Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2010, 21:57   #107
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Demon zaczął dostrzegać niebezpieczeństwo. Dlatego też skończył się bawić z małymi przeciwnikami. Zanim Hans i Dantus chociaż dobiegli do demona on już znalazł się za plecami Słonecznego i Siwobrodego. Ostrza, które nagle wyleciały z jego rąk (a były ich tysiące) poleciały dalej tam gdzie przed sekundą stał demon. W tym czasie gnom wciąż pracował nad swoim runem.
- Śmieć!- warknął demon i laską uderzył krasnoluda. Odleciał dobre sto metrów, ale zdołał się uratować magią, mimo to był zamroczony.

Gretting i inkwizytor właśnie zawrócili i biegli do demona. Ten jednak znów się błyskawicznie teleportował i pojawił za ich plecami. Machnął laską, Hans zdążył rzucić się na ziemię, Dantus zaś zrobił coś zaiście niesamowitego.
Zablokował wielką broń demona swoim młotem. Dantus odleciał parę metrów, obydwie bronie rozbłysły jasnym światłem. Jednak młot inkwizytora nie eksplodował tak jak laska Sindriego.

Demon strasznie się zesłościł. Hans podniósł się z ziemi i już miał zatakować, ale właśnie wtedy gnom skończył swoją runę. Ostrze w piersi demona zaczęło się jarzyć zielonym światłem i zanim Pan Czarnoksięstwa zdążył je wyjąć wybuchło coś zaczęło się w nim rozlewać. Żrący kwas doprawiony czymś specjalnym od gnoma (i nie była to jego słynna potrawka z... wszystkiego).

Demon miotał się w agonii i bólu. Wykorzystał to Dantus i Hans. Zaczęli atakować nie spotykając się z żadnym oporem ze strony Sindriego.
Łowca ciął demona po nogach i kolanach zaś inkwizytor swoim młotem sięgał niemal do gardła Sindriego.

W końcu krzyk bólu zmienił się w śmiech. Nad wyraz złowrogi. Wszystkie rany z ciała sługi otchłani zniknęły a on sam był jak nowo narodzony.
Ręką ze szponem przejechał Dantusowi po zbroi, ta uchroniła go przed śmiertelną raną, ale nigdy więcej nie będzie mogła być użyta.
Hans zaczął unikać ciosów demona, ale nie mógł znieść tego długo.

Dantus zaczął powoli dochodzić do siebie, tak jak wyczerpany gnom.

Karawana powoli przestawała istnieć, nieumarli zaś zaczęli się zbliżać.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline