Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2010, 16:17   #8
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dołączył do niego jeszcze jeden z tych, którzy dzielili z nim namiot. Shimko tylko popatrzył na niego i nie odzywał się ani słowem. Tamten też jakoś nie miał ochoty na rozmowę. W sumie się temu nie dziwił, po co gadać z kimś takim jak on. Po chwili zauważył też krasnoluda, który podążał za nimi do rzemieślnika.

Nim Shimko zdążył wymówić choć słowo na temat potrzebnego mu ekwipunku, krasnolud rozpoczął konwersację z Hansem. Dotyczyła ona jego topora, który chciał wymienić na coś poręczniejszego. O dziwo, rzemieślnik zaproponował mu... halabardę. Shimko parsknął śmiechem. Kto widział khazada walczącego tym długim, mierzącym około dwóch i pół metra orężem. Wymiana dwuręcznego topora na halabardę. Idiotyzm. W końcu krasnolud nie wziął nic i odszedł w kierunku formującej się kolejki.

- Miecz, tarcza, menażka, nóż i łyżka... łom - wyraził swoją listę życzeń Shimko, nie przedstawiając się ani nie używając zwrotów typu: proszę lub czy mógłbyś. Stał tam tylko i czekał aż rzemieślnik zaopatrzy go w ekwipunek. Miał nadzieję, że będzie on darmowy, ewentualnie jego koszt zostanie potrącony z żołdu, gdyż nie dysponował jakąkolwiek gotówką. Po chwili jego życzenie zostało spełnione. Prawie. Pośród sprzętu jaki otrzymał nie było łomu ani tarczy, natomiast dostał skórzaną kurtę i nogawice.
- A gdzie jest mój łom? - zapytał Shimko, zupełnie ignorując harmider obok sąsiedniego namiotu i wpatrując się przenikliwie w Hansa swoimi niebieskimi oczami.
- Wiesz, łom to raczej nie jest standardowe uzbrojenie najemników - Hans zignorował krasnoluda i zajął się kolejnym potrzebującym.
- Będziesz potrzebował coś otworzyć to przyjdź do mnie, użyczę ci swojego. Na razie nie mogę ci dać żadnego bo mamy tylko jeden, reszta się połamała. - Rzemieślnik tylko podrapał się po głowie.

Shimko wzruszył ramionami, coś tam mruknął pod nosem i odwrócił się. Stanął w kolejce po zupę, w jednej ręce trzymając swoją nową menażkę, a w drugiej łyżkę. Chwilę później pojawili się jego kolejni towarzysze i stali za nim trajkotając o zupie i okazjach w życiu, które trzeba łapać. Shimkowi robiło się niedobrze od tej gadaniny. Ucieszył się, gdy niziołek nałożył mu chochlę płynu do menażki. Wrócił do namiotu i zwalił się na pryczę. Wziął się do jedzenia i uwinął się z nim błyskawicznie, nie zastanawiając się nad jego smakiem ani konsystencją. Żarcie było żarciem i tyle. Już nie raz i nie dwa, zdarzało mu się nie jeść przez kilka dni i wiedział czym jest głód, dlatego potrafił docenić ciepły posiłek. Nawet taki, który nie był kulinarnym majstersztykiem.

Po zjedzeniu obmył menażkę i łyżkę, schował je do plecaka, zzuł buty i onuce, po czym okrył się kocem i ignorując wszystkich wokół, starał się szybko zasnąć. Jutrzejszego dnia mieli wyruszyć w kierunku gór, a więc trzeba było nieco wypocząć.
 
xeper jest offline