Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2010, 10:04   #20
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Davlamin zatrzymał się przed potężnym mężczyzną. Popatrzył na niego spokojnym wzrokiem i wysłuchał co ten ma do powiedzenia. Kiedy skończył, a jego tępi koledzy skończyli rechotać jak niedorozwinięte świniaki, zarzynane na święto, odezwał się krótko.
-Jeżeli chcesz kiedykolwiek jeszcze poryćkać, lepiej zejdź mi z drogi.
-HAHAHA! rozległ się w sali śmiech potężnego człowieka.
-Grozisz mi szczurku? śmiech urwał się, a ton pijaka przybrał agresywną barwę.
-Nie. Ostrzegałem, trzeba było słuchać. odpowiedział czarodziej, po czym krótka inkantacja połączona z szybkimi i wprawnymi ruchami rąk uwolniła magiczne ostrze, które zmaterializowało się pomiędzy nim a zagradzającym mu drogę bywalcem karczmy. Na widok broni jego towarzysze poderwali się ze swoich miejsc, jednak zanim ktokolwiek cokolwiek zrobił magiczne ostrze cięło dokładnie w przyrodzenie mężczyzny. Ten zakwiczał niczym zarzynany zwierz i padł na ziemię, trzymając ręce na krwawiącym kroczu. Młody czarodziej błyskawicznie odwrócił się w stronę kolejnych agresorów. W ich dłoniach pojawiły się pałki, noże i inne narzędzia, którymi potrafili z pewnością zrobić krzywdę.
W sali zapanowała śmiertelna cisza. Ktoś chyba nie wytrzymał napięcia, bowiem drzwi zamknęły się z głuchym trzaskiem. Bandyci patrzyli to na siebie, to na maga, szykując się do ataku. Czarodziej nie marnował czasu, rzucił kolejne zaklęcie. Nagle największy z bandytów popatrzył tępym wzrokiem na Davlamina, po czym ryknął
-Sostafcie mojego kolegem! i rzucił się na swoich byłych kompanów. Trzech z nich walczyło ze swoim kolegom, jeden, uzbrojony w nóż, podszedł do maga.
-Toś se tera nagrabił.. seplenił i pluł strasznie śliną mówiąc.
-Możesz jeszcze odejść, a nic ci się nie stanie. odparł czarodziej. Widząc jednak zaciętość w oczach swojego przeciwnika, posłał magiczne ostrze do ataku. O dziwo, nie był to pierwszy lepszy wojak, który nie potrafił walczyć. Sparował kilka podstawowych ataków, jednak nie miał jak zaatakować. Davlamin nasilił ataki, i w końcu obrona pijaczka załamała się. Magiczne ostrze rozcięło mu ramię prawej ręki, pozbawiając go jednocześnie możliwości walki. Kiedy jego broń upadła z brzękiem na ziemię, obrzucił tylko czarodzieja nienawistnym spojrzeniem, po czym rzucił się do ucieczki.
Mag popatrzył na szamoczących się na ziemi pijaków, po czym rzucił barmanowi kilka monet na pokrycie strat i ruszył z powrotem do pokoju.

Kiedy otworzył drzwi, Nesshka już spała. Mag poruszał się najciszej jak tylko potrafił, jednak drowka słyszała już jego kroki na schodach.
-Co się stało na dole? Słyszałam odgłosy walki. odezwała się leżąc nadal.
-Mała wymiana zdań z miejscowymi. Nic takiego. Śpij. odpowiedział czarodziej, sadowiąc się na swoim posłaniu. Przed zapadnięciem w sen zabezpieczył drzwi pokoju podstawowymi czarami ochronnymi, po czym zapadł w sen.
 
daamian87 jest offline