Khazad przysłuchiwał się rozmowie gospodarza i Leonarda i szczerze powiedziawszy nie spodobało mu się co usłyszał.
Gaurim nachylił się lekko ku towarzyszowi. - Słuchaj Tass coś tu strasznie śmierdzi i nie są to nasze przemoczone onuce. - powiedział tak cicho aby tylko niziołek go słyszał. - Nic mu nie obiecujmy póki nie wyniuchamy o co w tym wszystkim chodzi.
- Na razie jeśli wybaczysz, mam towarzysza do nakarmienia. I psa. Porozmawiamy później. - to powiedziawszy Leonardo wyszedł aby zanieść posiłek Jeanowi Pierrowi.
Krasnolud wstał i podszedł do stołu, staną jednak o dobre kilka stóp od niego. - Słuchaj no Panie gospodarzu, a żeby ci czasem się w tym twoim łebku nie uroiło jakie głupstwo. Jam jest zabójcą, ale nie byle człeczyn, a trolli. Duma i honor khazada nie pozwalają mi mordować od tak na czyjeś żądanie, bądź za odpłatą. Mord to mord i nie ważne w jakim calu i jak to nazwiesz. - powiedział spokojnym basowym głosem. - Jedyny wyjątek stanowi sprawa obrony własnego bądź cudzego życia czy honoru, ale widzę, że to nie tego typu sprawa. - przerwał, by za chwilę kontynuować. - Podobnoś wojował, a chłopaczka się boisz, masz też pachołka, a i nawet we dwójkę się boicie. Gadaj lepiej o co tu naprawdę chodzi, bo nie zamierzamy grać w twoje gierki. - Gaurim wciągną powietrze nosem aż zaświszczało. Śmierdziało. Żachną się i sowicie spluną na podłogę. - Idę się przewietrzyć, bo śmierdzi tu rzygowinami. Ty w tym czasie się zastanów nad tym co powiedziałem.
Krasnolud wyszedł. Na dziedzińczyku gdzie spotkał Leo, który wracał już ze stajni. Gdy zbliżyli się na odległość kilku stóp Gaurim zagadną. - Zaczekaj. Trzeba pogadać.
Oboje zeszli trochę na bok. - Stary kłamie jak najęty. Może sobie w żyć wsadzić te swoje korony, mordować nikogo bez wyraźnego powodu nie mam zamiaru. Nie ma w tym honoru.
Chwilę zadumał. - Fakt chłopak cuchnie chaosem na kilometr, co do tego nie ma wątpliwości, ale nie zrobił nikomu krzywdy. Nawet jeśli kapliczka to jego sprawka, to już go Morr w zaświatach rozliczy za ten czyn. Obawiam się jednak, że grubsza intryga jest tu upleciona. Za dużo pytań bez odpowiedzi. Trzeba by dziada wziąć na spytki, a jak nie będzie chciał gadać to się go postraszy bądź w pysk da. - uśmiechną się złośliwie khazad. - A co Ty sądzisz Leonardzie?
Ostatnio edytowane przez Nahgraz : 22-11-2010 o 14:23.
|