Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2010, 23:11   #187
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Spóźnił się. Był za wolny, a może to łowca był dla niego za szybki. Analiza tego zjawiska nie miała teraz najmniejszego sensu, liczył się tylko efekt. Wszyscy nie dość szybcy rewolwerowcy kończyli w ten sam sposób. W wyniku tego konkretnego spotkania Lex Silver leżał z rozprutym brzuchem na zimnej posadzce w jakimś pieprzonym bunkrze na końcu świata. Obok niego maszynką targały ostatnie elektryczne impulsy.

Podczołgał się pod ścianę i z największym trudem usiadł. Bezwładna lewa ręka opadała na ziemię wskazując krwawy ślad wypływający z jego trzewi… smród był nie do wytrzymania. Gówno zawsze pozostanie gównem… śmierdziało jak cholera. Spróbował sięgnąć po papierosa. Praktycznie nie czuł dziwnie odrętwiałej już ręki. Był tylko ohydny smród. Srebrna papierośnica z brzękiem wypadła… był tam jeszcze papieros. Sięgnął po niego i spróbował włożyć do ust jednak nie miał na to siły. Spadł mu i stoczył się prosto w krwawą dziurę zdobiącą jego brzuch.

Ogarnął wzrokiem pobojowisko. Oczy powoli zachodziły mgłą. Widział coraz mniej wyraźnie.

Maszynki Molocha.
Jego towarzysze zwijający się z bólu.
Czerwonooki.

Jakieś dźwięki z oddali… nie wiedział co, gdzie, kto i w jakim celu. Było już po nim, to wiedział na pewno. Był wściekły obaj go wystawili… zabawili się jego kosztem. Ten Pierwszy odebrał mu wszystko, a ten Drugi wszystko mu obiecał… Ten Pierwszy się go wyrzekł, a ten Drugi na niego już czekał… Cisza.

Anakonda.

Jego druga żona, wyszczekana i zimna… Małżeństwo bez miłości jednak była naprawdę jego i on ją szanował. Na niej zawsze mógł polegać. A teraz będzie należała do kogoś innego. Cóż takie jest życie… Nie ma się co skarżyć.

Przyszła po niego. Chwilkę stała przed nim jakby chciała się upewnić czy to ten właściwy. Dzisiaj musiała stąd odebrać paru klientów. Nie błagał o czas. Nie pytał dokąd go zabiera. Nie prosił o wybaczenie grzechów. Nie skomlał… właściwie to nic nie mówił. Wstał i poszedł nie odwracając się za siebie. Przecież przestał to robić już dawno temu. Za plecami mógł zobaczyć tylko śmierć i trupy. Więc po jakiego czorta się odwracać? Czekało go zwiedzanie najgłębszych i najgorętszych zakamarków piekła. Jednak do końca Lex Pieprzony Silver pozostał zimny jak lód.

Tylko jego ciało go zawiodło… powiększająca się plama na spodniach i rozchodzący się smród informował o utracie kontroli przez zakichanego sukinkota z Federacji Appalachów.
 
baltazar jest offline