Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2010, 23:02   #43
Gravell
 
Reputacja: 1 Gravell nie jest za bardzo znany
Tass wychodząc z domu trafił prosto na szlachcica i krasnoluda. Spojrzał na nich trochę nie chętnie po czym powiedział.
- Wybaczcie panowie na chwilkę musimy z kolegą odejsć na stronę. Zaraz wracamy.
Ruszył dalej i doszedł do molo. Stwierdził, że będzie to idealne miejsce do rozmowy, nikt tutaj raczej nie mógł nie zauważony ich podsłuchać, chyba że podpłynął by od strony jeziora, ale nawet Isarai, bez względu na swe poświęcenie i fanatyzm w taką pogodę i przy takiej temperaturze nie dał by rady. Tass ciagle obserwował podwórze i okolice, tak dla bezpieczeństwa.
- Słuchaj, rozumiem, że ci pasuje taka robota?

Coś do jedzenia, kubek swojskiego bimbru... Kto przypuszczał, ze Frank znajdzie tu jeszcze zarobek. Wyszedł z domu za Tassem, mijając swoich kompanów nawet nie otworzył ust, był nieco zamyślony. Z lekkiego amoku wyrwało go pytanie niziołka
-Jak najbardziej, pieniądze może nie są gigantyczne, ale na chłystka z nożem w zupełności wystarczą. Z resztą nie liczyłem na jakikolwiek zarobek w tej dziurze, a tu proszę...

- Tak, tylko widzisz...- Halfling spochmurniał - Miałem już z nie jednym szaleńcem do czynienia, ostatni zaprzedał się jakimś psim bogom i omal mnie nie zabił. Tutaj czułem się podobnie, te wilki ich obecność i jawna ochrona tego chłystka mi nie pasują. Sam pomyśl skoro tak podpadł ludziom we wsi to dlaczego nikt z nim dotychczas nie zrobił w starym dobrym stylu? Nie roznieśli go widłami albo utopili chociażby w tym jeziorze?
- Może się boją... Ludzie w takich dziurach uwielbiają wymyślać historie o innych. Ten kultysta, tamta wiedźma... Już nie raz i nie dwa polowałem na straszną czarownicę, która okazywała się zwykłą starowinką żyjącą na uboczu... Myślę, że dla 40 koron można spróbować. - tu Frank chciał skończyć, kiedy nagle przypomniał sobie o czymś jeszcze i wszedł w kolejne słowo Tassa - Mało bym zapomniał, zobacz co znalazłem u naszego gościnnego mężusia. Łowca nagród pokazał kompanowi małą buteleczkę perfum - ładna prawda? Szkoda, ze w środku jest trucizna... - dodał.
Tass zmrużył oczy, podniósł flakonik do góry i przyjrzał mu się. Wyszeptał tylko nie spuszczając wzroku z trucizny.
- Gdzie ją znalazłeś? W rzeczach Anabel?
-To zapewne jej, wątpię, żeby nasz gospodarzyna używał perfum. Chociaż może chciał jej to podarować... Sam nie wiem, albo Anabel dostała to od tego jej wielbiciela... W każdym razie znalazłem to w sypialni, razem ze stertą listów miłosnych od Izeraia.
Tass głośno zaklął schował flakonik do kieszeni i zwrócił się do towarzysza.
- Nastąpiła mała zmiana planów. Musimy powiedzieć o tym naszej ekipie. Nasza damulka jest w niebezpieczeństwie, obstawiam Obsraja ale nie chcę go przekreślać, choć podpadł u mnie z tym nożem w ręku.
Tas przeszedł się po molo i zaklął.
- Kurwa czemu zawsze się pakuję w takie gówno. Dobra plan jest taki mówimy im o tej trótce i naszych podejrzeniach, ale nic nie wspominaj że zgodziliśmy się zaszlachtować Obsraja ani rycerzowi. Reszcie też nie bo jeszcze który się mu wypapla i będzie podwójny problem. Nagrodą za zadanie podzielimy się z nimi później po fakcie, najwyżej nie przyjmą. Co ty na to?
- Stoi. Jestem święcie przekonany, że nie zechcą tych pieniędzy... No ale to ich strata.
- Dobra- podsumował niziołek wyraźnie już zmęczony dzisiejszym marszem, deszczem, błotem i wieczornymi atrakcjami. - Słuchaj pogadamy z nimi nad ranem jak się wszyscy wyśpią. Mam już pomysł co do rycerza. To co wracamy?
-Taa, chyba nie ma co moknąć, dość już nałapałem deszczu w ciagu ostatnich dni. - to mówiąc Frank zaczął powoli ruszać w stronę domostwa, z którego chwilę wcześniej wyszli
W drodze do domu Tass dorzucił jeszcze.
- Śpij z jednym okiem otwartym, a gdy Anabel wróci musimy jej pilnować jak własnego tyłka, mam plan jak dopaść tego skurwysyna, ale o tym jutro.
Gdy wrócili do domu Tass rozłożył się przy kominku, tak aby mieć przed oczami drzwi wejściowe, po czym w pozycji siedzącej, oparty o ścianę usnął.
 
Gravell jest offline