Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2010, 10:42   #14
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Noc upłynęła spokojnie i bez niespodzianek. Zresztą, co mogłoby się stać w samym środku obozu najemników. Pobudka, jak zwykle okazała się nieprzyjemna. Odgłos trąbki wbił się do głowy Shimka niczym metalowy gwóźdź, wyrywając go z głębokiego snu. Trębacz chyba nie miał właściwego przeszkolenia, gdyż dźwięki jakie wydobywały się z blaszanego instrumentu nie posiadały linii melodycznej, a brzmiały jak kakofonia przypadkowo poskładanych dźwięków.

- Kurwa - zaklął Shimko zwlekając się z pryczy. Półprzytomny, rozpoczął poszukiwania swojego lewego buta. Prawy leżał rzucony pod łóżko. Podporucznik szalał, biegając po namiocie i przekleństwami zachęcając wszystkich do pracy przy składaniu namiotu. Co okazało się zajęciem trudniejszym, niż można się było spodziewać. Czub na szczęście wyjaśnił, że wprawa przyjdzie z czasem i już za piątym razem będzie im szło dobrze. Złożony namiot wylądował na wozie, wraz z krasnoludami, które zostały tam usadowione ze względu na swoje krótsze nogi i wolniejsze tempo marszu.

- Pieprzony bagaż. Gdzie tu jest sprawiedliwość - skwitował po cichu Shimko, który zmuszony był do podróżowania pieszo. Oprócz krasnoludów na drużynowym wozie znalazła się również przydzielona im do grupy kobieta. Z nieznanych powodów leżała na nim nieprzytomna. Shimko zastanawiał się w jakim charakterze ta dziewczyna pracuje dla kompanii. Może była dziwką i nocna praca tak ją zmęczyła, że teraz odsypiała. Oczywiście jej warunki podróży również skwitował wymruczanymi pod nosem przekleństwami.

Cały dzień na nogach zmęczył Shimka. Do miejsca zaplanowanego obozu dotarł powłócząc nogami i co chwila przeklinając. Przecież trzeba było jeszcze rozstawić namioty. Obóz został wyznaczony w obrębie murów jakiejś starej, zrujnowanej strażnicy. Shimko zabrał się za zrzucanie z wozu palików i płacht namiotowych, a Edith zamiast pomagać szwendała się po okolicy.

- Może byś pomogła, co? - krzyknął do niej. Zamiast mu odpowiedzieć wybiegła za mur, jakby idąc jakimś tropem. Właściwie Shimka nie interesowało co tam znalazła, ale zwabił go jej krzyk. Nie żeby chciał jej pomóc, pobiegł wiedziony ciekawością i oczywiście wpakował się w kłopoty.

Na ziemi leżał trup kapłana odziany w sigmaryckie szaty a z pobliskiego lasu wybiegła banda mutantów. Nie czekając na rozwój wypadków Shimko rzucił się do ucieczki za załom muru, który dawał mu solidną osłonę przed atakami, równocześnie krzykiem zawiadamiając resztę kompanii o niebezpieczeństwie. Jeden z mutantów, ten o wężowym ciele i niespotykanej szybkości dopadł do niego. Walka była krótka. Cios za cios. Shimko ranił stwora, ten nie pozostając dłużny poraził go jakąś energią, od której Shimkowi zdrętwiała cała ręka. Odsiecz nadeszła szybko. Mutanty pozostawiając na polu walki poległych uciekły z powrotem do lasu.

Shimko nie był szczególnie ranny, tylko porażona ręka swędziała nieprzyjemnie. Wrócił do obozu, ignorując Czuba, który z pytaniem nie zwrócił się bezpośrednio do niego i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu kwatermistrza. Pieprzyć rozbijanie namiotu, teraz, po walce potrzebował ukoić nerwy i przyspieszony puls. Najlepiej do tego nadawało się piwo.
 
xeper jest offline