Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2010, 18:42   #106
Aramin
 
Aramin's Avatar
 
Reputacja: 1 Aramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie coś
Alfons
Źrenice nieznającego strachu wojownika zwęziły się ze zdziwienia na widok rzeźnickich wyczynów Sindriego, który potraktował jego towarzyszy jak mięso do zmielenia. Mimowolnie z ust najmniejszego członka drużyny wyrwało się niezbyt odkrywcze stwierdzenie:
-To prawdziwy demon...
Wydawało się, że ten roztrzepany kucharz zastygnie ze strachu, ale czy ktoś mógłby mu się dziwić? Przecież samo zestawianie go na jednym obrazie z monumentalną Bestią wydawało się być tragikomiczne! Na szczęście ten dziwkarz, nałogowy palacz i śmierdzący leń przy wszystkich swoich wadach posiadał kilka niezwykłych przymiotów należących do jego gatunku. Przede wszystkim niefrasobliwość i zdolność do szybkiego myślenia sprawiły, że jakimś cudem (przypadkiem) dożył tego okropnego momentu. Teraz, w tej decydującej o wszystkim chwili Alfons otrząsnął się z dziwacznego zamyślenia i wiedziony swoim niezawodnym instynktem wyciągnął księgę zawierającą jego wszystkie Runy. Zobaczył, że jego wzmocniona wieloma symbolami szabla nie zrobiła potworowi krzywdy, lecz zamiast spanikować uśmiechnął się - wyglądało na to, że faktycznie im jesteś większy tym głupszy. Korzystając z cennych ułamków sekund szybko odnalazł ostatnią, wklejoną stronę, na której namalowano niezwykle skomplikowany i cenny znak. I wtedy dokonał poświęcenia. Nie było to poświęcenie wymagające odrzucenia życia jak u potężnych rycerzy. Było ono jednak równie trudne: świadomość stracenia czegoś, co nie może zostać odkryte na nowo. Było to poświęcenie naukowca, stracenie sensu niemal całego życia, porównywalne ze straceniem mocy przez Czarnoksiężnika, czy też języka przez pieśniarza. Chodziło o porzucenie zaginionej wiedzy.
Podjąwszy decyzję już z właściwą sobie dziecięcą zawziętością zaczął budzić znak do życia. Jednak wahanie zostało zastąpione przez wyrzuty przebudzonego bitewnym zgiełkiem sumienia. Ach, jakiż był lekkomyślny, że jego odbicie było wybite tylko w szabli! Skąd jednak miał wiedzieć, że ów oręż pójdzie na zatracenie, a on sam nie będzie miał kilku długich miesięcy by skopiować gęstą atramentową pajęczynę? Wszystko zdawało trwać się wieczność jak urodziny ciotki Lilly, w praktyce jednak Patron Run wciąż miał wystarczająco dużo czasu by zaatakować, nim jego kompani zostaną stłuczeni na kwaśne jabłko. Wybudzony Symbol był już gotowy, Windischgraetz zaczął więc zastanawiać się jaką moc przelać do czasoprzestrzennego pojemnika, który zamknie się, otwierając atak po drugiej stronie drzwi - prosto w sercu demona, wylewając się z nakreślonego na ostrzu szabli bliźniaczego znaku. I tylko ktoś taki jak on mógł wpaść na połączenie znaków Ognia i Wody, które wypełnione siłą zniknęły w pożerających je Astralnych Wrotach. Alfons wziął głęboki wdech i wpatrzył się w ich nemesis. Wiedział, że nim podniósł głowę znad pustej już strony książki, wytworzony przez jego nowatorską ideę kwas już powinien wlewać się obficie w głąb wstrętnego cielska. Dlaczego akurat kwas? Jego umysł połączył cechy ognia i wody - wszak kwas jest cieczą, ale przecież parzy. Niestety, po włożeniu w owe symbole większość pozostałej mu mocy liczył się ze świadomością zniszczenia swojego zgrabnego oręża. Cóż... kolejne poświęcenie, biorąc pod uwagę jego przywiązanie do niej.
 
Aramin jest offline