Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2010, 18:23   #99
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Z zawiechy wybił mnie dopiero mes przesłany od Szejmesa i Plastusia. Krótki txt wprawił mnie w niemałą konsternacyję. Moim nowym druhom najwyraźniej zdawało się, że rozkminili co się dzieje, bo zlepili jakąś teorię o zarażaniu przez ugryzienie.

Że niby jak u Żywych Trupów.

Chwilę myślałem co odpisać, a końcu poprzestałem na krótkim:

"Toście, kurwa, wymyślili..."

Niby stare gity, a bezumne jak rebionoki...

Z drugiej strony, skoro nikt nie wie co tam się właściwie wyprawia, to lepsza taka rozkmina, niż żadna. Pisali jeszcze coś o Vinmarku, coś że mu grzeje na beret i że w ogóle niehalo. Niezbyt skumałem do czego zmierza ich lotna myśl, na razie skupiłem się na czyszczeniu butów z trupiego mózgu.

Nagle coś zaczęło się dobijać do drzwi.

- Ciepłeeee! - zawył po zombiaczemu najwyraźniej ozdrowiały Łysy, po czym zaczął się dobijać do mojej świątyni dumania. Musi go poskładali i trochę wytrzeźwiał, bo pierwsze o czym zaczął nawijać to kolejna flaszka.

- Ciepłe to ty miałeś w rajtach jak ci ryło obijali - zarechotałem otwierając sracz. W jednej ruce dzierżyłem flaszkę od Szejmesa, w drugiej szczotkę ze sracza, którą od jakiegoś czasu próbowałem doprowadzić trepy do porządku. Pierwsze co zrobił Łysy to oczywiście przyssał się do alko. Zabrałem mu po drugim gulu i po zwyczajowej wymianie grzeczności pod adresem swoich matek obaj ruszylimy apiać na dyżurkę. Widok usmażonego Emo był wysoce niepiękny, ale w porównaniu z rozbuconym ryjem gestapowca, to właściwie pikuś. Smatriłem na ścierwo Ventury, któremu nie dalej jak kwadrans wcześniej ratowałem arsz. Nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać.

- Te, Łysy, pa! Zabili Kennego! Dranie! - postawiłem na to pierwsze. Ryknęlimy śmiechem jak dwa esy. Bo w sumie co innego nam zostało. Wtedy zauważyłem co robi Vinmark - Ej Yurgen, znaczy się prze pana Vinmarka, poluzuj trochę zwieracz, bo się trzęsiączki nabawisz! Czas by trochę ryj nachlać i pomyśleć co dalej.

Prolowi najwyraźniej faktycznie odpierdalało. Zagadałem lekko i po przyjacielsku, ale spiąłem się do zrobienia uniku, na wypadek gdyby mi odwinął. Nie to, że Szczota jakiś strachliwy, ale Yuri łapsko ma ciężkie jak cholerny niedźwiedź. Z dwojga złego wolałem, żeby mi piąchnął, niż otwierał na oścież drzwi do naszej zacisznej sztazi-budy i wpuszczał tu to stado pojebów.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 24-11-2010 o 00:42. Powód: literówka
Gryf jest offline