Pośród całego motłochu jaki zebrał się w kolejce do zapisów stał dość szczupły, młody brunet. Wyróżniał się głównie dzięki swemu nietypowemu odzieniu o ciemnych barwach. Strój faktycznie dość dziwny, skrojony skromnie ale praktycznie, trochę jak u akrobaty, umożliwiający jak największą swobodę ruchów. Co jednak było dziwne, strój posiadał wiele kieszonek. Na ramieniu miał przewiązaną czarną bandanę, a u pasa spory sztylet i pałkę wykonaną z drewna. Wyglądał nieco dziwnie, no cóż był to jego strój 'roboczy'. Jego codzienne odzienie zostało w karczmie, lecz teraz nie mógł się pokazać w mieście, gdyż to pewno skończyło by się schwytaniem przez straże, bądź przez któregoś z ludzi barona. Teraz stał zmęczony nie przespaną nocą i potwornym żarem, który lał się z nieba.
"Mówili prześpij się i przyjdź jutro się wpisać, że to tylko formalność gadali. Cholera, nie było mowy o prażeniu się na słońcu wśród ochlapusów i całego tego tałatajstwa. Dziady jedne muszą mieć ze mnie teraz ubaw." - narzekał w myślach Rudi.
- "Ech, i tak lepsze to niż stryczek czy ucięta ręka..." - kontynuował.
"Nie ma co narzekać, byle by się wpisać, a potem spokój."
Zmęczony i zdenerwowany młodzieniec przyglądał się jak kilku pijaków przed nim wszczyna burdę. Wiedział jak się to skończy, wiec gdy jeden moczymorda, popchnięty przez drugiego, poleciał w jego stronę wykonał zwinny sus i przeturlał się byle dalej od hołoty. Wstał by zauważyć jak dwa draby obok stołu zapisowego wskazywały na niego palcem. Łysy człowiek pokiwał głową i gestem kazał mu podejść.
"No wreszcie" – pomyślał.
-
Dobry jesteś. Całkiem zwinny. Jak się nazywasz? - Usłyszał od łysego jegomościa.
-Rudiger Hein. - Odpowiedział ze spokojem, aby nie dać po sobie poznać, że jest już poirytowany wszystkimi ostatnimi zdarzeniami.
-Postaw krzyżyk obok imienia, o tu i witamy w drużynie. ***
Stali na polanie w trzech rzędach, z czego jeden był nieco krótszy od pozostałych dwóch. W tym właśnie skromniejszym znalazł się Rudiger, a wraz z nim jakiś dryblas, krasnolud i jeszcze jeden człowiek. Przed śliczną gromadką świerzych rekrutów stało czterech jegomości, jakiś elf ze szramą na gębie, dwóch charyzmatycznych wojaków i postawny krasnolud o wielkim pomarańczowym czubie na głowie. Nie wiele było czasu na przemyślenia gdyż do zebranych wystąpił krasnolud i zaczął pokrzykiwać. Było coś o kapitanach, coś o przydziałach i namiotach. Rudi słuchał bez większego zainteresowania, a gdy się zbiórka skończyła poszedł do namiotu jaki mu przydzielono.
***
W namiocie mógł wreszcie odpocząć od upału i doprowadzić skołatane nerwy do spokoju. Ostatnimi czasy sporo się działo, więc położył się na pryczy z zamiarem drzemki, ale przypomniał sobie, ze przecież nie jest sam. Nie wypadało, ani nie było to zbyt rozsądne, spać w towarzystwie nowych kamratów, którym nie wiedział czy może ufać. Ciekawość i przezorność zwyciężyły, więc Rudi rozciągnął się na pryczy, po czym podniósł się i usiadł na krawędzi.
- Jestem Rudiger, mam nadzieję, że nasza współpraca, długa czy krótka, jaka by nie była, będzie w miarę przyjemna i obejdzie się bez większych problemów. - zaczął serdecznie.
- Jak się do Panów zwracać i jakiż to los sprowadza was do tejże kompaniji?
Rudi kontynuował jeszcze rozmowę, w której wypytał o kilka innych mniej lub bardziej ważnych sczegółów, oraz starał się stworzyć pozytywny grunt pod współpracę.
Wieczorem do namiotu wszedł ich tymczasowy dowódca, a tuż za nim jakaś niczego sobie dziewczyna. Krasnolud nie czekał na nic, od razu przeszedł do rzeczy. Objaśnił sposób naliczania żołdu, oraz jego stawkę, wspomniał też o Hansie, u którego można to było się zaopatrzyć w co nieco. Przy wszystkim nie omieszkał zażartować z chłopa, co znaczyło, że nie jest typowym khazalidem bez poczucia humoru, z resztą jak zabójca może być typowy? Była też wzmianka o dezercji i warunkach opuszczenia drużyny, ale to już mniej interesowało Heina.
Gdy krasnolud skończył jeden z toważyszy Rudiego, Shimko, wstał i wyszedł z namiotu. Zapewne do Hansa, więc w ślad za nim ruszył Hein celem zdobycia jakiegoś ubrania na codzień, no i może jakiegoś pancerza.