- Schifezza! - zaklął Leonardo - Widzicie coś, bo ja nie mogę znaleźć nawet najmniejszego śladu?!
Rozglądnął się jeszcze raz, jakby liczył na jakąś wskazówkę, albo, że trop nagle się pojawi. - Schiffo! - zaklął znowu, znacznie spokojniej niż przedtem. -Może Avro coś wywęszy? - zwrócił się do Tasselhofa.
Uniósł głowę ku niebu. - Izerai? Ten chłopak od początku wyglądał podejrzanie.- pomyślał głośno - To byłoby zbyt proste. Chłopak tańczący z wilkami, zmienia się w jednego z nich.
Zwrócił się do służby i ludzi, którzy przyszli popatrzeć. - Widział ktoś coś? Może słyszał? Nie wstydźcie się, powiedzcie, pan Monrou z pewnością okaże wdzięczność!
Zwrócił się cicho do towarzyszy: - Jest jeszcze jedna możliwość. Wczoraj dowiedziałem się, że jest tutaj jakiś konflikt o ziemię, czy coś w tym stylu. Może ktoś chce się pozbyć gospodarza i przejąć tą posiadłość. Jeśli o czymś wiecie, to teraz byłby czas, żeby o tym powiedzieć.
Westchnął. - Na pocieszenie powiem wam, że jeśli nam się uda to mamy szansę na więcej niż te dwadzieścia pięć koron, czy ile tam wytargowaliście. |