Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2010, 14:30   #29
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Tymczasem Aesdil wstał i podszedł do Sorg. Uśmiechnął się by dodać jej otuchy.
- Chodź Sorg, porozmawiamy z mości Iulusem, tak najszybciej wyjaśnimy co zacz ze Stickiem - powiedział spokojnie.
- Przykro mi, że to robię, ale zmusiliście mnie do tego wszyscy - Iulus spojrzał na Aesdila za ciskając szczęki. - A teraz proszę, byś odpowiedziała na jego pytania - zwrócił się do bardki - ponieważ obiecałem że będzie miał pierwszeństwo rozmowy z tobą, a ja swoich obietnic dotrzymuję zawsze. Chcę żebyś tylko wiedziała, iż pragnę się dowiedzieć co łączyło cię ze Stickiem i gdzie on jest.
- I takie właśnie jest moje pytanie - odpowiedz proszę co o nim wiesz. Na to właśnie umówiłem się z imć Manorianem - powiedział Laure, nadal spokojnie - Rozważy to, a jak wykorzysta te informacje - jego wola. Ważne żebyś powiedziała szczerze to co wiesz o tym jegomościu. Krzywda Cię nie spotka.
Trzymając z całej siły dłoń Kalela Sorg zerknęła na znanego jej barda:
- Laure... ja nic nie wiem... naprawdę nic... proszę uwierz mi! - zerknęła potem na kapłana i dodała - Stick był moim nauczycielem, uczył mnie bardowania, nic więcej o nim nie wiem! Odpowiem na każde pytanie jeżeli będę cokolwiek wiedziała. Tylko niech ten... - wskazała na tropiciela - ten... przestanie wydzierać się na moje współtowarzyszki, one nic nie wiedzą.

Kalel czuł jak w jego dłoń wpijają się paznokcie Sorg, lecz dziennie powstrzymał się od syknięcia, a nawet jakoś udało mu się nie okazać zaniepokojenia najmniejszym grymasem na twarzy. - Sorg.... - powiedział lekko wahając się, czy wypada mu zwrócić uwagę na pewną oczywistość - Im bardziej mówisz, ze nic nie wiesz, tym bardziej ci nie wierzą. Powiedz im co wiesz zamiast się zapierać.
Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i syknęła - Takiś mądry to sam powiedz! Powiem jak tylko będę wiedziała co chcą wiedzieć.
Aesdil spojrzał to na Sorg, to na Kalela, to na Iulusa.
- Chyba już powoli emocje opadły - rzekł choć nie był pewien czy pyskówka nie zacznie się na nowo - Powiedz nam po kolei - jak, gdzie i kiedy poznałaś Sticka, gdzie podróżowaliście, czego Stick szukał, jakich miał innych towarzyszy i dlaczego nie jesteście razem? Iulusie, jeśli coś jeszcze przychodzi ci do głowy, pytaj śmiało, pewnie sam nie wyczerpię wszystkich możliwości.
Zerknęła na Złocistego z uwagą i próbowała sobie przypomnieć to o co ją pytał. Pulsujący ból w szczęce powodował, że trudniej jej się było skupić na pytaniach. Zacisnęła z całej siły zęby, równocześnie z całej siły zaciskając dłonie na koszuli tkwiącego przy niej Kalela. - Ja... grałam, w karczmie, on przyszedł posłuchać... - zaczęła wspominać. - Nie szukał... przynajmniej ja nie pamiętam czy szukał.- zamilkła próbując sobie przypomnieć kogo lub czego szukał Stick jak podróżowali razem. - Na początku wypytywał mnie o wuja. Czy utrzymuje z nim kontakt czy nie. Kiedy dowiedział się że nie to przestał o niego pytać.

- Czy w trakcie Waszych podróży, Stick odwiedzał biblioteki, świątynie czy inne miejsca gromadzące wiedzę, lub magią się parające? czy widziałaś jakoby coś stamtąd wynosił lub kopiował - kapłan ze srogą miną wpatrywał się w dziewczynę, widać jednak, że nie chciał jej straszyć jeno poważnie podchodził do swego obowiązku i próbował ją również naprowadzić na to co najbardziej dla niego było by istotne
- W jednym z miast często znikał na całe dni. Było to w Bibliotece. Jednak nie umiem wam powiedzieć czy coś kopiował i czy coś przynosił. Ja nic nie widziałam. Wydawało mi się to normalne, że zbiera materiały do kolejnej ballady, do tego aby wykorzystać ją w swoich utworach. To tam kazał mi czytać księgi, ale żadnej konkretnej, po prostu kazał mi się uczyć. Zawsze powtarzał, że bard musi mieć oczy i uszy otwarte, że powinien zgłębiać wiedzę jak chce być dobrym bardem. Zbierać informacje, wykorzystywać je w swoich utworach. Czytałam więc, słuchałam opowiadań innych i starałam się spamiętać jak najwięcej.
- Najlepiej chyba będzie pytać po kolei. Gdzie była ta karczma w której Cię znalazł? I kiedy to było? Sam był czy z kimś jeszcze? - Laure pytał ciągle spokojnie, łagodnie, nie chcąc przestraszyć dziewczyny bardziej niż już to miało miejsce.
Bardka spojrzała na Aesdila i zaczęła odpowiadać na jego pytania:
- Kilka tygodni spędziliśmy w Mirthilaran, tam odwiedzaliśmy bibliotekę, sklepy z antykami i magicznymi przedmiotami. Stick czegoś szukał, ale wydawało mi się że poszukuje po prostu wiedzy tak jak każdy bard. Jak to za każdym razem mi powtarzał. Uczył mnie jak się targować, jak słuchać i wykorzystywać wiedzę do własnych potrzeb. Jak tworzyć ballady, aby inni chcieli ich słuchać. Tam nauczyłam się też dobrze pisać i czytać, bo wcześniej nie przykładałam do tego uwagi. Wydawało mi się, że to iż potrafię śpiewać... to po prostu wystarczy. Właściwie, jak teraz sobie przypominam, to on musiał mieć jakiś list, który pozwalał mu na dotarcie do cennych woluminów. W każdej bibliotece pokazywano je nam bez żadnego sprzeciwu. Mogliśmy oglądać i zagłębiać się we wszystko co tam się znajdowało.
- Dojrzałaś może jakąś księgę która szczególnie zainteresowała Sticka? Albo czy może usłyszałaś o jakiejś poszukiwanej przez niego? A przynajmniej o jaką tematykę rozpytywał?
- Nie - odparła dziewczyna krótko.

- Dokąd się udaliście z tamtego miejsca? Jak długo z nim byłaś? I dlaczego odeszłaś?
- Jednego dnia wrócił z tego swojego włóczenia się beze mnie i powiedział że jutro ruszamy. I ruszyliśmy na południe w stronę Esper. Pojechaliśmy do Biblioteki i dalej. Mijaliśmy kolejne miasta i wsie, Stick robił się coraz bardziej ponury. Zaczął się czepiać o byle co, narzekał na wszystko i wszystkich. Zwłaszcza w Esper, gdzie nie przyjmowano go zbyt dobrze. Postanowiłam odejść jak któregoś dnia zakomunikował mi że jedziemy do Marathiel. Nie miałam ochoty tam jechać i doszłam do wniosku, że niczego się już od niego nie nauczę więc się rozstaliśmy.
- Jak wyglądało to “niezbyt dobre przyjęcie”? - zaciekawił się Laure - O co poszło?
- Nie byli zbytnio zachwyceni naszą obecnością.Lekceważyli go nie traktowali jak barda któremu należy się szacunek.
- O kogo jeszcze wypytywał, prócz znajomości z wujem? Miałaś go do kogoś doprowadzić?
- O nikogo konkretnego. Przynajmniej nic takiego sobie nie przypominam.
- Twój wuj - czy interesował go z jakiegoś konkretnego powodu? Czym się zajmuje? - Laure słyszał już wcześniej o zajęciu imć Raelisa, ale chciał by Sorg powiedziała o nim Iulusowi.
- Nie - po prostu pytał czy z wujem mam kontakt. Nie dociekał jak rzekłam, że nie utrzymuje kontaktu z rodziną.
- Skąd wiedział że masz wuja? O kogoś jeszcze z Twojej rodziny dopytywał?
- Mnie pytasz? Nie wiem skąd wiedział. Nie dopytywał się o nikogo więcej. Myślałam, że po prostu pyta o rodzinę.
- Czym się interesował? Przybył do Królestwa we własnych interesach czy cudzych? Skąd się wywodził?
- Interesował się wszystkim. Był bardem,to chyba normalne? Nie wiem po co przybył do Królestwa, nigdy go o to nie pytałam. Wydawało mi się, że po wiedzę wszak zwiedzaliśmy biblioteki, sklepy z antykami. Skąd przybył nie wiem, wiem za to, że często opowiadał mi o górach Torilu, o rzekach Mirar, Dessarie, omiastach takich jak Mirthilaran, Waterdeep, Candlekeep.
- Jak Stick wygląda? Był może tej samej urody co czarodziejka która rozpętała zawieruchę w karczmie w Uran?
- Był przystojnym mężczyzną. Panny i nie tylko panny traciły dla niego głowę. Zarówno jego aparycja jak i talent sprawiały, że kobiety się do niego garnęły. Nie przyglądałam się czarodziejce w Uran. Musieliśmy wiać a nie podziwiać jej wygląd.

- No właśnie Sorg - niespodziewanie Kalel włączył się do przesłuchania - Tyle czasu byliście razem, czy zaiskrzyło między wami? Połączyło was coś więcej niż tylko stosunek mistrz - uczeń? Ty wyglądasz do rzeczy, a mówisz, że i on przyciągał spojrzenia. - Młody łotrzyk zaczął sobie wyobrażać Sorg i Sticka idących pod rękę miejskim rynkiem i z rozbawienia zaczął przygryzać wargę.
Słysząc słowa Kalela odwróciła się i przykopała mu w kostkę - Cicho bądź!
- Auć - wyrwało się chłopakowi, który postanowił nic więcej już nie mówić. Znaczy się przez czas jakiś.
- Możesz opisać go dokładniej? Ty go znasz, my - nie. A może nam się to przydać.
- Wtedy wyglądał tak, dziś może inaczej. Co będę wam go opisywać. Poszukujecie go i nie wiecie jak wyglądał? To kogo wy właściwie szukacie? Mogliście obok niego przełazić już nie raz - zdenerwowała się lekko Sorg.
Laure westchnął i spojrzał w tym momencie na Manoriana. On z całej grupy wszak powinien wiedzieć najlepiej jak Stick wygląda.
Kapłan zastanowił się.
- Przydały by się jakieś szczegóły, bo przyznam szczerze, że osobiście go nie widziałem, znam go tylko z opisu jednego z kapłańskiej starszyzny. A był... po prostu zwyczajny.
- Nie wyróżniał się żadnym charakterystycznym szczegółem. Przystojny mężczyzna w sile wieku przyciągający wzrok kobiet. Zadbany, sławny bard więc taki napuszony jak każdy mężczyzna co chce być podziwiany.
- Był zasobny w złoto? Czy miał przy sobie coś szczególnego? - drążył Złocisty.
- Miał złoto, ale był dobrym a nawet bardzo dobrym bardem, więc nie wydawało mi się to dziwne.
- Wspominał że ma jakieś znajomości w Królestwie? - Aesdil pytał dalej.
- Nie wspominał, ale nie mieliśmy problemu z dostaniem się do domów wielu wielmożów. Wpuszczano nas wszędzie. - Sorg przełknęła ślinę i zerknęła najpierw na Kalela, potem na Laure. Następnie skierowała wzrok na popijających wino i rzekła: - Napiłabym się czegoś jeśli pozwolicie. Spragniona jestem. - po czym próbowała zwilżyć spieczone usta.

Kapłan przyniósł jej kubek z winem, lecz podgajać go od razu spytał:
- Pamiętasz jakieś nazwiska tych wielmożów? O czym z nimi rozmawiał?
Przełknęła wino i odrywając kubek od ust odparła:
- Nie pamiętam. A o czym rozmawiali nie słyszałam, kiedy on rozmawiał ja śpiewem albo graniem zabawiałam towarzystwo. Kiedy oglądaliśmy księgi u nich w domach to on przy mnie z nimi nie rozmawiał. Ale... - zawahała się i zerknęła na stojącego przed nią kapłana. - Pamiętam... że szczególnie interesowały go stare zbiory zwłaszcza kiedy dotyczyły starszych ras, próbował się do nich dostać.
- Wskazałabyś nam które to były domostwa? Oczywiście mówię o sytuacji w której wracalibyśmy z Pyłów i jedna wypadałaby nam droga - no, to była odległa przyszłość, ale i zawsze jakiś trop, zdaniem barda.
- Tak - odparła bez wahania, mając jednak nadzieję, że już wtedy będzie gdzieś indziej niż przesłuchujący ją mężczyźni. - Czy to wszystko? Czy możemy już iść do naszego namiotu? - była głodna ale o to już prosić nie zamierzała, chciała jak najszybciej znaleźć się osobno z przyjaciółmi.
Laure spokojnie skinął głową. - Z mojej strony to wszystko, dziękuję. - Westchnął i odwrócił się do Iulusa. - Nic więcej nie przychodzi mi do głowy, przynajmniej na razie. - Coś go jednak tknęło. - Nie, jeszcze jedno pytanie - po co jedziecie do Pyłów? - powiedział zwracając się najpierw do bardki.
Kapłan już się miał odezwać, gdy jego myśli na głos wypowiedział bard. Spojrzał więc tylko na kobietę i skinął głową w oczekiwaniu na odpowiedź.
Sorg zesztywniała słysząc ostanie pytanie. Zerknęła nerwowo na Kalela po czym odparła, to co jej pierwsze na myśl przyszło:
- Meave towarzyszymy, szuka przyjaciela.
- Zdawało mi się że pani Tua co innego mówiła - zdziwił się Aesdil.
- Nie wiem co mówiła Tua, ja... ja... straciłam przytomność, więc nie wiem co mówiła - odparła bardka i zachwiawszy się oparła się mocniej o Kalela.
Kalel podtrzymał Sorg i poczuł, że się trzęsie ze zmęczenia. Zrobiło mu się głupio, że to przez niego tak się czuje, więc natychmiast powiedział - Nie widzicie, że jej stan się pogarsza? Dajcie jej odpocząć, tego grzańca co go widziałem jak żłopaliście też moglibyście jej podać. Gdzie wasze serca?
- Nie chcę grzańca! Chcę do namiotu! - syknęła Sorg do Kalela - A tam sobie porozmawiamy... - dodała patrząc na niego znacząco i pocierając obolałą szczękę.
Laure ciężkim wzrokiem popatrzył na Kalela, jednak nic nie powiedział. Nie było sensu zaogniać sytuacji.
- Iulusie? Czegoś jeszcze chciałbyś się dowiedzieć?
- Możemy już iść? - spytała bardka niecierpliwie. Po czym przypomniała sobie coś i odwracając się w stronę barda spytała: - Laure... czy mogę Cię o coś ja zapytać?
- Oczywiście - odpowiedział zdziwiony Złocisty.

- Jesteś bardem... a mi się ostatnio lutnia uszkodziła, może byś na nią zerknął i zobaczył czy da się ją naprawić? - spytała z niewinnym uśmiechem, nie wyjaśniając w jakich okolicznościach uszkodziła instrument. Jeszcze szerzej się uśmiechnęła jak Kalel zaczął masować sobie obolałe miejsce na głowie.
- Rano? Czy może wolisz żebym zerknął teraz i masz ją gdzieś pod ręką? Pomogę z naprawą - Aesdil pokiwał głową, zaintrygowany. Ciekawiło go co też przytrafiło się instrumentowi - delikatnemu, było nie było. Podobnie, napięcie panujące pomiędzy Sorg a Kalelem budziło jego ciekawość. Co też było jego przyczyną...?
- Kalel gdzie moja lutnia? - spytała chłopaka, bo pamiętała że miała ją przy sobie zanim oberwała i znalazła się na saniach.
- Jak to gdzie? Ja jej nie ruszałem. Tam gdzie była to i jest. Skoro miałaś przy sobie, to pewnie nadal jest w jukach na koniu.
- Przyniesiesz mi? - zatrzepotała niewinnie rzęsami i dodała - proooooooooooooooszę...
Kalel nie potrafił odmówić temu spojrzeniu i nie zwlekając odnalazł konia Sorg. Nie musiał przeszukiwać juków, gdyż lutnia od razu wpadła mu w oko. Zignorował nieufne spojrzenia najemników i zabrał instrument. Po chwili był z powrotem przy bardce. - Była tam gdzie mówiłem. Trzymaj.
Laure spojrzał w tym czasie na dziewczynę. W obecności kapłana głupio mu było bezosobowy ton przesłuchania zmieniać na nieco bardziej ludzki, ale wzruszył w duchu ramionami.
- Przykro mi, Sorg, że tak wyszło - powiedział ciszej, z westchnieniem.
Wzięła lutnię od chłopaka i podała bardowi:
- Zerkniesz na nią, jak będziesz miał chwilkę?
Aesdil przebiegł palcami po instrumencie. Obejrzał lutnię z każdej strony, pokiwał głową widząc nie jedno tylko wgniecenie, wspomniał słowa Tui o Sorg.
- Egomet vorastre vers vinid... - deklamował powoli słowa zaklęcia zdatnego w przypadku takich uszkodzeń. Nie spieszył się, woląc poświęcić więcej czasu niż zmarnować okazję do naprawienia mniej lub bardziej wyraźnych rys i wgnieceń. Wodził opuszkami palców po drewnie, pilnie obserwując jak szczeliny i pęknięcia w iście magiczny sposób znikają a instrument ponownie zaczyna się szczycić gładką powierzchnią.
- Impregnat by się przydał - westchnął w końcu i oddał bardce lutnię z powracającym na twarz uśmiechem.
- Dziękuję pięknie - odparła bardka z promiennym uśmiechem, odbierając lutnię i przyglądając się jej. Zerknęła ponownie na Laurego i pomyślała: “Może on ma rację, kapłan sprawia wrażenie, że chce nam pomóc. Komu mamy zaufać jak nie im? Chyba powiem im jeszcze o naszym śnie i o wieszczce.” Po czym odchrząknąwszy zaczęła mówić:

- W czasie naszej podróży mieliśmy sen. Wszyscy razem taki sam. Śniłeś nam się ty Laure i twoi towarzysze. Była z wami jeszcze kobieta. Jechaliście w naszą stronę na koniach po zboczu góry. Potem ten sen się zmienił i byliśmy w jakiś podziemiach, a drogę zagradzały nam drzwi o dziwnym znaku. Będąc w Uran poszliśmy do wieszczki o imieniu Meyaia. I ona powiedziała mi taka przepowiednię. - Sorg zmarszczyła brwi starając się przypomnieć sobie w całości jak brzmiały słowa wieszczki - “Gwiazda połączy się z księżycem, słońce i gwiazdy zetrą się z czarnym blaskiem odwróconej nocy, zaś pancerna rękawica chwyci wagę ślepego boga, by wymierzyć sprawiedliwość, która od dawna czeka na wymierzenie... Pięć mrocznych pieśni w pięć stron świata śpiewają uwięzione dusze, choć to nie ich głos rozbije w proch czarne kamienie...” Postanowiliśmy więc udać się do Pyłów aby tam znaleźć rozwiązanie naszego snu, a ja również tej przepowiedni. Może wam coś mówi znak jaki widzieliśmy na drzwiach w naszym śnie. - Zaczęła grzebać po kieszeni w poszukiwaniu kartki na której zrobiła szkic znaku widzianego we śnie. Wyjęła ją i pokazała rysunek mężczyznom. - Może gdzieś go widzieliście?


[Do ich uszu dobiegł odgłos jakby ktoś właśnie się krztusił jedzeniem. A chwilę po tym jak udało mu się zaczerpnąć tchu było słychać paskudne sarkanie i mielone przekleństwa odżegnujące kogoś od czci i wiary… chyba jakąś niewiastę.]

Aesdil robił wszystko by nie okazać sceptycyzmu w czasie gdy Sorg opowiadała o śnie i wróżce. Jednak rysunek wywołał jego zdumienie.
- Wygląda podobnie do symbolu który był wpleciony w ornamenty na moim mie... - za późno ugryzł się w język i pospiesznie dodał - To znaczy identycznie jak symbol na pierścieniu Helfdana.
- Czyim pierścieniu? - spytała zdziwiona Sorg.
- Helfdana - tropiciela - i elf wskazał kciukiem w kierunku skąd dobiegały przekleństwa.

Gdy bardka skończyła cytować przepowiednie kapłan zacisnął dłoń na swoim symbolu. Waga praktycznie zniknęła w pancernej rękawicy. Iulus zbyt dobrze zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę ruszył na misję tylko przez wieszcze przeczucia jednego ze starszych, dlatego wizja dziewczyny i jej przepowiednia poruszyła coś w jego duszy. Oprzytomniał dopiero na widok znaku, który pokazała im Sorg.
- Laure... - mruknął Manorian - nie wspominałeś, że miecz miał te same symbole co pierścień tropiciela. Skąd Wy u licha w ogóle wzięliście te rzeczy? - zastanowił się kapłan wpatrując w barda - Helfdan co prawda zdaje się miał go od zawsze przynajmniej odkąd podróżowaliśmy, ale Ciebie z owym mieczem wcześniej nie kojarzę. Dopiero jakoś po jarmarku, kupiłeś go tam? Pamiętasz od kogo?
- Sporo w niego zainwestowałem - Laure kiwnął głową a powieka mu nawet nie drgnęła - Dostałem go u wędrownego handlarza, który na Jarmark przybył z towarem. Co ja się musiałem natrudzić żeby mnie z nim puścił! Nie wiem czy do tej pory mnie nie przeklina za to że tak tanio go okpiłem. Jestem jednak pewien że nie znał jego prawdziwej wartości. Znak jednak nie był na nim identyczny co na rysunku...



I bard narysował symbol, przy okazji opisując wygląd miecza, zwłaszcza ewidentnie elfi rodowód broni i ornamenty na jelcu.
- Dobrze się przydał w czasie starcia nad rzeką, które mieliśmy w czasie podróży do Podkosów i Zapomnianej Fortecy. Ale zaraz, Sorg, może wolisz odpocząć? - zapytał wreszcie pamiętając o słabości dziewczyny - Możemy porozmawiać jutro. Zwłaszcza o tej ... przepowiedni... - powiedział z wahaniem i spojrzał na Iulusa, bowiem nie tylko on zauważył chyba dziwną zbieżność.
Manorian zacisnął szczękę, ale po chwili kiwnął głową:
- Dziękuję Sorg że opowiedziałaś nam o śnie. Przepowiednie i wieszczby mają w sobie często boskie tchnienie. Twoja towarzyszka również wspominała o przeznaczeniu, które Was tu zawiodło i teraz wydaje się to jaśniejszym. Ja więcej pytań nie mam, możecie udać się na spoczynek. Uspokój swych przyjaciół i zapewnij ich, że z mojej strony obawiać się niczego nie muszą, choć chciałbym jeszcze by Sir Silvercrossbow wysłuchał Twej relacji i sam odniósł się do sprawy, ale to już jutro - wskazała ręką na obozowisko - odpocznijcie teraz.
Sam jednak stał w miejscu i po chwili zwrócił się do barda.
- Laure zostań proszę, chciałbym jeszcze z Tobą pomówić.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline