Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2010, 19:43   #36
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Leonardo zaskoczył Jeana. Tym, że tak wiele potrafił odkryć z tak błahych zdawało by się wskazań. Jednak to co mówił miało sens. To, co dotyczyło tutejszych relacji. Tylko co ich to wszystko obchodziło?

- Leo, to nie nasze sprawy. – Jean był zniechęcony tym wszystkim. Zdecydowanie wolałby ciepłą izbę. Jednak honor… Strawą wszakże nie pogardził. Wziął ją z rak druha i zjadł z apetytem. Obaj też w milczeniu karmili Avro radując oczy jego apetytem.

- Sam nie wiem. Będę na zewnątrz i będę miał baczenie na wszystko. Ty zaś wróć do naszych komitylionów i zadbaj, by pochopnie nie obiecali zbyt wiele. Nie widzi mi się zajmować jakiekolwiek stanowisko w sprawach kochanków. Nie pochwalam tego, że zdradza męża, ale nie będę żelazem straszył młokosa. I, wybacz szczerość, nie wierzę w to, by ten młodzik miał jakiekolwiek powiązania z chaosem. Owszem, lubią go psy. Owszem, zdybaliśmy go przy zbrukanej kapliczce. Ale co to, mało to gównażerii dla fanfar psoci? Nie mówiąc już o tym, że może to nie on. Jedno pewne, ten warchoł czysty nie jest a wedle mego mniemania po zbójecku do majętności doszedł. Dla tego trzeba wziąć go na spytki. Ale bez nacisku. Ty też na się uważaj Leo. Jakby coś się działo zadmę w róg.

To powiedziawszy poczekał, aż Leo wróci do domostwa po czym dobył miecza i wykonał nim dla rozruszania kości kilku parad, fint i młyńców. Stara, bretońska stal furczała w powietrzu śpiewając swą pieśń…

***

Honor jest niczym stary banknot. Niby pieniądz ale dzisiaj nic za niego nie kupisz. Po raz kolejny bycie szlachetnym człowiekiem nie wyszło Ci na dobre.

Próbujesz właśnie ułożyć sobie jakieś posłanie w stajni. Warunki są tragiczne. Nie ma nawet suchego i nadającego się do spania siana. Najpewniej przemokniesz i przemarzniesz a rano obudzisz się chory. Właściwie jedyne co daje ten budynek to, że wiatr tak mocno nie wieje. No i jest towarzystwo konia, który trzęsie się z zimna.Trudno. Taki los człowieka prawego. Ech...może kiedyś i dla Ciebie przyjdą lepsze czasy?

Nagle zauważasz wybiegającą z dworku Anabel. Kobieta ucieka na pole. Następnie siada na jakimś kamieniu i zaczyna płakać.



***

Obserwował ją uważnie, zastanawiając się jednocześnie nad tym wszystkim. Dwór wyglądał na okazalszy niż jego właściciel. Annabel zaś pasowała doń jak pięść do nosa. Mimo wszystko Jean poza współczuciem czuł również ciekawość. Co takiego wydarzyło się tutaj, że tych dwoje żyje od siebie tak daleko. "Tak bliscy a tacy obcy" pomyślał, po czym rozłożywszy swe rzeczy ruszył z psem w pole. W kierunku siedzącej niewiasty. Kij, który zwierzak aportował radośnie merdając ogonem był grubości męskiego ramienia. To było solidne psisko. Zbliżywszy się do siedzącej samotnie Annabele Jean chrząknął ostrzegawczo, nie chciał być nachalnym intruzem, ale też nie chciał zostawiać jej samej sobie.


- Zbyt ponury wieczór na takie spacery pani. - powiedział pełnym kurtuazji głosem. Nie wiedział już jak ją traktować, jak zubożałą szlachciankę czy jak chłopkę. Grzeczności nigdy dosyć...

.
 
Bielon jest offline