Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2010, 21:36   #82
Idylla
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
Prawie zginęła, ale warto było. Wreszcie miała w pełni okazję skorzystac ze swoich nowych mocy i przyznac, że demon jaki by nie było, ale postarał się z robotą. Oby tylko nie wywołała wiilka z lasu. Ledwie minęla się ze śmiercią przez własną nieuwagę, a potem jeszcze zlekceważyła bestię ponownie, ale wszystko dobrze sie zakończyło. Emocje ledwie z niej opadły, a już pojawiały się kolejne nowości.

Nareszcie wiedzieli, co się z nimi działo, a przynajmniej takie odniosła wrażenie. Nie słuchała zbyt uważnie zajęta swoimi nowymi możliwościami bojowymi rozmarzyła się, co też będzie mogła dzięki nim osiągnąc. Z tego statnu wyrwało ją pojawienie się w małym miasteczku. Wyglądało pospolicie. Może nie widziała w nim ukrytego piękna, ale to przecież nie w tym się specjalizowała.

Razem zresztą pojawiła się w karczmie. A później przysłuchiwała się uważnie rozmowie wuja z Szalejem. Tak, uważnie i przysłuchiwała wyjątkowo do siebie nie pasowały w jednym zdaniu, w odniesieniu do jej osoby w tamtym momencie. Nie, nie słuchała, nie, bynajmniej nie uważnie i oczywiście, wtrąciłaby się w niewłaściwym momencie, gdyby nie przypadek i jej roztargnienie. Potem już było tylko lepiej. W końcu jeden mały wypadek niczego nie przekreślał. Tym bardziej, że poszkodowany zniknął równie szybko jak się pojawił. Rozlany na nim napój chyba nic nie znaczył. Czyli kolejna wojna nie doszła do skutku, za co dziękowała tym nielicznym bogom, w które kiedykolwiek wierzyła.

Generał wstał od stołu i ruszył w sobie tylko znanym kierunku, zapewne chciał uzupełnić nadszarpnięte zapasy oraz wywiedzieć się co nie co o tym miejscu. W karczmie została jedynie Shakti i Szajel. Różowowłosy głaskał Rozi po włosach i rozmażonym wzorkiem patrzył w sufit.

- Fajnie że wyruszamy tak szybko prawda? To świetliste miasto jest takie piękne! - nie wiadomo czy powiedział to do swego kwiatka, czy tez do demonolożki.

- Piękne, niepiękne, mam ochotę ruszac dalej - stwierdziła zwyczajnie. Shakti nie przepadała za żadnymi świetlistymi rzeczami, co okazywała bardzo często swojej rodzinie, w stosunku do obcych starała się opanowac, ale marnie jej to zawsze wychodziło. - Zresztą, to miasto jak każde inne. Ludzie, stwory, budynki. Nic nadzwyczajnego.
Szajel zamyślił się i spojrzał po chwili na dziewczynę.

- Gdyby było takie jak inne, to by nie było takie jakie jest!- odpowiedział wesołym głosem. - Jak wam minęła droga? Widzieliście po drodze coś ciekawego, po za tymi panterami?

- Nie. - odpowiedziała krótko. - Jedynie jakąś polanę. Taką cała zieloną i cichą. Na swój sposób nawet przyjemną. A ty? Widziałeś coś o czym nie chciełeś nam jeszcze powiedziec? - zapytała wesoło.

-Hymmmm... - tancerz postukał palcem po brodzie. - Polankę, z kwiatkami i wodospadem! Rozi mi ją pokazała! Była bardzo spokojna i tam odpoczywałem w drodze tutaj. Widziałem też, bardzo dużo ładnych roślin, o jedna była podobna do tej! - powiedział wskazując malunek an swoim policzku. - A potem przybyłem tu i spotkałem tego chłopaka o dziwnym imieniu. Też uważasz że mu nie pasuje? - zapytał obdarzając ją ciekawskim spojrzeniem.

-Nie mnie osądzac. - powiedziała całkiem poważnie. Ale zaraz dodała. - Ale co racja, to racja. Tylko mu nie mów. - ostrzegła dla pewności., Jeszcze jej tego brakowało, żeby ktoś miał pretensje, że czepia się jego imienia.

Szajel ucieszył się, że ktoś popiera jego zdanie i zaśmiał się wesoło.

- Dobrze nie powiem! - Tancerz przeczesał włosy ręką i westchnął. - Zaraz trzeba ruszać na przystań! Szkoda, że tym razem nie popłyniemy twoim kwiatkiem Rozi. - wypowiedź zwrócił w stronę swego przewodnika który zapiszczał wesoło.

-Mnie to tam bez różnicy. Chociaż podróż kwiatkiem mogłaby byc ciekawa i niebezpieczna. Tylu nas na jednym... - zamyśliła się. - Może kiedyś spóbujemy, co? - zawołała. Dobry humor nie opuszczał jej od chwili zwycięstwa nad panterami. I miała nadzieję, że stan nie minie zbyt szybko.

Szajel pokiwał głową na boki.

- Przecież nie zmieścimy się na jednym! Jak można o czymś takim nie pomyśleć, prawda Rozi? - Szajel w odpowiedzi dostał krótki wesoły pisk kwiatka.- Nie martw się nikomu nie powiem, że myślałaś o pływaniu kwiatem w tyle osób! - Tancerz powiedział to z rozbrajającym wesołym uśmiechem na twarzy.
Zaczerwieniła się po koniuszki włosów i spuściła wzrok, ale naraz opamiętała się. Spojrzała się na Szajela i powiedziała teraz juuż rozbawiona:

- A dlaczego by nie? Jakieś inne przeciw wskazania poza... wielkością?

- To proste, kwiaty nie mogą nosić tylu osób bo nie były by już takie piękne! - Szajel wstał trzepocząc radośnie skrzydłami, a Rozi zajęła miejsce na jego głowie.

- Trzeba ruszać!- powiedziawszy to spojrzał na Shakti wyczekując jej reakcji.

Zgadzała się w zupełności, to też ruszyła szybko do wyjścia.
 
Idylla jest offline