Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-11-2010, 18:38   #41
 
zgrzyt's Avatar
 
Reputacja: 1 zgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwu
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Q4yg73uusHo&feature=related[/MEDIA]

Gospodarz spojrzał niemrawo na Leonarda.

- Niczego się nie boję. Bez zastanowienia rozwalił bym tego chłystka. Rzecz w tym, że nie wiem gdzie ten przygłup się teraz ukrywa. Podobno zwiał w góry i mieszka w jednej z tych jaskiń u podnóży. Nie wiem ile w tym prawdy ale jak dla mnie to wszystkiego można się po nim spodziewać. Nie zdziwiłbym się nawet jeżeli żre tam chwasty i piję wodę z kałuż. Ludzie mówią, że całkowicie mu już odjebało.

Mężczyzna krzywi się paskudnie gdy słyszy o dogadaniu się z chłopakiem.

- A ty głupi czy Ty jaki? Widziałeś tego szaleńca? Chcesz z nim gadać? Życzę powodzenia. Tylko nie wracaj tu z płaczem jak Ci wsadzi nóż w plecy. Po za tym nie zapłacę jeżeli sprawa nie zostanie jednoznacznie załatwiona. Nie chcę obietnic bez pokrycia.

Argument o wysłaniu do tej roboty Ćwikła też nie uzyskuje aprobaty. W tym wypadku nie ma co nawet dyskutować. Wystarczy jedno spojrzenie na tego zapijaczonego grubasa by dojść do wniosku, że zabijać to on umie...ale pragnienie.

- A co do mnie to nie jestem jakimś pierdolonym wieśniakiem by latać po górach. Mam ważniejsze sprawy do roboty niż uganiać się po zadupiach za tym smarkaczem. Zresztą jak chcecie to popytajcie o niego we wsi. Sami zobaczycie, że nie tylko ja życzę mu śmierci. Wielu ludziom zalazł już za skórę. Nikt za nim płakać nie będzie.

Zapanowała chwila ciszy.

- Jak nie macie jaj by go po prostu zajebać to chociaż zróbcie coś by się odczepił od Anabel. Małżeństwo to rzecz święta. Sam Imperator nie ma prawa mieszać się w sprawy małżonków. Ten psi syn musi to w końcu zrozumieć. Trzeba mu to nabić do łba jak nie po dobroci to przy pomocy topora.

W tym momencie Tass zamyka drzwi. W pomieszczeniu zostają tylko łowcy i gospodarz. Pada bardzo konkretna propozycja.

- W końcu gadasz do rzeczy. Tylko z tą ceną to przesadziłeś. Mogę zapłacić najwyżej 30 koron i dorzucić jakąś broń z mojej zbrojowni. Ten oręż pamięta co prawda czasy wojny ale podobno niektóre egzemplarze są umagicznione. Sam tego nie sprawdzałem ale dam Ci wybrać. Jak trafi Ci się żelastwo z zaklętą magią to będzie Twoje (Szansa 30%). A tu masz 10 złotych koron zaliczki. Rozumiem, że mamy umowę.

Słowo "Umowa" zastyga w pomieszczeniu zagłuszając swym wydźwiękiem wszystkie inne hałasy. Przez moment zrobiło się nienaturalnie cicho. Być może to wina wypitego alkoholu ale macie wrażenie, że spoczywające wcześniej spokojnie cienie teraz ożyły. Tańczą na ścianie. Poruszają się i zmieniają tworząc swym odbiciem dziwne, charakterystyczne wzory. Przecieracie oczy ze zdumienia. Przysięglibyście, że przez moment przekształciły się w potworną, pokrytą rogami bestię. Przez niedomknięte okno wdarł się silny podmuch wiatru. Bezczelnie zgasił ustawioną na stole świecę. Razem ze światłem znikły też cienie.

- Idźcie już spać. Możecie przenocować w pokoju obok. Stoją tam łóżka przeznaczone niegdyś dla żołnierzy. Naszą rozmowę dokończymy rano.



Jean udaje Ci się nawiązać kontakt z Anabel. Dziewczyna spogląda na Ciebie swymi wielkimi, zapłakanymi oczyma. Wygląda na to, że znalazłeś się w odpowiednim miejscu i o odpowiednim czasie. Bardzo potrzebuje bowiem teraz kogoś kto ją wysłucha.

- Pan Jean Pierr...przepraszam za mój wygląd. Czasami nie mogę się powstrzymać i łzy same ciekną mi do oczu.

Stoisz obok dając jej się wygadać do końca. W między czasie lustrujesz okolicę ale nie zauważasz nic niepokojącego.

- Niech mi Pan powie. Dlaczego on mnie tak traktuje? Co złego zrobiłam? Czy jestem niedobrą żoną? Przecież staram się jak mogę. Dbam o dom, gotuje, spełniam wszystkie zachcianki w sypialni.

Podajesz jej chusteczkę.

- Dziękuje. Jest Pan taki miły i opiekuńczy. Dlaczego wszyscy mężczyźni nie są tacy? Wtedy świat byłby lepszy. Kto wie? Może nawet nie było by tych wszystkich wojen.

Niewiasta smarcze w bawełniany materiał chusteczki.

- Tak bardzo go kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Pamiętam dzień naszego ślubu. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi. A potem? Potem było coraz gorzej. Na początku zaczął mnie ignorować. Potem się rozpił. Raz nawet próbował mnie uderzyć.

Dziewczyna powoli się uspokaja.

- Widocznie nie mam szczęścia w miłości. Dlaczego los jest dla mnie taki okrutny? Czy zawiniłam tym, że jedyne czego pragnę to kochać i być kochaną? Echh...nie powinnam pana zadręczać swoimi problemami. Na pewno ma pan mnóstwo własnych.
 

Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 22-11-2010 o 19:14.
zgrzyt jest offline  
Stary 22-11-2010, 18:58   #42
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Gdy Frank się zbliżył, Tass odryglował już drzwi i spojrzał kompanowi w oczy, po czym rzucił spojrzenie na gospodarza.
- Lepiej by było mości gospodarzu, gdybyś zachował naszą umowę między nami, nie wszystkim moim towarzyszom, może spodobać się to nad czym tutaj rozmawialiśmy. Ba! Sądzę, że znajdą się między nimi tacy, którzy gotowi byli by nam przeszkodzić. A to jest tak zwany konflikt racji i mógłby zarówno mi i panu krwi napsuć, więc chyba się rozumiemy.
Teraz Niziołek już pół tonu ciszej zwrócił się do Franka.
- Mam nadzieję, że to też tyczy się ciebie i mogę liczyć na twoje milczenie? Chciałbym jeszcze chwilkę z tobą porozmawiać na dworze, w cztery oczy co ty na to? Potowarzyszy mi w przed sennym spacerze?
Po czym Tass ruszył w kierunku drzwi.
 
Tasselhof jest offline  
Stary 22-11-2010, 23:02   #43
 
Gravell's Avatar
 
Reputacja: 1 Gravell nie jest za bardzo znany
Tass wychodząc z domu trafił prosto na szlachcica i krasnoluda. Spojrzał na nich trochę nie chętnie po czym powiedział.
- Wybaczcie panowie na chwilkę musimy z kolegą odejsć na stronę. Zaraz wracamy.
Ruszył dalej i doszedł do molo. Stwierdził, że będzie to idealne miejsce do rozmowy, nikt tutaj raczej nie mógł nie zauważony ich podsłuchać, chyba że podpłynął by od strony jeziora, ale nawet Isarai, bez względu na swe poświęcenie i fanatyzm w taką pogodę i przy takiej temperaturze nie dał by rady. Tass ciagle obserwował podwórze i okolice, tak dla bezpieczeństwa.
- Słuchaj, rozumiem, że ci pasuje taka robota?

Coś do jedzenia, kubek swojskiego bimbru... Kto przypuszczał, ze Frank znajdzie tu jeszcze zarobek. Wyszedł z domu za Tassem, mijając swoich kompanów nawet nie otworzył ust, był nieco zamyślony. Z lekkiego amoku wyrwało go pytanie niziołka
-Jak najbardziej, pieniądze może nie są gigantyczne, ale na chłystka z nożem w zupełności wystarczą. Z resztą nie liczyłem na jakikolwiek zarobek w tej dziurze, a tu proszę...

- Tak, tylko widzisz...- Halfling spochmurniał - Miałem już z nie jednym szaleńcem do czynienia, ostatni zaprzedał się jakimś psim bogom i omal mnie nie zabił. Tutaj czułem się podobnie, te wilki ich obecność i jawna ochrona tego chłystka mi nie pasują. Sam pomyśl skoro tak podpadł ludziom we wsi to dlaczego nikt z nim dotychczas nie zrobił w starym dobrym stylu? Nie roznieśli go widłami albo utopili chociażby w tym jeziorze?
- Może się boją... Ludzie w takich dziurach uwielbiają wymyślać historie o innych. Ten kultysta, tamta wiedźma... Już nie raz i nie dwa polowałem na straszną czarownicę, która okazywała się zwykłą starowinką żyjącą na uboczu... Myślę, że dla 40 koron można spróbować. - tu Frank chciał skończyć, kiedy nagle przypomniał sobie o czymś jeszcze i wszedł w kolejne słowo Tassa - Mało bym zapomniał, zobacz co znalazłem u naszego gościnnego mężusia. Łowca nagród pokazał kompanowi małą buteleczkę perfum - ładna prawda? Szkoda, ze w środku jest trucizna... - dodał.
Tass zmrużył oczy, podniósł flakonik do góry i przyjrzał mu się. Wyszeptał tylko nie spuszczając wzroku z trucizny.
- Gdzie ją znalazłeś? W rzeczach Anabel?
-To zapewne jej, wątpię, żeby nasz gospodarzyna używał perfum. Chociaż może chciał jej to podarować... Sam nie wiem, albo Anabel dostała to od tego jej wielbiciela... W każdym razie znalazłem to w sypialni, razem ze stertą listów miłosnych od Izeraia.
Tass głośno zaklął schował flakonik do kieszeni i zwrócił się do towarzysza.
- Nastąpiła mała zmiana planów. Musimy powiedzieć o tym naszej ekipie. Nasza damulka jest w niebezpieczeństwie, obstawiam Obsraja ale nie chcę go przekreślać, choć podpadł u mnie z tym nożem w ręku.
Tas przeszedł się po molo i zaklął.
- Kurwa czemu zawsze się pakuję w takie gówno. Dobra plan jest taki mówimy im o tej trótce i naszych podejrzeniach, ale nic nie wspominaj że zgodziliśmy się zaszlachtować Obsraja ani rycerzowi. Reszcie też nie bo jeszcze który się mu wypapla i będzie podwójny problem. Nagrodą za zadanie podzielimy się z nimi później po fakcie, najwyżej nie przyjmą. Co ty na to?
- Stoi. Jestem święcie przekonany, że nie zechcą tych pieniędzy... No ale to ich strata.
- Dobra- podsumował niziołek wyraźnie już zmęczony dzisiejszym marszem, deszczem, błotem i wieczornymi atrakcjami. - Słuchaj pogadamy z nimi nad ranem jak się wszyscy wyśpią. Mam już pomysł co do rycerza. To co wracamy?
-Taa, chyba nie ma co moknąć, dość już nałapałem deszczu w ciagu ostatnich dni. - to mówiąc Frank zaczął powoli ruszać w stronę domostwa, z którego chwilę wcześniej wyszli
W drodze do domu Tass dorzucił jeszcze.
- Śpij z jednym okiem otwartym, a gdy Anabel wróci musimy jej pilnować jak własnego tyłka, mam plan jak dopaść tego skurwysyna, ale o tym jutro.
Gdy wrócili do domu Tass rozłożył się przy kominku, tak aby mieć przed oczami drzwi wejściowe, po czym w pozycji siedzącej, oparty o ścianę usnął.
 
Gravell jest offline  
Stary 22-11-2010, 23:22   #44
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Kiedy Leonardo zobaczył przechadzających obok łowców miał zamiar zapytać, za jaką cenę dali się namówić. Bo tego, że się dali był pewien. Znał ludzi o tej profesji. Oni w ten sposób zarabiali na życie, zresztą nawet samemu Leo już się zdarzało. Lubił to uczucie, kiedy kładł się spać ze świadomością, że jakiś skurwysyński cornuto już nikomu nie zagrozi.
Wyszedł, unikając odpowiedzi na zlecenie nie dlatego, że był tak oburzony. Wszak parę godzin wcześniej i tak był gotów zaszlachtować Izeraja. Ludzie zabawiający się chaosem nie są niewinni. Są niebezpieczni. A jeśli przy okazji można zarobić, to tym lepiej. Leonardo wymigał się od odpowiedzi bo był zwykłym tchórzem. Co innego ochronić dziewkę na trakcie, kiedy działają instynkty i przyzwyczajenie, a co innego takie sprawy. Tu trzeba było użyć mózgu. A ten nieodmiennie podpowiadał Tileańczykowi, żeby uciekać. Uciekać, przed walką z bratem, uciekać przed miłością, przed odpowiedzialnością, nawet przed własnym rozumem.
Postanowił porządnie się wyspać, a po przebudzeniu porozmawiać z Tassem i Frankiem o Izeraju, o swoich znaleziskach, wątpliwościach i o tym, co będą robić dalej.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 23-11-2010, 02:02   #45
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
Khazad wracał do przybytku w zamyśleniu. Trapiła go cała ta sytuacja, a zwłaszcza oferta gospodarza, na dodatek te wszystkie niewiadome. Gaurim zdecydował, że trzeba się najpierw wyspać i dopiero rano się zdecyduje co zrobić.
- Obgadamy to wszystko rano i zdecydujemy. Tak będzie najlepiej. - pomyślał dochodząc już do domu. W wejściu rozminął się z Tasselhofem i Frankiem.
- Pewno coś kombinują, a może dali się namówić na ten „intratny interes”. Eee mniejsza o to, będzie co ma być. - krótko skwitował wszystko w myślach.

W środku zastał otępionego alkoholem gospodarza oraz jego zapitego w trupa i obrzyganego pachołka. Nieprzyjemny był to widok, ale nie takie już rzeczy widywał krasnolud, mierziło go jedynie to, że ludzie to takie brudne świnie.
- To jak przemyślał sprawę? - zwrócił się do gospodarza. - Chcesz nam powiedzieć co i jak z tym Izeraiem? Czemu to zalazł za skórę całej wsi? I czemu to cała wieś boi się cokolwiek z nim zrobić? Nie powiesz mi chyba, że pomimo tego, że sobie nagrabił, to wszyscy mają go w dupie, albo po prostu nie chce im się go poszukać. Zamieniam się w słuch. - odczekał chwilę, ale widocznie gospodarz nie miał najmniejszej ochoty wyjaśniać czegokolwiek. - Jak pan chcesz. Idę spać.

Jak powiedział tak zrobił. Poszedł do pokoju zzuł wilgotne jeszcze buty i onuce, a topór postawił koło łóżka w pobliżu głowy, po czym położył się i zasnął. Spał zdawać by się mogło, jak kamień, chrapał przy tym niemiłosiernie, zapewne przez złamany nos. Jednak tylko głupiec by próbował zaatakować zabójcę we śnie, gdyż w rzeczywistości sen jego wcale nie był głęboki, a najdrobniejszy szelest był w stanie go obudzić. Nawyk takiego snu wyrobił w sobie przez lata podróży i nie raz, nie dwa wielce zdziwiony był niedoszły złodziej czy napastnik, gdy z okrzykiem bojowym, chwytając za topór w ułamku sekundy, rzucał się na niego khazad. A można wierzyć na słowo, że nie ma nic gorszego niż wściekły, niewyspany krasnolud z przekrwionymi oczami i pianą na brodzie, a do tego jeszcze wielki topór.
 
Nahgraz jest offline  
Stary 23-11-2010, 23:08   #46
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Słuchał jej słów świadom tego, że więcej skrywa niźli mówi, ale nie chciał z tym czynić nic. Jeśli wolą jej było zachować tak wiele w sekrecie nie czuł się predestynowany do tego by w życie jej z butami wchodzić. Czuł jednak, że zależy jej na tym by znaleźć powolne ucho, człeka który by wysłuchał ją całkowicie. I wiedział, że z racji swego charakteru może być wyjątkowym, jeśli nie jedynym powiernikiem jej sekretów. I wiedział, że i ona to wie.

- Pani – rzekł w chwili, kiedy wyrzuciła z siebie pytania pozostawione bez odpowiedzi, kiedy w końcu dała upust swej złości. – nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi na stawiane przez Ciebie pytania, bo losem ludzkim rządzi dziwne fatum. Raz zbliża nas do tego co nam ważne i bliskie to znów kradnie nam to sprzed nosa. Wiem jednak, że o własne szczęście trzeba zawalczyć. Że nie ma co zdawać się na los. Jeśli więc mogę radzić.. zawalcz Pani. Ja zaś, ze swej strony obiecuję, że Ci dopomogę, jeśli tylko nie sprawi to, że zmuszony będę łamać zasady, którym hołduję, w co zresztą wątpię. Pomogę Ci Pani w czymkolwiek, co byś przedsięwzięła. Jednak jako odpłaty proszę o szczerość. Ten młodzian, który cię kocha tak bezgranicznie, za którego przyczyną dziś znalazłaś się przy tej leśnej kapliczce, kim jest? Czemu Ci się narzuca i co Cię z nim wiąże? Jeśli chcesz Pani by Ci radą i pomocą służyć, służył będę. Ale jeno wówczas, gdy Ty ze mną szczera będziesz…

Jean zawiesił głos, po czym nie naciskał już bardziej. Wiedział, że jeśli coś ma być powiedziane, to ona to powie. Jeśli zaś nie, zawsze mógł iść spać. W sumie, gdy się tak nad tym na chłodno zastanowił, tak było by lepiej.

.
 
Bielon jest offline  
Stary 24-11-2010, 15:30   #47
 
zgrzyt's Avatar
 
Reputacja: 1 zgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwu


Jean Pierr

- Zawalczyć o szczęście? A co ja robię przez cały ten czas? Przecież staram się jak mogę.

Kobieta nieco się irytuje gdy po raz kolejny musi tłumaczyć się ze znajomości z Izerajem.

- To dawny znajomy. Byłam dla niego miła a on sobie pomyślał nie wiadomo co. Chłopcy tacy są. Wystarczy się uśmiechnąć bez powodu a Ci już myślą, że chcesz z nimi iść do łóżka. Najbardziej mnie wkurza, że teraz nie daje mi spokoju. Najchętniej bym go stąd przegoniła. Głupi szczeniak.

Kobieta wstaje z kamienia i się otrzepuje.

- Na szczęście są jeszcze na tym świecie prawdziwi mężczyźni, którzy wiedzą czego potrzebuje kobieta. Mówię oczywiście o panu i moim mężu. Wracajmy już. Jestem śpiąca.

Patrzysz w niebo i faktycznie dawno się już ściemniło. Czym prędzej odprowadzasz dziewczynę do posiadłości. Następnie wszyscy zapadacie w sen.



Wszyscy

Nowy dzień wita was wdzierającymi się do pokoju promieniami słońca. Żywe, przyjemne światło z wolna rozświetla pomieszczenie. W końcu usadawia się wam na twarzach. Natrętnie wdziera się do oczu. Daje znak, że czas najwyższy wstawać. Wygląda na to, że zapowiada się piękna pogoda. Co prawda nadal jest mokro i zimno ale teraz do wędrówki popędzać was będzie ciepłe, ogrzewające słońce a nie uderzający w plecy halny wiatr. Aż dziw jak bardzo poprawia to nastrój.

Chciało by się wręcz powiedzieć "Co za piękny dzień" gdy nagle do pokoju wbiega wystraszona służąca Jagoda. Jedno spojrzenie na nią wystarczy by stwierdzić, że coś się stało. Nie da się uniknąć przeczucie, że i dzisiaj czekają was jakieś przygody.

- Pan Lorens zniknął!

Przez głowę przechodzi wam myśl "Jak to zniknął? Co ty gadasz? Pewnie znowu polazł gdzieś pić".

- Pani mówi, że go porwano!

Nie zdążyliście jeszcze porządnie otworzyć oczu a tu taka afera. Przekonani, że to tylko histeryczne omamy kobiet przeciągacie się jeszcze chwile po czym wychodzicie w bieliźnie przed dom. Na podwórzu stoi Anabel. W ręku trzyma jakiś przedmiot.

- Ktoś go porwał! Wyszedł w nocy by zapalić i nie wrócił! Mówił, że idzie tylko na chwilę! To jego fajka!

Całe to zamieszanie doprowadza was do frustracji. Faktycznie kobieta trzyma usmoloną błotem fajkę. Nie znaczy to jednak, że zaraz ktoś porwał gospodarza. Co innego ślady na ziemi. Te jednoznacznie wskazują, że coś się tu wydarzyło. Pytanie co?

Przyglądacie im się bliżej by sprawdzić do kogo należą. W tym przypadku nie trzeba specjalisty by stwierdzić 2 fakty. Po pierwsze nie był to człowiek. A po drugie nie było to zwierzę. Zostaje tylko trzecia, najmniej optymistyczna opcja. Mianowicie, że było to coś wielkiego, drapieżnego i nieprzyjemnego. W waszym fachu to norma. Nie takie rzeczy widzieliście. Pytanie tylko po cholerę to coś ciągnęło potem ciało waszego gospodarza po ziemi. Ruszacie za śladami. Biegną w stronę lasu. Szybko jednak urywają się na podmokłej łące.

- Proszę was...zróbcie coś! Nie chce by stała mu się krzywda!

No i bądź tu teraz człowieku mądry.
 

Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 24-11-2010 o 22:02.
zgrzyt jest offline  
Stary 24-11-2010, 16:59   #48
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
- Schifezza! - zaklął Leonardo - Widzicie coś, bo ja nie mogę znaleźć nawet najmniejszego śladu?!
Rozglądnął się jeszcze raz, jakby liczył na jakąś wskazówkę, albo, że trop nagle się pojawi.
- Schiffo! - zaklął znowu, znacznie spokojniej niż przedtem. -Może Avro coś wywęszy? - zwrócił się do Tasselhofa.
Uniósł głowę ku niebu.
- Izerai? Ten chłopak od początku wyglądał podejrzanie.- pomyślał głośno - To byłoby zbyt proste. Chłopak tańczący z wilkami, zmienia się w jednego z nich.
Zwrócił się do służby i ludzi, którzy przyszli popatrzeć.
- Widział ktoś coś? Może słyszał? Nie wstydźcie się, powiedzcie, pan Monrou z pewnością okaże wdzięczność!

Zwrócił się cicho do towarzyszy:
- Jest jeszcze jedna możliwość. Wczoraj dowiedziałem się, że jest tutaj jakiś konflikt o ziemię, czy coś w tym stylu. Może ktoś chce się pozbyć gospodarza i przejąć tą posiadłość. Jeśli o czymś wiecie, to teraz byłby czas, żeby o tym powiedzieć.
Westchnął.
- Na pocieszenie powiem wam, że jeśli nam się uda to mamy szansę na więcej niż te dwadzieścia pięć koron, czy ile tam wytargowaliście.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 24-11-2010, 17:57   #49
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
Słońce z wolna przesuwało się po twarzy khazada oświetlając mozaikę rys jego twarzy, utworzoną przez blizny i zmarszczki. Gaurim nie spał, leżał tylko na łóżku i myślał o wydarzeniach poprzednich dni, o dziwo miał całkiem dobry humor, pewnie przez słońce, które zwiastowało zmianę aury. Nagle do pokoju wpadła Jagoda wyraźnie przestraszona i wzburzona.
- Pan Lorens zniknął!
- Zniknął? Co u licha?
- zapytywał się w myślach Mordrinson.
- Pani mówi, że go porwano!
Krasnolud wstał tak jak leżał i chwytając topór wybiegł przed dom.

- Ktoś go porwał! Wyszedł w nocy by zapalić i nie wrócił! Mówił, że idzie tylko na chwilę! To jego fajka! - krzyczała zrozpaczona Anabel
- Cholera, a miałem wycisnąć z niego dzisiaj jakieś informacje. - pomyślał krasnolud.

Na ziemi znaleźli ślady.
- Miała tu miejsce jakaś szamotanina. Napastnikiem z pewnością nie był człowiek. - krótko stwierdził Gaurim.
- Ani zwierze. - rzucił któryś z towarzyszy.
Cała gromada podążyła śladami w kierunku lasu, jednak trop urywał się.
Foxellini wypytywał służbę czy czegoś przypadkiem nie widziała. Następnie zwrócił się do towarzyszy.
- Jest jeszcze jedna możliwość. Wczoraj dowiedziałem się, że jest tutaj jakiś konflikt o ziemię, czy coś w tym stylu. Może ktoś chce się pozbyć gospodarza i przejąć tą posiadłość. Jeśli o czymś wiecie, to teraz byłby czas, żeby o tym powiedzieć.
- Ja nic nie wiem. - mówiąc to podrapał się po głowie krasnolud. - Myślę jednak, że najlepiej będzie ruszyć na poszukiwania Izeraia. Konflikt konfliktem, ale w walkę o ziemię na pewno nie jest zamieszana żadna bestia, a sami widzieliście ślady. Trzeba się szybko zbierać, bo nie wiadomo ile mamy czasu.
 
Nahgraz jest offline  
Stary 24-11-2010, 21:28   #50
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Tass przeszedł się po łące jeszcze chwilę. Faktycznie Avro miał szansę wytropić napastnika, ale jeden rzut oka na las uświadomił Niziołka jak głupi byłby to pomysł. Tam przeciwnik byłby na swoim terenie, zupełnie obcym im. A to oznaczało małe szansę powodzenia dla ekipy. Niziołek po woli wrócił z powrotem i doszły go odgłosy zażartej rozmowy i przekrzykiwania się na podwórzu. Tass gwizdnął przeciągle, aby zwrócić uwagę innych na siebie.
-Drodzy towarzysze, czas na to abyśmy poważnie porozmawiali, wyłożyli kawę na ławę i każdy podzielił się przemyśleniami. Ale nie na miłość matczyną drząc się jeden przez drugiego!
Tas podszedł bliżej i powiedział najwyraźniej i najdonośniej jak potrafił.
- Po pierwsze panowie, radzę się uspokoić zjeść coś, obmyć i spakować. Potem zadecydujemy co dalej i porozmawiamy szczerze, każdy powie wszystko co wie, jaki przyjmujemy plan działania. Jeżeli chodzi o mnie mam już wszystko obmyślone. A prosiłbym również, aby w naszej rozmowie uczestniczyła pani tego domu. Za pół godziny zbiórka w stodole, co wy na to?
Spytał Tass i czekał na odpowiedź.
 
Tasselhof jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172