Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2010, 19:46   #81
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Skrzydła tancerza uderzały o powietrze gdy szybował nad miastem. Kochał latać, uwielbiał czuć zimne powietrze na policzkach a wiatr we włosach. Lot był jedną z nielicznych czynności w których czuł się wolny, kiedy był sobą, momentem w którym niczego się nie wstydził. Jego zielone oczy badały ciekawsko okolice, teraz gdy Szajel był wypoczęty bardziej skupiał się na obserwacji miasta. Ponadto jego nogi same rwały się do tańca, toteż szukał miejsca by dać upust swej pasji. Miejsce znalazło się szybko, drewniany słup na którym osoba tak szczupła jak on spokojnie mogła oddać się sztuce tańca.

Różowowłosy wylądowały przy słupku i odczepił od paska worek ze swymi rzeczami. Rozi usiadła na worku pilnując rzeczy przyjaciela, jednocześnie zwrócona twarzą w stronę słupka by oglądać jego taniec. Brakowało jeszcze tylko muzyki...

Na szczęście obok na pokrytym szczątkami trawy i siana pomoście siedział żabi osobnik z instrumentem przypominającym skrzypce. Gentz spojrzał na niego i w łamanym wspólnym zapytał.
- ZAGRA PAN DLA MNIE!!
- Z chęcią miłą. – zaskrzeczała żaba i podskoczyła do góry chwytając pewniej swój instrument.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=eANj5UZRfYI[/MEDIA]

Smyczek delikatnie przetarł struny wydobywając z nich spokojny dźwięk. Szajel wskoczył na słup i z gracją zaczął powoli kiwać się na boki, dłońmi klaskając w rytm muzyki nad głową. Uginał delikatnie kolana wprawiając tym swoje ciało w lekkie faliste ruchy. Przymknął zielone oczy i począł wczuwać się w muzykę. A ta zaczęła przyspieszać, Gentz zrobił kilka obrotów na jednej nodze, jego różowe pióra falowały delikatnie, a on uśmiechnął się szeroko, muzyk wiedział jaki utwór zagrać.
Tancerz głośno klasnął w dłonie i wyskoczył do góry stukając piętami o siebie, a gdy ponownie wylądował na słupku zaczął szybko tańczyć, przeskakując z nogi na nogę. Rękoma trzymał się pod bokami, a jego nogi przyspieszały coraz bardziej, delikatnie uderzając o drewniany słupek. Szajel dodał do tego tańca obrotów, i co chwilę podskakiwał do góry stukając o siebie piętami. Spory tłumek zgromadził się dookoła tancerza, lecz on widział i słyszał już tylko muzykę. Z błogim uśmiechem kręcił się i skakał, stopy wręcz rozmywały się od prędkości, gdyż Szajel przyspieszał tańca wraz z tym jak przyspieszała muzyka.

Muzyk zagrał jeszcze kilka utworów podobnych do tego pierwszego, a gdy zrobił sobie przerwę to samo uczynił Szajel. Stał na jednej nodze na drewnianym palu, który służył mu za swoistą scenę. Wtedy też zielone oczy młodziana zobaczyły znajome mu twarze, Shakti, generał oraz kilku innych członków wyprawy. Radośnie zatrzepotał skrzydłami i podleciał do nich, zwracając się do stojącego na przodzie generała.

- Ach, więc daliście sobie rade z panterami!? Wspaniale, wiedziałem że sobie poradzicie, chociaż śmierć z łap tych płomiennych stworów nie była by złą rzeczą, wszak były takie piękne! - tu przerwał na chwilę z rozmarzonym wzrokiem wspominając piękno zwierząt które duch pokazał mu we śnie.
- To już wszyscy? Jeżeli tak, to trzeba znaleźć tego chłopaka o brzydkim imieniu... Jak on się nazywał Rozi? - kwiatek wysunął głowę z tobołka tancerza i oświadczył przeciągle "piii".- Ach tak, Ao! Zwał się Ao, jest gdzieś w mieście! Kiedy już go znajdziemy trzeba ruszać, ruszać!- Podekscytowany Szajel zatrzepotał ponownie swymi różowymi skrzydłami, a paciorki w jego włosach zagrzechotały.
- Musimy się udać do tego świetlistego miasta, tam chyba jest wyjście! A po za tym nie można pozwolić by ogień nas wyprzedził! - wszystko to mówił tak jak gdyby była to oczywista oczywistość. Szajel nie brał pod uwagę tego iż jego słuchacze mogą nie mieć bladego pojęcia o czym on mówi.

- Ktoś jest tutaj z tobą? - zapytał generał. Musimy go odnaleźć, żeby zebrać do kupy wszystkie informacje i ustalić nowe priorytety.

- Przecież mówię, że jest tu Ao! - imię poszukiwacza wypowiedział jak gdyby żuł jakąś paskudną potrawę.- Priorytety? Przecież mówię, że musimy płynąć do miasta pełnego świateł! - skwitował Szajel tonem przeznaczonym dla małych niepojętnych dzieci.

- Jest niedaleko nas. Na wschodzie. Jego aura wyróżnia się, więc nie problem jej wyczuć. - rzekł Yue wtrącając się do rozmowy.
- Mogę nas tam zaprowadzić. Jeżeli mamy się pozbierać do kupy.

-To byłoby chyba wskazane. Choćby po to aby nie trzeba była im wszystkiego powtarzać

Szajel kilka razy pociągnął nosem przysłuchując się im.
- Przydałaby wam się kąpiel! Brzydko pachniecie! - stwierdził swym radosnym, melodyjnym głosem.

- Ym. Kolego. – powiedział mag do tancerza. Miał słabą pamięć do imion.
- Skąd właściwie wiedziałeś, że walczyliśmy z panterami? Spotkałeś je?

Szajel zwrócił swe zielone oczy na maga badając go rozmarzonym spojrzeniem od głowy aż po stopy.
- Widziałem was... - odpowiedział po chwili swym charakterystycznym głosem dodając doń nutkę tajemniczości.

- Jak to nas widziałeś?- Thornhead zapytał podejrzliwie.

Szajel który należał do osób raczej szczerych i wychodzących z założenia, iż każdy ma prawo spotkać ducha lasu który odwiedzi go w snach, odpowiedział spokojnie i wesoło.
- Śniło mi się to! A dokładniej to pokazał mi to duch lasu! Tak jak wcześniej pokazał mi Rozi! Prawda że jest piękna, śliczniutka Rozi, nie sądzicie?! - zakończył pytaniem, wyjmując kwiatek z torby i pokazując go wszystkim. Jego przewodnik zaś zawstydzony przestępował z nogi na nogę.

- Duch lasu powiadasz... - generał chwycił swoją brodę i potarł ją palcami z zamyśleniem. Nie ma czasu na zwłokę. Znajdźmy twojego kolegę - zwrócił się do Szajela - i zajdźmy do jakiejś karczmy. Strasznie mnie suszy. - roześmiał się i skinął głową do Yue.
- Prowadź, magu.

- Więc chodźmy. - ruszył powolnym krokiem w stronę aury. Po drodze ponownie zagadnął do tancerza.
- Jakiego ducha lasu?

Rozmarzony Szajel nie odpowiedział od razu, bowiem rozmyślał nad kształtem wisiorka jaki przydałby mu się w kolekcji. Jednak gdy wrócił już do świata rzeczywistego spojrzał na maga.
- Taki normalny! - odpowiedział wesoło arlekin. - Kobieta która mieszka na polanie, siedząc na wielkim liściu! I ma tam mnóstwo pięknych kwiatów! O,o i taka zasłonę z cierni! Ale i tak Rozi jest najładniejsza, prawda Rozi? - Szajel pogłaskał kwiatek pod bródką a zadowolona roślinka zapiszczała radośnie.
 

Ostatnio edytowane przez Ajas : 21-11-2010 o 19:51.
Ajas jest offline