Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2010, 14:31   #83
Jendker
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Atmosfera miasta znacznie bardziej odpowiadała podróżnikowi. Biura nie były najlepszym miejscami spędzanie wolnego czasu. Tym bardziej żeby tam pracować. Na szczęście jakimś cudem pozostałym udało się przybyć tak szybko i w komplecie. Ich sylwetki były łatwo rozpoznawalne pośród głównie gado i płazo podobnych tubylców.

-No nareszcie. Chodźcie tutaj.- Znajomy głos zwrócił na siebie uwagę.
Ao Hurros właśnie szedł w ich stronę i machał ręką. Co ciekawsze za nim z tłumu wyłoniła się postać elfa. Skrzydlaty podszedł do generała i przedstawił gościa.
-To jest przewodnik do
Evanalain, miasta skąd możemy się dostać spowrotem do Neverendaru. To jest przywódca naszej wyprawy, generał Zengh Thornhead.


Generał wymienił z elfem honory i spojrzał z zadowoleniem na Ao.
- Myślę, że powinniśmy udać się do gospody. Wszyscy. - powiedział z rysującym się uśmiechem.
-Ktoś wskaże nam drogę?

- No nareszcie coś dla mnie, za mną proszę.
- Nieskończony odwrócił się na pięcie w stronę karczmy i powoli ruszył.- Aha generale, nie wiem czy pan wie, ale mogę pełnić rolę tłumacza w własiciwie każdym przypadku.- Ao, choć ciągle idąc wypowiadał się raczej do generała, niż do reszty, na chwilę jednak przystanął.- W tej karczmie przyjmują nasza walutę, więc można się tam spokojnie zorganizować.


Grupa dotarła do jednego z wielu lokali w tym mieście. Była to znana już Ao gospoda, w której spotkał znanego podróżnika. Gdy Nieskończeni weszli do środka, od razu wzbudzili zainteresowanie wszystkich gości. W rogu pomieszczenia wolny był stół, przy którym mogło się spokojnie zmieścić 12 osób. Wszyscy rozsiedli się wygodnie, a po chwili podszedł do skrzydlatych żabolud obsługujący lokal, zupełnie jakby zwietrzył interes. Ao złożył zamówienie, i Glarnez'U zniknął w kuchni. Wrócił po chwili, niosąc ze sobą tace z przysmakami. Postawił je na stole i wrócił się za ladę, tym razem przynosząc gliniane kufle wypełnione pienistym trunkiem. Przyniesione owoce, mięsa i aromatyczne kwiaty wyglądały naprawdę apetycznie. Strudzeni Nieskończeni nie wybrzydzali i oddali się konsumpcji. Zajadano zarówno owoce jak i żuki, które polecił Hurros.
- A więc, czy w Evanalain są jakieś Bramy? - generał zwrócił z pytaniem do elfa, odstawiwszy kufel, z którego pociągnął duży łyk.
- Owszem panie, mamy tam wiele przejść. Tak się składa, iż niedawno otworzono bramę do Minas'Drill, stolicy Wiecznego Królestwa.
Thornhead patrzył oddalonym wzrokiem w przymknięte drzwi karczmy.
- Czy macie wrota do Raikilii? - zapytał posępnie.
- Raikilia?! - elf zdumiał się. To jeden z Zakazanych Światów. Wszystkie bramy do niego usunięto! Zbyt niebezpiecznie tam, odkąd został spustoszony przez Hyldenów.
Zheng znów wychylił kufel i otarł usta wierzchem dłoni.
- Ludonia.
- Jest. Brama czynna.
Generał spojrzał po wszystkich.
- Nie wracamy do Wiecznego Królestwa, bowiem jak niektórzy z was wiedzą, podróżowanie przez bramy może spowodować różnice czasowe, w zależności od odległości świata docelowego. Udamy się do Ludonii, bo tam znam położenie bramy bliższej naszemu celowi.
"Zakazany świat. Zaczyna być ciekawie."
-Mamy coś przygotować?- Ao lubił przygody, zwłaszcza te niebezpieczne. Nie był jednak nierozważny. Na takie wyprawy trzeba się przygotować, trzeba być elastycznym by przetrwać. Inaczej jest się sztywnym.- Raikilia to świat, w którym przetrwanie graniczy z cudem. Pełno tam niebezpiecznych bestii i wynaturzeń, rozjuszonych przez wypaczenie wymiaru spowodowane działalnością Hyldenów. Dochodzą także niekorzystne warunki pogodowe - nieustanne burze, wichury, huragany, trąby powietrzne... Byłem tam raz, i nie wspominam pobytu zbyt miło. - powiedział poważnie.
- Więc na to powinniśmy być przygotowani w głównej mierze. Zaś Ludonia jest spokojnym światem. Tam będziemy mogli odpowiednio się zaopatrzyć.

Nie było zbyt wielkiego wyboru co robić. Ao nie potrzebował niczego, czego nie miał by przy sobie. Pozostawało zabić jakoś czas do wyruszenia. To była świetna okazja do odrobienia zaniedbanych ostatnio treningów. Dla niego ciało było jak nóż dla rzeźnika. Nóż musiał być ciągle ostry żeby mógł służyć. Trzeba było o niego dbać i ostrzyć w razie potrzeby. Wyszedł więc w poszukiwaniu jakiegoś placyku na którym mógłby spokojnie poćwiczyć.
 
Jendker jest offline