Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2010, 23:47   #107
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Schnee szybko miał dość, okazując się słabiutkim, delikatnym człowieczkiem, który tylko w gębie był mocny. Wyczołgał się spod Soe i zwiał. Na szczęście najwyraźniej uznał, że wrzask nie przyniesie mu sławy, toteż Degnar widział, jak knypek przemyka chyłkiem między zabudowaniami, aby w końcu zniknąć z oczu także i jemu. Ale była też tego duża zaleta. Znali już winowajcę, o ile oczywiście główny sędzia nie mylił się lub nie zmyślał, co zdając się na jego osobowość, wcale pewne nie było.
Zwyczajowym następstwem było udanie się do Lauera, w celu zdania sprawozdania z poczynionych sukcesów. Zastali go wciąż jeszcze pogrążonego w jakichś księgach rachunkowych, a on sam nie wykazał szczególnego entuzjazmu na wieści, które przekazali.
- Caspar Schmidt? Kto by pomyślał. Tyle, że przecież nie mogę powiedzieć Gertrudzie, że to Caspar ponieważ Schnee tak powiedział. Zabiłaby mnie! Musicie sprawdzić, czy główny sędzia mówił prawdę. Jeśli mówił to nie powinniście mieć problemów. Możecie powiedzieć Frau Schmidt, że to bardzo ważna sprawa dla całego Pfeifeldorfu, to śledztwo, jeśli będzie to konieczne. Macie moje pozwolenie.
Odprawił ich. Nie pozostawało nic innego, jak udać się na miejsce niedawnego samobójstwa.


Posiadłość Schmidtów nie różniła się zbytnio od innych gospodarstw w tej wiosce. Zwykła chałupa, obok malutkie poletko, na którym widać było jeszcze trochę tegorocznych warzyw, które raczej nie były przeznaczone na sprzedać - było ich zbyt mało. Caspar zajmował się czymś innym od rolnictwa, kupiectwem zdawało się, dlatego jego gospodarstwo nie pretendowało do bycia dużym.
Mając pozwolenie od Lauera, mogli zapukać do drzwi. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno, ale kobieta jeszcze nie spała, schodząc ku nim z naftową lampką i wyglądając ostrożnie i podejrzliwie zza okna.
- Kim jesteście? Dlaczego nachodzicie mnie o tej porze?
Po krótkich wyjaśnieniach pojawiła się w drzwiach, już w długiej koszuli nocnej i kapocie narzuconej na ramiona. Nie była brzydka - po prostu przeciętna kobieta w średnim wieku.
- Śledztwo? Myślałam, że już je zamknęli. No dobrze... wejdźcie, chociaż pora do tego już późna.
Wprowadziła ich do prostego pokoju, z kilkoma tylko zapalonymi świecami, dającymi mało światła, natomiast dużo cieni kryjących się w kątach i na suficie, gdzie można było dostrzec długą, poprzeczną belkę, służącą najpewniej do podtrzymywania sufitu w jakiś sposób. Była idealna do powieszenia się.

Niestety Frau Schmidt dojrzała ich spojrzenia.
- To miejsce, w którym Caspar się powiesił. Na moje życie przysięgam, że nie wiem dlaczego to zrobił.
Spojrzała na nich z oczami pełnymi łez.
- Byliście jego przyjaciółmi? Znaliście go? Dlaczego on to zrobił? Nikt nie dał mi żadnych konkretnych wyjaśnień...
Wskazała na krzesła, a sama poszła do sąsiedniego pomieszczenia, stukając garnkami. Wróciła z kubkami pełnymi parującego naparu, popularnego najwyraźniej w tym miejscu.
- To było dziwne. Mój mąż nigdy nie wykazywał szczególnego zainteresowania bogami, a teraz nagle ogarnęła go obsesja na punkcie grupy, która przybyła do naszej wioski. Chciał zostawić wszystko i ruszyć za Dzieckiem. Mówił to z taką czcią i zupełnie nie mógł zrozumieć, czemu się temu przeciwstawiałam. To było takie głupie! Ale... ale teraz podejrzewam, że właśnie to mogło go doprowadzić do tej tragicznej decyzji.
Pociągnęła nosem i milczała przez kilka chwil.
- Kilka godzin po naszej kłótni Caspar udał się do jednego z młodszych von Speierów, by przedyskutować "ważne sprawy biznesowe". Odesłał mnie, więc poszłam do Frau Fochtenberger. Kiedy wróciłam do domu on... on już nie żył, zwisając z tej belki.
Zadrżała, mocniej chwytając kubek z herbatą.
- Powiadomiłam oczywiście wszystkich, ale powiedzieli, że to oczywiste samobójstwo. Mieli jeszcze prowadzić dochodzenie, ale nikt już nie przyszedł... póki nie pojawiliście się wy. Pokazać wam dom?

Pierwszą rzeczą, którą mogli obejrzeć bliżej, była belka, na której zawisnął Caspar. Zauważyli, że wszystkie drzazgi, w miejscu, w którym była przewieszona lina, skierowane były ku górze, zamiast ku dołowi, jak w zasadzie powinno być, gdyby spowodowało je spadające w dół ciało. Czy Schmidt na pewno sam się powiesił, czy może jednak został powieszony?
W samym domu nie było nic ciekawego, nie licząc oczywiście osobistego gabinetu Caspara, do którego jego żona udostępniła im klucz. Nazywała to "norą" i tak w istocie pomieszczenie wyglądało - papiery leżały wszędzie, podobnie jak przewrócone krzesła, porozrzucane książki, stoły...
- Lauer nie sprawdzał tego pomieszczenia. Miał przysłać kogoś do posprzątania, ale jak już mówiłam, nikt się nie zjawił.
Nie było wyjścia. Jeśli chcieli wskazówek, musieli zacząć mozolne przeszukanie.

Kilka rzeczy rzuciło się w oczy. Ulotka propagandowa z Krucjaty, była jeszcze całkiem zrozumiała w świetle fascynacji Caspara mutantem, którego zwali Sigmarem Odrodzonym.
Znaleźli jednakże także list, podpisany "Wendell Orr". Jego treść także była ciekawa.
"Najdroższy Casparze
Rozmawiałem z Lennhardtem tak jak prosiłeś i otrzymałeś zgodę na trzygodzinną wizytę w bibliotece, ale tylko w celu Heraldycznych Badań. Jeśli odnajdziesz coś ciekawego, Lennhardt uzna to jako osobistą przysługę, gdy podzielisz się z nim informacjami."

Na marginesie było też wypisane jedno słowo: "Hollenbach".
Ciekawa okazała się także recepta na tonik na sen, na który spojrzała z zaciekawieniem także żona umrzyka.
- Caspar nigdy przecież nie miał problemów ze snem...
 
Sekal jest offline