Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2010, 12:45   #127
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mogli się poddać... powinni byli rzucić broń... powtarzał w myślach Peter, siadając na wilgotnym piasku.
Co ich nakłoniło do walki? Jaka siła?
Kolejne myśli dołączyły się do poprzednich. Bardziej przerażające.
Skoro zaklęcie zadziałało nie tak, jak powinno, to może i zachowanie tamtych spowodowane było jakąś obcą siłą? Czy dla magii są rzeczy niemożliwe?
Teoretycznie są rzeczy, których za pomocą magii zdziałać nie można, ale to tylko teoria. Nawet mistrzowie wspominali o zaklęciach, które udawały się, chociaż nie powinny, o rzeczach, jakich moc zwykłego maga dokonać nie mogła... a które zdarzały się jednak.
Co, lub kto przyczyniał się w takich przypadkach do powodzenia? Jaka siła za tym stała... Tak jak tu, na plaży?

Wizja spłynęła na niego nie wiadomo jak i skąd.
Niby ptak jaki, orzeł albo raczej albatros, skoro nad morzem stali, unosił się wysoko w powietrzu, obserwując okolicę. Równocześnie cały czas miał świadomość, że siedzi na plaży, że nie oderwał się od wydmy nawet na centymetr.
Grupa ludzi, jaką zauważył na brzegu, jechała nie z tej strony, co trzeba. Nie w tych barwach, jakie z chęcią by zobaczył.
I ten szept natrętny, oferujący się z pomocą... Niechcianą. Ale czy na pewno? Czy nie warto było skorzystać z oferty? Lepiej zginąć? Wszak nie mieli szans...

Głos Kosmy wyrwał Petera z odrętwienia.
To, co zobaczył z powietrza, było daleko. To, co ujrzał na plaży, było - w tym momencie - bardziej niepokojące. Elf ryzykował życiem, a jego ludzie stali i gapili się, nic nie robiąc.
- Chch... - Peter nie dokończył odpowiedzi skierowanej w stronę rozlegającego się w jego głowie głosu. Nie teraz była pora na dyskusje czy targi.
- Kosma! Przywiąż linę do siodła konia! I idź bliżej brzegu. - wydał polecenie. - Jacob! W morze, jak daleko się uda. - Poparł rozkaz niecierpliwym gestem. - Trzymaj linę. I poluzuj, by pana Yavandira nie ściągnęła do wody i nie utopiła.
Sam Yavandir miał teraz inne kłopoty, niż lina, a pomóc mu można było w jeden tylko sposób.

Wiatry magii sprzyjały Peterowi jak nigdy. Splotły się niemal same. Ułamki sekundy zaledwie minęły, gdy kolejny pocisk przeciął powietrze, tym razem mknąc w stronę barki... i trafiając w wojaka, który zaatakował elfa.
 
Kerm jest offline