Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2010, 19:53   #34
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Małej grupie udało się zorganizować transport. Ostatecznie postanowili jednak udać się do najbliższej bazy. "Jastrząb" znajdował się dobre dwa dni drogi na wschód. Dwa dni drogi piechotą. Czołgiem i vulturem dojadą tam w ciągu sześciu godzin.

Po drodze Feniks jadący vulturem często wyprzedzał resztę by szybko obeznać się w sytuacji na przodzie. Na szczęście nie było śladów zergów.

Niewiele było wiadomo o Patriocie IV. Nigdy wcześniej nie było tu ludzi, zergów też nie powinno być. Klimat planety nie pasował do prottosów. Skąd więc wzięli się zergowie? I to w takiej liczbie? Dla prostych marines się to nie liczyło. Jedni chcieli ich po prostu zabijać, inni marzyli o powrocie do domu. Oczywiście ludzie wymyślili sobie, że warto też wiedzieć co tu jest. Więc zapewne nie wycofają wojsk z tej planety, jedynie "zbadają" zergów i ich związek z tą planetą.

Z początku wszystko miało być bardzo proste, ale kiedy wszystko się sypie pewne było, że ludzie sobie z tym poradzą (tracąc niezliczone ilości wojsk). Postawa taka jaką prezentował James Sokołow była więc jak najbardziej zrozumiała. Poświęcili część swojej armii by zabić mniejszy procent armii wroga. Nie było to ani skomplikowane ani mądre. A mimo to rasa ludzka wygrywała już z zergami i prottos. Jednak ponosili też sromotne porażki. Oczywiście kiedy, któraś z frakcji przegrywała to zawsze najmniej cierpiały zergi. Mnożą się bez końca w niemal każdych warunkach i to bezpłciowo. Ludzie zaś potrzebują mnóstwo czasu by zastąpić stracony oddział. Wychowanie jednego człowieka i wsadzenie go do wojska musiało trwać co najmniej szesnaście lat, a wtedy i tak był słabowity i mało wyszkolony.
Tak, dla ludzi ta całą wojna była najbardziej szkodliwa. Oczywiście mało kto z dowództwa to dostrzegał.

Teraz oto piątka ocalałych z "Orła" dotarła przed "Jastrzębia" gdzie też znajdował się główny taki dowódca terranów na tej planecie. Liam Anderson. Generał Liam Anderson. To tutaj też prawdopodobnie uciekł Sokołow. Nie była to główna baza terran na tej planecie, ale urzędował w niej najważniejszy na niej człowiek.

Obóz był dwa razy większy od "Orła". Lepiej ufortyfikowany. Był otoczony bunkrami a ze wszystkich stron było widać dziesiątki rozstawionych czołgów.

Przez radio zarówno w tanku jak i vulturze dało się słyszeć głos. Kobieta najwyraźniej pełniąca teraz wartę dostrzegła ocalałych i nawiązała z nimi łączność
- Stać! Podajcie tożsamość i pochodzenie.
Baza ożywiła się i zapewne po trzech sekundach wszyscy w niej wiedzieli o gościach.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline