Gaurim usadowił się na skraju ławy, byle jak najdalej od obu pijaczków. Na stoliku poza posiłkiem i śmierdzącym bimbrem zauważył mały kluczyk, ale postanowił go zostawić w spokoju, w końcu nie tak go matula wychowała aby brał to co do niego nie należy, miast tego postanowił zjeść, bo już mu w brzuchu burczało. Co jakiś czas zerkając to na gospodarza, to na jego kamrata ukroił sobie trochę chleba i sera. W milczeniu posilał się pajdą chleba z serem i jabłkami, wszystko popijał wyłącznie swoim alkoholem, a gdy już skończył wstał od stołu i podszedł do niziołka. Podał mu swoją gorzałkę mówiąc:
- Trzymaj, ta jest moja. Dobra krasnoludzka. Po tym wszystkim przyda się choć trochę spłukać gardło. - Uśmiechną się z lekka. - Zaniósł bym trochę jedzenia Jeanowi, ale trzeba mieć na oku tego parcha. Poza tym rycerz ma jeszcze trochę swoich racji więc ani on ani Avro nie zginą z głodu. |