Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2010, 16:58   #110
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Bolała go głowa. Wszystkie te imiona, godziny, miejsca i sytuacje tłoczyły mu się w przepełnionej łepetynie, uderzając boleśnie o strudzoną śledztwem czaszkę.
- Uhm... - wydukał, starając się przywołać ponownie zasłyszane fakty... - Czy aby nie...? - spróbował nieśmiało, ale dobra myśl momentalnie gdzieś umknęła. Podrapał się z rezygnacją po brodzisku, lustrując ponownie miejsce zbrodni. W końcu zamyślony usiadł na pobliskim krześle, dyndając w powietrzu nogami. Nie trwało to długo, bo już po chwili znów wpadł na jakiś pomysł. Ponownie obszedł dom dookoła, lustrując ku niezadowoleniu gospodyni wszystkie zakamarki i dziury. Chrząknął znacząco, odkrywając kupę nieświeżego prania. Dla próby wydobył z niej pozornie losowo wybrany element odzieży. Z niezadowoleniem stwierdził, iż nie był pokryty krwią, ani kurzym pierzem, odrzucił go więc z powrotem. Następnie przysunął stół pod miejsce zbrodni. Na nim pieczołowicie umieścił kuchenny taboret, a potem wspiął się na całą konstrukcję niczym wysokogórski zdobywca. Budowla zachwiała się złowrogo pod jego słusznym ciężarem, wytrzymała jednak, pozwalając mu umieścić ciekawski nochal niemal przy samej przetartej od liny desce. Z miną prawdziwego konesera niuchnął ze dwa razy, wciągając do płuc przesycone kurzem powietrze. Kaszlnął. Zszedł, posyłając towarzyszącemu im skrybie porozumiewawcze spojrzenie. Następnie skierował się prosto ku ogrodowi. Potuptał trochę wśród grządek, odrzucając nogą słuszny kawałek mokrej ziemi. Następnie z niemałym trudem skłonił się, umieszczając wskazujący palec między skromnymi sadzonkami warzyw.
- Aha! - krzyknął, notując zrozumiały tylko dla niego fakt w pamięci.
W końcu powrócił do salonu i spoczął na fotelu, zarzucając po ludzku nogę na nogę. Baryłkowate, przykrótkie kulasy splotły się jak dwie kiełbaski.
- Tedy wszystko jest już jasne! Martwy człek szukał w księgach herbów i sam miał jeden przy sobie. Znaczy to, że szukał pewnie właśnie tej psiny. A robił to na zlecenie tego człeczyny z lasu, co nam tak zrzędził nad uchem, bo mu się w rodzinie cosik nie ułożyło. Szlacheckiej rodzinie! Stąd zainteresowanie herbami. Najwyraźniej nasz martwy człeczyna się w końcu czegoś dowiedział, to go i smutny człeczyna pospołu z człeczyną co mu do biblioteki pozwolił pójść ukatrupił. A szukał tego całego Hollenbacha, czy jak mu tam. Znaczy, że pies to Hollenbach. Trzeba nam udać się teraz i do smutnego człeczyny i do biblioteki. Człeczynę pojmać i wypytać, a w bibliotece wywiedzieć się o Hollenbachów.
Przydługi wywód zakończył dźwięcznym, przeciągłym beknięciem.
- Wybaczcie, dawnom nie jadł.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 21-11-2010 o 17:10.
Tadeus jest offline