Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2010, 20:07   #22
Idylla
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
ELIAS "SZCZĘŚCIARZ" CARTWRIGHT

Dowiedziałeś się całkiem sporo od swojego przyjaciela. No bo przecież już nimi jesteście, prawda? Osobiste wyznania za wami, więc teraz popijać raźno i na psiej warcie wytrwać, ile trzeba. A było co słuchać, zajęło wam całą noc wymienianie wiadomości. Nie wspominałeś o głosie, który słyszałeś, bo i po co miałeś to robić? Miałeś jednak wrażenie, że twój towarzysz coś ukrywa. Niby nic nadzwyczajnego, ale jednak. Czasami spinał się bez potrzeby po usłyszeniu jakiegoś niejasnego dźwięku.

Zeszło wam na to cała noc. Wreszcie zakończyła się wasza wachta. Mogliście śmiało iśc spac. Dzwonek obwieścił pełną godzinę. Marzyłeś tylko o zaśnięciu. Przyszła twoja godzina, ale nie dane ci było doznac tej łaski. Zaraz zostałeś porwany w wir obowiązków i na nic nie zdały się tłumaczenia. Trzeba było zaraz sprawdzic uzbrojenie. Kontrolowanie amunicji i stanu armat wraz z bronią palną należało do twoich zadań. Zatem czekała cię iście syzyfowa praca. Na szczęście miałeś pomocnika, ale nie martw się, to nie Fabien. Przydzielono ci innego majtka. Młody, silny, amator. Jeszcze nigdy nie pływał po morzu, zatem świeża krew do upojenia twoich biednych nerwów.

Był to niewysoki typek, który jedynie kilka centrymetrów postawnej grzywki nie mieściło się w drzwiach kabiny. Nie musiałeś się o nim dowiedywac niczego więcej ponad to, że zna się na rzeczy. Para dobrze zaprawionych rąk, kiedy nad głową stale słyszałeś popędzające cię wyzwiska oficera głównego, są całkiem przydatne.

Ledwie sprawdziłeś pierwsze dwie skrzynie, w tym czasie twój towarzysz walczył z masywną armatą, a już usłyszeliście nawoływania do gotowości. Alarm jeszcze nie miał zbyt wielkiego wydźwięku, podobno to przyjacielska jednostka, która przypłynęła na pertraktacje.

Hiszpanie.

Poznałeś flagę, wiedziałeś, że to oni. Pytanie pozostawał fakt, czego tutaj szukali i dlaczego miała to byc przyjacielska jednostka. Kapitan wyłonił się spod pokładu w swoich najlepszych ubraniach, ogolony i przystrzyżony. Stał prosto i oczekiwał. Kilkakrotnie jedynie przeszedł się po dziobie, mrucząc coś pod nosem. Widziałeś to wszystko, kiedy udało ci się wyjrzec na pokład. Twój towarzysz dał ci znac, ze powieneś wracac, bo on także chce się dowiedziec, o co chodziło.

~~ * ~~ * ~~

KOSMA"KRUK" MALAPARTE

Męczący był to dla ciebie dzień. Nie dziwię się, że położyłeś się i niemal od razu zasnąłeś. Pamiętasz może swój sen? Widziałeś w nim coś nadzwyczajnego? Pytam, bo opowiadają, że sny są odzwierciedleniem tego, czego nie chcemy pamiętać albo rzeczy, które bardzo zapadły nam w pamięć. Miałeś może takie uczucie po przebudzeniu, że trawiła cię gorącza, która umknęła wraz ze snem, kiedy tylko otworzyłeś oczy? Nie, nie mówię tutaj o czymś zwyczajny, jak to zwykle dzieje się po zabawie, jaką sobie czasami urządzasz. To bardziej, jak dziwne wrażenie, niespotykane uczucie, dreszcze i niepokój, który czai się gdzieś obok ciebie i czeka na twoje błędy, aby je szczętnie wykorzystać.

Już zdążyłeś się przekonać, że statek ten nie należy do zwyczajnych. O wiele masz racji, wiele. Samemu doszedłeś do tego. Innym zajmuje to lata, niekiedy umierają w nieświadomości, ale skoro już wiesz, to mogę ci śmiało to wytłumaczyć. Jest pewna legenda. Krąży między marynarzami, a kilkoro obecnych na pokładzie zejmanów jedynie ją podsyca. Tajemniczość za jaką ukrywają się kapitan i jego najbliżsi oficerowie, to dodatkowy powód, abyś zaczął się obawiać.

Wspomniałeś o szatanie, sądzisz zatem, że kapitan Crick miał z nim coś wspólnego? Wierzysz w to? Jeżeli tak, to będzie nam łatwiej. Przyjmij to na wiarę, w końcu nie jesteś w tym taki najgorszy, prawda? Wierzysz w Boga, który dla wielu nie istnieje, zatem czym będzie dla ciebie pojęcie, że Crick jest samym diabłem? Tak właśnie o nim opowiadają, a ty trafiłeś do jego domu, siedziby, zaplecza, gdzie werbuje i rozsyła swoich popleczników. Tutaj się rodzą i zchodzą na złą drogę, kradną dla niego, w zamian otrzymują krocie i zaprzedają dusze na wieczną służbę, ale wybierani są tylko ci najzdolniejsi. Rozumiesz chyba, że nie można polegać wyłacznie na czyichś słowach?

A teraz pytanie do ciebie. Uwierzyłeś mi? Nie, nie płatam ci figla, to prawdziwe plotki, które w niedługim czasie urosły do rangi legendy. Otrzymałeś w końcu łatwe stanowisko, nikt nie wymaga od ciebie, żebyś zabijał, kradł, gwałcił i zaprzedawał duszę, ale czy na pewno?

Stawiam przed tobą wiele pytaniu, a tu już czekają na ciebie kolejne obowiązki. Poranny przydział zapasów. Kucharz zaraz do ciebie zapuka albo zawoła przez pół pokłądu, że nie będzie usychał i czekał na ciebie całymi dniami. Będziesz zmuszony iść najszybciej jak to możliwe, mimo że twoja kondycja nie pozostawia wiele do życzenia. Załoga się niecierpliwi, a to zawsze niezbyt dobre dla ciebie. Jeżeli oni się burzą, to na ciebie spadnie odpowiedzialność. Pamiętaj tylko, uważaj na kucharza, to stary cwaniak. Mawiają, że ma śliskie łapy i nietrudno i niego zaawanżować otrucie samego kapitana.

Będzie chciał cię zagadać, aby niepostrzeżenie porwać klucz albo posunie się do przekupstwa. Nie dałeś się ostatniej nocy, zatem teraz też sobie potadzisz. Wtedy zapewne ci zagrozi, ale jeżeli uda ci się raz go zastraszyć, już więcej nie spróbuje. Jest tchórzem, który nadrabia dobrą miną. Jakby nie miał tego osiłka obok swojego ramienia, który chodzi za nim jak wierny pies z pewnością nie próbowałby nawet dyskutować z tobą.

Zatem poranny przydział czeka na ciebie. Pamiętaj, według twoich dokumentów na każadego przypada nie więcej niż pół szklanki rumu. Nie daj się nabrać, że to za mało. Policz dobrze i wyjdzie, że należało zabrać dwie skrzynie. Prowiant rozdasz według własnego uznania. W końcu wiesz, czego macie najwięcej, prawda? To będzie twoje pierwsze prawdziwe zadanie. Spisz się dobrze.

A podczas wszystkich tych manewrów i rozmów będziesz czuł, że jesteś obserwowany. Przyglądać ci się będą wszyscy, pojawi się nawet znajome uczucie z wczorajszej nocy. Para oczu, która już wczoraj patrzyła na ciebie, teraz też się pojawi. Niestety trudno go rozpoznać. Każdy może nim być...

~~ * ~~ * ~~

ROLAND "SMITH" CORLEY

I na co ci przyszło pływanie z rybkami w środku nocy? Przecież wiesz, że już gorzej być nie mogło. Chciałeś utonąć? Odebrać sobie życie? Przecież jesteś marynarzem! Człowieku nie poddawaj się! Jesteś naszym bosmanem, jeżeli nie na tobieto na kim się będziemy opierali?

Taki właśnie głosy skłoniły cię do otworzenia oczu. Leżałeś w kajucie pełnej niebezpiecznych pił, na których pozostawały resztki zasniętej krwi. Wisiały ci nad głową, niebezpiecznie chwiały się w rytm płynącego statku, a twoje oczy wraz z nimi. Miałeś nadzieję, że nie dojdzie nagle do jakiegoś wstrząsu, bo twój tułów nie prezentowałby się zbyt okazale w drewnianej skrzyni.

Koło ciebie spał młody marynarza, niewiele młodszy od tych, o których właśnie śniłeś. Pomocnik chirurga, którego zaciągnięto do załogi lata temu. Innej oczywiście, ale sława szła za nim jak najwspanialszy odór. Znali go, oj, znali go wszyscy. Zabijał z satysfakcją, odcinał kończyny z pasją, amputował na prawo i lewo, pił za to oszczędnie. Ciął na żywca. Krzyki były dla niego prawdziwą operową symfonią.

Dostałeś się pod opiekę potwora. Jego przydomek to "Krwawy Anioł". Niestety konia z rzędem dla tego, kto powie, skąd się ona wzięła. Domysły są przeróżne, ale żadna nie potwierdzona. Tobie chyba jednak starczy wiadomość, że jesteś w dobrych rękach. O oficerów dba nadzwyczaj dobrze. Leczy ich nie zażywając ani grama alkoholu, stroni od pił, zszywa z precyzją i doskonałością prawdziwych znachorów. Pozostaje ci jedynie dziękować komu trzeba, że dostałeś taki przydział, bo kiedy odwracasz głowę dostrzegasz nieszczęśnika zakrytego białym płótnem. Nie żyje, a przy jego boku pojawia się podchmielone spojrzenie i wesoły, makabryczny wyraz twarzy. Twarzy, po której spływa ciepła, czerwona ciecz. Nawet nie myśl, że to krew, bo szczerze zwątpisz w istnienie najwyższego.

Robert Hollow patrzy na ciebie i uśmiecha się. Unosi butelkę i patrzy intesnywnie w twoje oczy, a tu już wiesz, że to diabeł. Najprawdziwszy z prawdziwych, jedyny. We własnejosobie. Okulary na nosie zsuwaja mu się nieco z niego i ukazują ci widok starszny. Czerń z jaką bije jego spojrzenie powoduje pojawianie się na twoich plecach ciarek. Rozumiem cię bardzo dobrze. Widzisz Śmierć, tę której obrazy czasami pojawiały się na maskach ludów dawnych. Brakuje mu jedynie kosy, chociaż to chyba dla niego nie problem, znalazł godne zastępstwo dla nich.

Co zatem o nim sądzisz? Jesteś w stanie podnieść się o własnych siłach i wyjść udowadniając, ze nie potrzebujesz dalszej opieki, która mogłaby zagrozić twojemu życiu? Przemyśl dobrze swoją decyzję, może zaważyć na twoim życiu.
 
Idylla jest offline