchowej, jedyny pocisk zużył kilka minut temu, zabijając Dianę. A wszystko to przez halucynacje wywołane "Sumieniem", które, jeśli wierzyć słowom Rebeki, da się przezwyciężyć.
Chłopak przypomniał sobie, jak pomylił martwe ciało Atilli z ciałem swojego kochanka, jak nie zważając na wszelkie sprzeczności i brak logiki pobiegł za kobietą, która od dawna była martwa... Mimo iż sytuacja była niewiarygodnie nielogiczna, ani przez chwilę się nie zawahał, nie pomyślał, czy to właściwe. Zamiast tego, w jego głowie zaczęły się kłębić absurdalne myśli i plany na przyszłość. Jak mógłby być z Erykiem, skoro ten nie żyje?
Czy naprawdę da się opanować Sumienie?

Kobieta na szczęście nie próbowała go rozbroić tylko podnieść na duchu i, przede wszystkim, przekonać, że jak tu zostaną, to zostają uratowani, wedle tajemniczej notki, którą dostała. Niestety, Ewa szybko rozwiała nadzieję, która wraz z wątpliwością zdołała wkraść się w serce więźniów. Karteczka była fałszywa, jedyną ich szansą okazał się być doktor. Nie tylko znajdą tam antidotum, ale i wyjście z tego przeklętego miejsca. Bo musi być jakieś wyjście, prawda?

Rudowłosa kobieta podpierała się na ramieniu Kurta przez całą drogę, jednak była tak zdeterminowana i uparta, że prawdopodobnie gdyby musiała pokonać tę drogę sama, zrobiłaby to. Szli wieloma korytarzami, mijali wiele pokoi. W paru znalazło się kilka "niecodziennych" przedmiotów, jak choćby butelka wody, którą wypili na spółkę, koc, którym okryli ranną, nóż kuchenny oraz toporek. Te dwa ostatnie przypomniały chłopakowi walkę ożycie, jaką musiał stoczyć przez odejście Rebeki, na rozkaz Ewy... Tylko on z tamtej trójki żył, a obie winne za to osoby były tuż obok, niczego nie podejrzewając...
Nie. Stanowcze nie niepotrzebnym ofiarom. To, że zabił kilka osób nie oznacza wcale, że jest mordercą. Poza tym, chwilowo jadą na tym samym wózku, ich pomoc jest mu potrzebna, a przynajmniej jednej z nich...
Na wszelki wypadek wziął toporek ze sobą, i mimo iż mu ciążył, nie zamierzał go tu zostawiać. Oprócz "podstawowej" funkcji (będącej podstawową tylko w tym ociekającym krwią miejscu) zadawania śmierci, można było jeszcze rozwalić niewielką kłódkę, drewniane drzwi czy ścianę lub nawet otworzyć konserwę, przy odrobinie wprawy. Pistolet schował do kieszeni, chociaż nie wierzył, że znajdzie do niego naboje.

Dotarli wreszcie do zamkniętego korytarza w którym mięli zostać poddani próbie znacznie trudniejszej niż poprzednio. Podwójna dawka Sumienia krążąca w ciele Kurta miała zaraz dać o sobie znać, wzmocniona jeszcze przez znajdujący się za drzwiami specyfik.

Rebeka miała plan, i to sensowny. Chłopak nie kwestionował jej poleceń i obwiązał się jednym z końców sznura. Wiedział, że będzie ciężko, wiedział, że mogą stamtąd nie wyjść. Najbardziej obawiał się tego, co zrobi on sam. Czy uda mu się nie reagować na zaczepki zamordowanych osób? Czy uda mu się zachować świadomość działania, choćby częściową? Czy nie zarżnie toporem dwóch idących przed nim kobiet? Tak, tego właśnie obawiał się najbardziej.

- Dobra, dawaj łapki. To dla Twojego dobra, jakbyś zaczęła świrować- zwrócił się do Ewy zawiązując jej ręce za plecami.- My wiemy, czego się spodziewać, Ty jeszcze nie.
Widząc jak milcząca kobieta próbuje ukryć grymas bólu, rozluźnił nieco węzeł przy jej poranionych od kajdan nadgarstkach, nie zostawiając jednak wolnej przestrzeni. Miała zbyt smukłe dłonie, by ryzykować takie luksusy.

Gdy już skończył, usiadł na chwilę przy ścianie. Był już zmęczony, a po drodze nie było nic do jedzenia. Dodatkowo po ostatnich kilku godzinach snu obudził się na "heroinowym kacu" a adrenalina przestała działać, mimo iż niewątpliwie obawiał się tego, z czym przyjdzie mu się zmierzyć już za moment. Za chwilkę.

Gdy tylko Rebeca wygłosiła mowę motywacyjno-pokrzepiającą, wstał i wziął głęboki wdech.
- No dobra, tylko teraz nie spierdalaj nigdzie bez Nas, jeśli łaska. Ostatnio źle się to skończyło- zakończył Kurt. Nadal nie mógł wybaczyć jej, że świadomie skazała resztę grupy na karę.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline