Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2010, 10:06   #34
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
[media]http://www.youtube.com/watch?v=N00XKtROddc&feature=related[/media]

Lało, jakby kami chciały przygnieść do ziemi nie tylko trawy czy drzewa, ale również ludzi, zwierzęta i domostwa. Jakby woda wypowiedziała wojnę ziemi i pragnęła zniszczyć i ją bezlitosnymi ciosami.

Smoka nie było w Wiśniowym Pawilonie. Zdołał wyruszać z Kayami. Gdy pozostała dziesiątka stanęła na plaży - ich dwójka już tam stała. Przemoczeni. Nikt nie mówił ani słowa. Wszak Numiko zdołał w Pawilonie przekazać wszystko czego dowiedział się z nerwowych gestów Miruko. Teraz zresztą i tak nikt nic nie usłyszy. Sam deszcz zagłuszał wszystko tak, że trzeba by chyba krzyczeć. A dochodziły jeszcze gromy i błyskawice. To w zasadzie tylko w ich świetle widzieli cokolwiek. W środku dnia nastała nieprzenikniona noc.



Ruszyli. Krok za krokiem i noga za nogą. Pogrążeni we własnych myślach, własnych światach. Żurawie shugenja szły przodem. Z ponurą determinacją wypisana na twarzach. Pochód zamykał Skorpion. Demoniczna "twarz" jego maski wyglądała teraz naprawdę przerażająco.

* * *

- Nie odpowiedziała Panie.
- W takim razie my nie będziemy czekać, Koso-san.
- Oczywiście. Czy jak przybędzie, mogę jej przekazać tę dobrą nowinę?
- Tak.

Wymieniono tytuły i słowa pożegnania. Dostojny gość odjechał.

* * *


Kami zebrały się w siłę i ruszyły ku lądowi zdecydowane przykładnie ukarać tych, co ośmielają się stawić im czoło. Kilku drobnych ludzi, pomarszczonych i starych, takich jakich nazywają czasem "mistrzami", postawiło swoją moc, by powstrzymać nadciągający żywioł. Na nic. Kilku calowa na razie fala wody nieubłaganie zbliżała się do osady. Tysiące kami - małych i ogromnych - pędziło ją ze sobą. Byle szybciej, byle szybciej ...

* * *

Wkroczenie w las nie przyniosło ulgi. Z drzew lały się strugi wody. Gałęzie boleśnie chłostały. Stopy zapadały się w mokrej ściółce. Tempo marszu spadło jeszcze bardziej. Teraz było już na prawdę krok z krokiem. Najsłabsze z całej grupy parły jednak do przodu. Wyraz zaciętości na twarzy nie zmienił się. Inny był jednak powód. Teraz się bały. Wszystkie trzy czuły nadciągająca falę. Wszystkie trzy zorientowały się, że ta burza to dopiero przedsmak. Że to zwiadowcy albo harcownicy armii Wody. W którymś momencie, pomimo zmęczenia - zaczęły biec. Pozostali chcąc nie chcąc ruszyli za nimi. Dopiero jaskinia zwrócona wejściem na północ stała się ich schronieniem. Tam usiedli. Tam Hoshi rozpaliła ogień, który pozwolił poczuć ciepło. Jednak mokre drewno paliło się bardzo słabo.

Wtedy nastąpił grom, hałas przekraczający wszystko co do tej pory słyszeli. Przestraszeni spojrzeli ku wyjściu. Nie minęło dziesięć oddechów, gdy przez jaskinię przelała się fala wody obalając wszystkie drzewa w okolicy. Nie ustała na tym. Szła dalej. W duchu dziękowali Fortunom, że jaskinia prowadziła pod górę. Małe ognisko ocalało. W świetle kolejnych błyskawic przyglądali się miejscu, które jeszcze minutę temu było lasem. Teraz zaś stało się ogromną połacią powalonych drzew, rzuconych kamieni i piasku oraz sterczących wszędzie kikutów. Rozciągająca się na wiele mil dookoła, chaotyczna palisada. A przecież burza wcale nie umilkła ...

* * *

- Kayami - Numoku zrezygnował z jakiejkolwiek etykiety - Miruko pyta, czy dom z wizji był wystarczająco daleko od brzegu

W tym samym czasie Smok pokiwał głową.

- Zwycięzca wie, gdzie toczy się turniej? - spojrzał na Risu i Numiko - Zwycięstwem dębu jest żyć tysiąc lat. Zwycięstwem gołębia - trafić do karmnika. Myślę, że Wiśniowa Świeca właśnie stała się zarówno dębem jak i gołębiem

Dwa kroki dalej w krabie obudziło się poczucie obowiązku.

- A może powinniśmy wrócić do osady i ... zobaczyć co zostało i ... pomóc komuś?

W odpowiedzi Miruko zamigała gwałtownie. Kolejny błysk ukazał jej twarz. Nikt nie miał wątpliwości. Ona szła po dziecko.

* * *

Fala tsunami runęła na głowy mieszkańców osady. Część została ostrzeżona przez shugenja i biegła właśnie ile sił w nogach jak najdalej od brzegu. Nikomu ta sztuka się jednak nie udała. Fale sięgneły wszystkich. Tylko w jednym zakątku osady shugenja skupili swoje siły i zdolności by uratować jeden budynek i jedną osobę. Fala uderzyła kpiąc sobie z ich zdolności i wiedzy.

* * *

- Jestem wolny ... - powiedział nagle Skorpion - turniej się zakończył ... - radość w jego głosie była niepokojąca.
 

Ostatnio edytowane przez Bothari : 26-11-2010 o 10:57.
Bothari jest offline