Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2010, 14:20   #39
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
- Cholera, jeszcze i to. - zawarczała Angel - Zapomniałam ci przez to wszystko powiedzieć. Wczoraj, po wyjeździe Constantina wpadło do nas kilku czarnoskórych gangsterów. Powiadają, że reprezentują księcia i że wiedzą o naszym pobycie od tygodnia. Za milczenie o fakcie, że nie przedstawiliśmy się księciu żądają 20 tys. dolców. Lepiej być nie może...

Była zszokowana tym co stało się po powrocie Wasyla. Jak on się dowiedział? Kto ich zdradził? I teraz na dokładkę jeszcze mafia księcia.

Rebeca spojrzała zaskoczona na Angel i przez chwilę analizowała jej słowa.
Tymczasem goście za drzwiami niecierpliwili się i ponownie nacisnęli na przycisk dzwonka.
Rebeca podeszła do młodej wampirzycy i patrząc jej prosto w oczy, spytała:
- Angelino - w jej głosie czuć było wielkie napięcie - Muszę wiedzieć, czy jesteś nadal ze mną?
- Co robimy z ta bandą? Ostatnio był z nimi jeszcze jeden, który czekał w aucie. Proponuję jeszcze raz z nimi pogadać, może uda się zagrać na zwłokę, albo wyjdziemy tylnym wyjściem?
- Najpierw odpowiedź, czy jesteś ze mną czy nie, proszę.
- Jestem, ale porozmawiajmy o tym później, dobra? - w głosie Angel wyraźnie było słychać napięcie.
Była zła. Na to, że nadal nie wiedziała co Rebeca planuje, na to, że wpadła po uszy w jakąś aferę, której nie rozumiała i w którą nie wierzyła i w to, że jej życie nawet po śmierci nadal było piekłem.
- Dobrze zatem - wzrok Rebeci zmienił się nagle. Angel zauważył, że wampirzyca wpadła właśnie na jakiś pomysł. Po jej wyrazie twarzy można było sądzić, że nie będzie to nic przyjemnego - Posłuchaj mnie teraz uważnie. Wyjdź tylnymi drzwiami i sprawdź czy ktoś jeszcze jest w samochodzie. Jeżeli tak... zabij go - słowa Rebeci były dla Angel jak cios zimną stalą - Ja zajmę się tymi tutaj. Ruszaj!

Nagła zmiana tonu głosu Rebeci podziałała na Angelinę jak wiadro zimnej wody. Zaszczękałaby zębami, gdyby nie determinacja. Skinęła tylko głową i bez zwłoki ruszyła tak jak nakazała jej Rebeca, w stronę auta, ale ostrożnie, tak aby siedzący w nim ewentualnie wampir nie dostrzegł jej od razu. Poruszała się szybko, skacząc od jeden kępy zieleni do drugiej i w niewielkiej odległości od auta zatrzymała się żeby obserwować.
Miała zabić na rozkaz. Mimo całej sympatii do Rebeci nie mogła uwierzyć, że ta miała zamiar zaatakować inne wampiry i kazała jej zabijać… W przypadku wampira były to mniejsze opory niż w przypadku żywych ludzi, ale mimo wszystko. Takiej Rebeci jeszcze nie znała i nie wiedziała czy jej się to podoba. Cholera! Jak nie Wasyl, to Rebeca staje się nagle zimna jak lód.

Poza tym jak niby miała zabić wampira?? I to w dodatku takiego wielkiego jak ten czarnoskóry grubas za kierownicą?
Wyssać go? Pewnie na to nie pozwoli. Udusić? Przecież wampiry nie oddychały. Sięgnęła do zakamarków pamięci. Myśl Angel, myśl. Stała za drzewem cała drżąca.
Przypomniało jej się, że przecież wampira można zabić drewnianym kołkiem. Przynajmniej tak to się zawsze robiło w filmach. Rozejrzała się dokoła i dostrzegła ułamaną dość masywną gałąź. To było to!
Kątem oka dostrzegła również, że Rebeca z uśmiechem na ustach zaprasza pozostałą trójkę do środka.

Nie było czasu do stracenia. Ale bała się. Cholernie się bała. Pijąc krew ludzi mogła to jeszcze wytłumaczyć potrzebą odżywiania się, ale zwykły mord? Będzie mordercą. Angel wahała się przez dłuższą chwilę…
Jednak chęć przeżycia zwyciężyła. Ona albo tamci.

Skupiła się na ciemności spowijającej ciało murzyna w samochodzie i oplotła nią całe ciało grubasa, dusząc go tak, aby nie mógł się ruszyć. Potem pędem skoczyła ku samochodowi i otworzywszy drzwi z rozmachem wbiła gałąź w jego pierś.
Facet nawet nie jęknął. Atak kompletnie go zaskoczył.
Angelina poprawiła jeszcze skręcając mu kark. Wtedy usłyszała krzyki męskich głosów w domu.
Przepchnęła murzyna na boczne siedzenie i wsiadła za kierownicę. Błyskawicznie wprowadziła auto do garażu i skoczyła na pomoc Rebece.

To jednak, co zobaczyła po wejściu do domu przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
Wielki demon ciemności rozrywał w salonie ciał wampirów na strzępy.


W chwili gdy Angel przekroczyła próg, Rebeca właśnie kończyła swoje dzieło.
Boże co za potwory pomyślała Angelina. Najpierw szalony artysta Wasyl, a teraz Rebeca jako demon. I ja głupia, biedna dziewczyna w samym środku.

- Zamknij drzwi - Angel usłyszała zmieniony głos Rebeci, dobywający się z przerażającego czarnego niczym smoła demona - Szybko!
Zszokowana Angelina zamknęła drzwi jak tylko mogła najszybciej, a potem z otwartymi ustami gapiła się na zmianę, jaka zaszła w Rebece i rzeź, której dokonała...
Na oczach przerażonej młodej wampirzycy demon stojący przed nią zaczął się przemieniać. Z niematerialnego ciała stawał sie coraz bardziej rzeczywisty i namacalny. Po kilku sekundach stanęła przed nią Rebeca w swej naturalnej postaci.
- Nie stój tak - zganiła swoją podopieczną - Leć do kuchni po jakieś worki. Musimy to uprzątnąć - rozkazał wskazując trzy rozczłonkowane ciała.

Angel potrząsnęła głową i poleciała szukać worków. Trzęsła się jak w galarecie. W międzyczasie zdążyła jeszcze poinformować Rebecę, że zabiła kierowcę kołkiem z gałęzi, a auto z ciałem wprowadziła do garażu.
Wspólnie schowały ciała wampirów do worków i do bagażnika.
- Ok Angelino, wskakuj za kierownicę, nie mamy czasu. Jedź w stronę centrum, pokażę ci dokładnie gdzie.

Jechały w milczeniu tak długo, aż Rebeca nie wskazała jakiegoś wieżowca z parkingiem podziemnym. Tam kazała Angel wyciągnąć ciała z worków i ułożyć je pod ścianą, w ciemnym kącie.
Uwijały się szybko.
Potem Rebeca nakazała powrót. Angelina nie mogła znieść dłuższego milczenia i właśnie otwierała usta żeby coś powiedzieć kiedy Rebeca się odezwała:
- Nie wiem czy wiesz co właśnie zrobiłyśmy? - spytała.
- Zabiłyśmy ludzi księcia. Wampiry takie jak my. On się na pewno o tym dowie...
- Tutaj nawet nie chodzi o księcia, choć oczywiście masz rację - przyznała Rebeca - Zaczęłyśmy wojnę z Wasylem. Otwartą wojnę. To może być bardzo niebezpieczna gra. Mam nadzieję, że jesteś gotowa.
- Bo zabiłyśmy ludzi jego wroga? Nie chciał zwracać na siebie uwagi, tak?
- Nie bo krzyżujmy mu plany. On nie chce otwartej wojny z Camarillą.Chciał to wszystko rozegrać bardzo subtelnie, a teraz będzie się musiał znowu męczyć by ukryć swoją obecność w mieście.
Angelina spojrzała bystro na Rebecę.
- Cholera. W takim razie muszę dowiedzieć się wreszcie wszystkiego Rebeco. Jeśli mam walczyc przeciwko Wasylowi, muszę wiedzieć co planujesz i kto jest jeszcze po naszej stronie? Jeśli jest... - powiedziała twardo - No i skąd się dowiedział o naszyjniku? Od Jeffa? Bo za Meyumi ręczę...
- Chce wolności dla was i dla mnie, to wszystko - powiedziała krótko Rebeca - Po naszej stronie, nie ma nikogo - dodała po chwili ze smutkiem - Jesteśmy same. Próbowałam namówić Jeffa i Vala, ale oni są zbyt słabi i zbyt przywiązani do Wasyla. Dużo mówią, ale jak przyjdzie co do czego to kula ogony. A jeżeli chodzi o naszyjnik, to myślę, że Wasyl blefuje. Uważam, że nie mógł się dowiedzieć kto ma w tej chwili naszyjnik. Jego kurier zniknął wraz z przesyłką i przypuszcza, że to ja za tym stoję. To tyle. Jednego jestem pewna, on zrobi wszystko by go odzyskać. Musisz więc być dzielna Angelino.
- Po co my w ogóle tam wracamy? Krwi z salonu się nie pozbędziemy, medalionu mu nie oddamy. Przecież on nas obie zabije albo znowu będzie torturował. - powiedziała Angel - Nie wiem czy jestem gotowa Rebeco poświęcić się tak jak ty. Nie chcę skończyć jako konstrukt szaleńca. Tym bardziej, że może też przycisnąć Jeffa i Meyumi.- ale po chwili dodała - Ale nie będę też przez wieki trwać w niewoli. Nie lepiej uciec i wystawić go Camarilli? Mamy medalion i informacje... Może i Meyumi dołączyłaby do nas.
Rebeca spojrzała zdziwiona za swoją podopieczną:
- Wystawić Camarilli? Skąd ci to przyszło do głowy? Nie, nie, nie. Tego jednego nie możemy zrobić. Jeżeli chodzi o tych trzech czarnych, to powiemy, że nas napadli. Wszyscy to potwierdzą. Wasyl będzie miał nie lada problem tym bardziej, że za kilka godzin ktoś z ochrony księcia znajdzie ich ciała. Visconti na pewno spanikuje, a to kolejny problem dla Wasyla.
Wampirzyca zamyśliła się na dłuższą chwilę:
- Skąd ci do głowy przyszło bratanie się z Camarillę? Tego nie rozumiem. Wydaje ci się, że tam będzie ci lepiej? - głos Rebeci stał się o wiele bardziej szorstki i agresywny - Twoje miejsce jest w Sabacie. Twoje miejsce jest przy mnie! - zakończyła stanowczo.
- Nie chcę się z nimi bratać. – Angeline zdziwiła reakcja Rebeci - Chodziło tylko o to żeby ktoś zajął się dla nas Wasylem, za zapłatę w postaci informacji. To może zapytam wprost. Jak chcesz go załatwić?
- Wasyl musi zrozumieć, że nie jest samowystarczalny. Musi zrozumieć, że przestałam być jego pionkiem. Musi pojąć, że beze mnie nic nie osiągnie. Teraz stracił do mnie zaufanie. Wiem, że popełniłam błąd... duży błąd... za wcześnie go zaatakowałam. Zabójstwo książąt mogło poczekać. Teraz już za późno. Teraz najważniejszy jest medalion. To on jest w tej chwili oczkiem w głowie Wasyla. Nie bój się zanim podniesie rękę na ciebie, zaatakuje mnie. Ja dużo wytrzymam, ty też musisz. Zwracanie się do Camarilli bezpośrednio, wiązałoby się z tym, że same stałybyśmy się zagrożeniem dla nich.
- Czy Jeff nie pęknie jeśli Wasyl zapyta go o tego harleyowca? Wiesz, może za cenę własnej wolności będzie chciał nas... ciebie wystawić Wasylowi. – a potem jeszcze zapytała - To z Camarillą jesteśmy w stanie wojny? Cholera, ta moja niewiedza mnie dobija...
- Jeff nie wie kim był ten człowiek, więc liczę na to, że nie powiąże faktów. Poza tym Jeff jaki jest taki jest, ale wie... że lepiej trzymać ze mną niż z Wasylem. Jest wobec niego lojalny, ale nie aż tak by atakować mnie.
Rebeca wybuchnęła śmiechem:
- Oczywiście, że walczymy z Camarillę. To oni zabrali Sabatowi to co się mu należy... władzę, prestiż... wojna pomiędzy nami trwa od wieków. Na każdym poziomie życia, czy to śmiertelników, czy nieumarłych. Wszystko to co widzisz na co dzień... wojny gangów, morderstwa, kradzież, klęski głodu, czy wojny narodów... to tak naprawdę wojna nieumarłych... odwieczny Jyhad. Wielka wojna pokoleń.
- To może w końcu kiedyś usiądziemy i mi poopowiadasz co i jak, bo Constantin za każdą informację chce zapłaty. Np. w postaci rytuału Vi... cośtam.
- Podstępna szuja - Rebeca uśmiechnęła się z przekąsem - Nigdy nie zgadzaj się na żadne interesy z tym maszkaronem. To wielki cwaniak i na każdym interesie z nim, więcej starcisz niż zyskasz Angelino. Jak będzie tylko chwila wytchnienia opowiem ci wszystko.
Angelina uśmiechnęła się
- Tak podejrzewałam... Dobrze, zaczekam. Jeszcze nie nauczyłam się, że czas dla nas nie ma już takiego znaczenia...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline