Konrad Metzger - I jak ta nasza współpraca miała by przebiegać? Mam iść do tamtych i zwabić ich w zaułek czy jak? A może będziecie się snuć trzy metry za mną? - wypluł krew z cieknącej wargi. - Na gratyfikacje pieniężną nie mam chyba co liczyć?
Strażnicy słowa gratyfikacja nie pojęli, ale końcówka skojarzyła się im jednoznacznie. - Chciwość to grzech - oznajmił łysy. - Jasne. - mruknął Metzger. - To jak będzie?
- A jak myślisz? Tak mnie chcecie zamordować...
- Nie zamordować - przerwał brodaty - tylko wymierzyć sprawiedliwość. - ... jak nie uda się wystawić tamtych to też do piachu. Jak się uda to może jakoś będzie. Tak czy tak jestem wygrany. - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - No, ty to masz kurewski fart w życiu. - podsumował brodaty. - Grzechem byłoby to odrzucić - dodał łysy. - Co on tak z tym grzechem?
- Na kapłana miał iść tylko wiary w nim mało.
- Wiary to ja mam w sobie dużo - warknął łysy - I wierze, że zaraz wam obu przypierdolę. |